Recenzja Moto Racer 4

Moto Racer 4

Szalona prędkość, balansowanie na krawędzi bezpieczeństwa i wrażenie nieskrępowanej wolności to tylko kilka z wielu elementów, które przyciągają wielbicieli szybkiej jazdy na motorach. 250 km/ h na liczniku. Człowiek, maszyna i droga w nieznane. Wystarczy kilka ruchów manetką od gazu, aby momentalnie poczuć gwałtowny zastrzyk adrenaliny. Ten rodzaj „rozrywki” niewątpliwie nie jest przeznaczony dla wszystkich, co nie zmienia faktu, że trudno jest znaleźć osobę, która nie odczuwałaby choćby słabej, związanej z nią fascynacji.

Nigdy nie ma się drugiej okazji…

Wiedzą o tym developerzy gier, którzy nieustannie starają się możliwie najdokładniej odwzorować powyższe doświadczenia, zaś ich namiastkę przenieść do wirtualnego świata. Jednym z przykładów takiej próby jest Moto Racer 4 – nowa produkcja francuskiej stajni Artefacts Studio. Rzeczona gra jest kontynuacją serii zapoczątkowanej w 1997 roku, przez wielu uznawanej za klasykę gatunku. Rodzi się więc pytanie, czy najnowsza odsłona uniosła ciężar protoplasty?

Moto Racer 4 pierwsze wrażenie robi bardzo pozytywne. Chwilę po jej uruchomieniu, na ekranie pokazuje się klimatyczna grafika, prezentująca dwa główne motywy – szaleństwa na asfalcie oraz w wersji off-road. Dodatkowo oszczędne, acz funkcjonalne menu główne, w połączeniu z miłą dla ucha i dynamiczną muzyką, zdecydowanie zachęcają do dalszej eksploracji. Na początku nie przeszkadza nawet długi czas oczekiwania na załadowanie zawartości poszczególnych ekranów, a wszystko za sprawą wspomnianego wyżej – jak się okazuje, niestety – mylnego pierwszego wrażenia.

… żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie.

O ile jeszcze moment, w którym przed pierwszym wyścigiem prezentowane są lokacje może rodzić nadzieję na przyjemne doświadczenia, o tyle kilka minut obcowania z mechaniką gry oraz poziomem SI skutecznie odstrasza. Na taki, a nie inny odbiór produkcji, wpływa głównie odwzorowanie kontroli maszyny za pomocą pada, która zamiast zachęcać do kolejnych prób, powoduje szybką frustrację z powodu zaskakujących problemów z utrzymaniem się na torze. Nawet mając świadomość tego, że nie jest to w żadnym stopniu symulacja, a najzwyklejsze w świecie arcade’owe wyścigi, regularne kołysanie się z prawej strony na lewą może doprowadzić do szału. W tym miejscu muszę jednak zaznaczyć dla kontrastu, że komputerowo wygenerowani przeciwnicy zachowują się tak, jakby jeździli po szynach, a prawa fizyki zupełnie ich nie dotyczyły.

Uczucie niedosytu związane z tym przecież kluczowym dla wyścigów aspektem jest tak intensywne, że trzeba mieć dużo samozaparcia, aby po kilkunastu minutach pojedynczego rajdu pokusić się o sprawdzenie innych trybów oferowanych w grze. Co więcej, produkcja Artefacts Studio nie grzeszy kreatywnością w tym aspekcie, przez co nie uświadczysz niczego ponad prostą do bólu i zaskakująco nieatrakcyjną karierą, split-screenem oraz rywalizacją w sieci. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że podzielony ekran sprawdza się nawet nieźle (przetestowane z sąsiadem po ciężkim dniu pracy), ale jest to zdecydowanie za mało, aby w pełni cieszyć się posiadaniem w kolekcji tej konkretnej produkcji.

Developerzy starali się jak mogli, aby uatrakcyjnić rozgrywkę i zapewne w tym celu w trakcie gry właściwej pojawiają się wstawki dialogowe między poszczególnymi uczestnikami zawodów. Zamysł w teorii był z pewnością ciekawy, jednak w praktyce jego efektem jest zbieranina wyrwanych z kontekstu treści, nie wnoszących do gry niczego wartościowego.

Moto Racer 4 jest niestety przykładem zmarnowanego potencjału. Próbując okiełznać rzeczony tytuł ma się uczucie projektu realizowanego na szybko i w jednym celu – osiągnięcia płynności finansowej studia odpowiedzialnego za jego powstanie. W efekcie po całkiem niedługim obcowaniu irytować w niej potrafi niemalże wszystko, od rozczarowująco słabej jak na aktualne standardy grafiki, przez wspomniane wyżej katusze związane ze sterowaniem, na soundtracku kończąc (który choć początkowo niezły, okazuje się być zlepkiem powtarzających się dwóch, góra trzech dłuższych sampli). Reasumując, nie polecam.


Recenzowana produkcja proponuje całkiem przyjemny tryb split-screen.

Poza tą opcją serwuje jednak niestety cały zestaw nieprzemyślanych rozwiązań, które skutecznie zniechęcają do tego, aby spędzić z grą dłuższe chwile. Fani, mającej już prawie 20 lat serii, z pewnością nie będą zachwyceni.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*