Buntownicze relacje w Before the Storm

Before the Storm

Pierwsze spotkanie z buntowniczkami w Life is Strange: Before the Storm naprawdę mi się podobało. Zachowało ducha oryginału, więc miałem nadzieję na prawdziwe tornado uczuć, emocji i spektakularnych wyborów moralnych w kolejnych epizodach. Tempo akcji było spokojne, wyraźnie wprowadzając do dalszej, bardziej emocjonującej opowieści. Czy Brave New World daje burzliwego i żywiołowego kopniaka po dość spokojnym rozpoczęciu przygód nastolatek?

Powolne przebudzenie

Nie będę owijał w bawełnę; drugi epizod nie powalił mnie na kolana. Rozumiem, że Before the Storm to pomost między oryginałem i sequelem Life is Strange, w dodatku zlecony ekipie Deck Nine, ale miałem nadzieję na więcej wartkiej akcji i podejmowania trudniejszych decyzji moralnych. Niestety Brave New World wydaje się być jedynie przedłużeniem Awake. I nawet bym nie narzekał, gdyby gra miała pięć epizodów, podobnie jak pierwsza część. Tym razem twórcy zaplanowali jednak zaledwie trzy spotkania z buntowniczkami, więc jedyna nadzieja tli się w ostatnim. To jednak trochę za mało jak na taką markę…

Początek odcinka to spotkanie z dyrektorem i wielka reprymenda obu nastolatek po ucieczce ze szkoły. Rachel winę wzięła na siebie, jednak to nie uchroniło Chloe od surowej kary. Smutna bohaterka po kolejnej sprzeczce z ojczymem ląduje na złomowisku, w poszukiwaniu auta nadającego się do prymitywnej renowacji. Ucieczka z Arcadia Bay wydaje się coraz bardziej realna, jednak szukanie części do zdezelowanego pickupa nie jest tym, czego oczekiwałem po kolejnym spotkaniu z Chloe. Następnie bohaterka próbując zdobyć pęk kluczy, uwalnia swój talent do… zdobienia ścian sprayem w znanej z Life is Strange toalecie oraz bierze udział w… sztuce teatralnej. Nieco zmuszona do swojej roli, ostatecznie wypada całkiem ciekawie i to właśnie wydarzenie jest ukoronowaniem pogłębiającej się znajomości obu dziewczyn.

Before the Storm

Gdzie to napięcie?

Po charakterach głównych bohaterek spodziewałem się rozkręcenia akcji, budowania napięcia i wymagających czasu wyborów. Przecież miało nie być przydługiego rozkręcania się, powolnych i prymitywnych motywów czy ślamazarnego tempa akcji. Właśnie dlatego twórcy zdecydowali się na skrócenie liczby epizodów z pięciu do trzech. Liczyłem na intensywność doznań i zaskakujące wydarzenia. Okazało się to zbyt trudne i nieco przeszacowane, nawet z takimi pełnymi pomysłów i charyzmy postaciami.

Ponownie pojawia się sposobność słownej mini-gry, czyli wykorzystania na swoją korzyść zbuntowanej natury Chloe. Dziewczyna naprawdę jest w tym dobra więc umiejętne wybranie tekstu z dostępnych opcji, pozwoli na wygranie słownych docinek i osiągnięcie celu. Takich konfrontacji jest jednak zdecydowanie za mało, aby można mówić o zadowoleniu finalnego odbiorcy, jakim de facto jestem.

Ciągły letarg czy nagły zwrot akcji?

Po ukończeniu pierwszego epizodu, miałem nadzieję na choćby lekki wstrząs wynikający z pogłębiającej się relacji pomiędzy Rachel i Chloe. Tak się nie stało, jednak programiści zdecydowali się na całkiem inną, nieco wyciszoną drogę poznawania się buntowniczek. Oczywiście Brave New World to nie przysłowiowe flaki z olejem; tempo akcji jest po prostu zbyt wolne, a wybory nieangażujące tak, jak miało to miejsce w oryginale. Trzeba też ponownie wspomnieć o kapitalnej muzyce, świetnie uzupełniającej się z prezentowanymi wydarzeniami oraz sztuce teatralnej będącej odmiennym, konkretnym urozmaiceniem w tej zbuntowanej przygodzie. Co zaoferuje więc ostatni epizod?

Cóż, mam cichą nadzieję na solidne wykorzystanie potencjału postaci, ich buntowniczej natury i wyborów moralnych – trudnych, acz satysfakcjonujących. Burza nieuchronnie nadchodzi więc wypada, aby scenarzyści wreszcie dolali oliwy do ognia. Poprzeczka zawieszona przez oryginał to niedościgniony pułap, jednak liczę na dosadne, pyskate i wyraziste ukoronowanie bliskiej znajomości wyrazistych nastolatek.


Brave New World nie jest tym czego oczekiwałem ale ma swoje interesujące momenty. Muzyka ponownie gra pierwsze skrzypce, a cały odcinek skupia się na pogłębiającej się znajomości obu nastolatek.

Ukazane sytuacje z życia Chloe i Rachel nie zaspokoją w pełni fanów Life is Strange, a wybory moralne ponownie zawodzą. Zbliżamy się do końca przygody a letarg jakby wciąż trwał…

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*