Symulator Psotnego Kota

Catlateral Damage

Nie, wzrok Cię nie myli – istnieje produkcja, w której wcielasz się w psotnego kota. Catlateral Damage jest niezwykle prostą (żeby nie pokusić się o stwierdzenie banalną) grą zręcznościową, stawiającą przed użytkownikiem zadanie zrobienia jak największego bałaganu w mieszkaniu. Miałem okazję sprawdzić wiele dziwnych gier, jak chociażby symulator kąpieli z własnym ojcem, ale wskoczenie w skórę kota wydaje się być nieco nietuzinkowym pomysłem. Ponieważ samodzielne napisanie recenzji rzeczonego tytułu przerosło moje możliwości, o pomoc poprosiłem prawdziwych specjalistów.

Wpadnij w koci szał z Catlateral Damage

O co chodzi w tej grze? O bezmyślne smerfowanie po kubaturze mieszkania i rozwalanie wszystkiego, co tylko wpadnie w Twoje pazurzaste łapy. Skaczesz po meblach i półkach jedynie po to, aby zrzucić na podłogę jak najwięcej przedmiotów. Strącasz obrazy, popychasz książki, przewracasz szkło… Musisz działać szybko, ponieważ ogranicza Cię upływający nieubłaganie czas. Po zniszczeniu wyznaczonych obiektów (np. kuwety) zdobywasz ulepszenia, chociażby w postaci wyższego skoku i umiejętności szybszego biegania. Dodatkowo zawsze wyznaczone są przedmioty priorytetowe, zapewniające bonus punktowy, więc logicznym wydaje się uważnie rozglądać na boki.

Do dyspozycji masz cały apartament, więc koci rozpierdol przyjdzie Ci robić w sypialni, salonie, kuchni i innych pomieszczeniach. Trafiają się także lokale specjalne, jak np. supermarket, w którym dostajesz całkiem niebanalną listę zakupów a następnie wyszukujesz wypisanych na niej rzeczy. W trakcie zabawy, zrzucając wiszące na ścianach tudzież stojące na półkach fotografie, odblokowujesz nowe koty. Nie różnią się one między sobą niczym, poza wyglądem i udźwiękowieniem (choć nie powiem, niektóre kotki to bym jednak dopadł…), czego doskonałym przykładem jest Fart Cat. Sam się domyśl, jakie odgłosy wydaje w trakcie harcowania po opustoszałym mieszkaniu…”Klakier

Grafika w Catlateral Damage

„Cóż, od razu zauważyłem, że gra Chrisa Chunga nie zrzuci mnie z ciepłego pieca i nie spędzi snu z powiek. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że wygląda słabo. Projekty lokacji oraz różnorodnych obiektów są do bólu uproszczone i umieszczane bez większej finezji. Oczywiście należy brać poprawkę na sam format produkcji i absolutny brak aspiracji autora do stworzenia światowego hitu, lecz oryginalnej, a przede wszystkim zabawnej produkcji. To drugie bez wątpienia się udało! Zarówno grafika, jak i samo udźwiękowienie sprawiają, że w Catlateral Damage grało mi się niezwykle przyjemnie. Wielokrotnie wybuchałem salwą śmiechu (co w moim przypadku nie jest nazbyt częste, żeby nie powiedzieć niespotykane) widząc sytuacje mające miejsce na ekranie.

Ze względu na stylistykę polecam rzeczoną produkcję przede wszystkim młodym kociakom, które powinny się przy niej doskonale bawić. Wszak, które dziecko nie lubi psocić bez obawy o jakiekolwiek konsekwencje, prawda Filemonie?”Bonifacy

Catlateral Damage

Po co grać w Catlateral Damage?

„Dla rozrywki, a jak! Jest idealnym wypełnieniem w przerwie między pizzą a szarlotką z gorącym kakao. Doskonale nadaje się na krótkie, niezobowiązujące sesje, pozwalające na chwilę relaksu. Owszem, wspomogłem się kilkoma piwkami, aby poczuć flow, rozumiesz? Ale w sumie do każdej gry tak siadam. Jeśli masz dzieciaki, im browarów nie dawaj, ale grę jak najbardziej włącz. Daje ona doskonałą okazję do wspólnego spędzania czasu przed konsolą bez obawy, że pociechy będą miały styczność z niewłaściwą treścią.

Musisz podejść do Catlateral Damage jak ja, czyli na pewno nie na trzeźwo. Nie oczekuj wciągającej fabuły (nie ma tu właściwie nawet jej namiastki…), ani powalającej oprawy audiowizualnej. Po prostu hasaj beztrosko i obracaj w perzynę całe domostwo. Z ciekawości wszedłem jednak na oficjalną stronę gry. Tobie też polecam to zrobić.”Garfield


Jeśli miałbym być obiektywny, musiałbym wystawić grze Chrisa Chunga niską notę. Średnich lotów oprawa i relatywnie szybko nudząca się rozgrywka sprawiają, że nie jest to tytuł, który należy oceniać tą samą miarą co wysokobudżetowe produkcje. Dlatego ostateczną decyzję o zakupie zostawiam Tobie.

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*