Recenzja South Park: W tył ku akcji

South Park

Poprzednia odsłona serii zatytułowana Kijek Prawdy pokazała wszystkim zainteresowanym, że znany na całym globie serial przeniesiony na szklane ekrany telewizorów może podobać się nie tylko zatwardziałym zwolennikom amerykańskiej animacji, ale potrafi również przypaść do gustu miłośnikom gier wideo. O ile jednak poprzednia odsłona przecierała szlaki, próbując jednocześnie zmyć z siebie fekalia poprzednich cyfrowych odsłon, tak The Fractured But Whole (angielski tytuł – przyp. red.) już kontynuuje dobrą passę poprzedniczki, absurdem podlewając prawdziwie abstrakcyjne dowcipy, wynosząc jednocześnie obrazoburczość na całkiem nowy level.

Już na wstępie warto bardzo wyraźnie zaznaczyć, że South Park: W tył ku akcji NIE JEST GRĄ DLA DZIECI. Nie dajcie się zwieść niewinnym z pozoru rysunkom; recenzowana pozycja tworzona była pod nadzorem ojców serialu, co gwarantuje bardzo specyficzne poczucie humoru okraszone dodatkowo bezkompromisowością – tak w mowie, jak i w prezencji. Jeśli zatem nie chcesz, aby Twoja latorośl zaczęła zachowywać się napromieniowana dawką absurdu, za żadne skarby świata nie włączaj jej tejże gry.

„Chciałbyś pójść do pedagoga? A chciałby pan possać mi jaja?”

Jeśli jednak nabyłeś ją dla siebie wiedz, że w recenzowanej odsłonie (oprócz naśmiewania się z rasizmu lub fenomenu social mediów) największy nacisk położono na wulgarne i bezkompromisowe żarty z przemysłu filmowego, w dużej mierze orbitujące wokół marvelowskiej franczyzy na kolejne, wypuszczane z prędkością kul z karabinu maszynowego i często głupie jak but u lewej nogi, produkcje kinowe. Na obronę głównej linii fabularnej dodam jednak, że skrypt stworzony przez Parkera i Stone’a niejednokrotnie zachwyca błyskotliwością i dystansem do samego siebie. Jest zatem więcej niż dobrze. A że kloacznie, rubasznie i wulgarnie? Cóż, taki już jej urok.

South Park

Zabawa jest prosta jak napełnienie torebki foliowej moczem i rzucenie nią w przeciwnika. W dużej mierze upływa na kolekcjonowaniu różnorodnych skarbów i rozwiązywaniu zagadek osadzonych w świecie gry, co akurat najbardziej przypadło mi do gustu, gdyż opiera się na strukturze znanej z gatunku point’n’click. Aczkolwiek czekają na Ciebie różnorodne zadania poboczne, splatające się szczęśliwie z głównym nurtem fabuły. Owszem, gra jest liniowa, jednak nie wpływa to negatywnie na jej odbiór, głównie poprzez pozornie swobodną eksplorację różnorodnych lokacji i częste podejmowanie potyczek (bynajmniej nie słownych, choć i tych nie brakuje…) z często abstrakcyjnym do bólu oponentem. Tutaj już w grę wchodzi delikatny aspekt strategiczny, gdyż i skład Twojego zespołu może ulegać stosownym do potrzeb modyfikacjom, i same umiejętności głównego bohatera. Oczywiście również na tym etapie widoczny jest niemały okład brutalności i wulgaryzmów, ale same starcia, choć polegają na tłuczeniu się do krwi, jedynie na tym zyskują.

„Nie ufam niczemu, co przez pięć dni krwawi i nie zdycha”

Z aspektów ogólnych tejże produkcji w oczy rzuca się polska lokalizacja. Nie musisz mieć obaw przed jakąkolwiek cenzurą, gdyż kwiecistość języka i bardzo inteligentne wariacje przekleństw są obecne w translacji gry. Z drugiej strony, nie wszystkie fragmenty przetłumaczono, a gdzieniegdzie można zauważyć kilka irytujących błędów.

Gdyby jednak chcieć podsumować moje rozważania, należy zauważyć, że South Park: W tył ku akcji to naprawdę udany i doskonale wyważony tytuł. Co więcej, tytuł który pod płaszczykiem niewinnej animacji skrywa naprawdę inteligentną satyrę otaczającego nas świata, dlatego też i jego samego należy traktować z przymrużeniem oka. Gdyby całkiem je zamknąć, nie dostrzeże się dwuwymiarowego świata gry, ale i mając je całkiem otwarte, nijak tenże nie przeszkadza. Co naturalne, pełen jest wypaczeń i przekraczania granic dobrego smaku choć stanowi udaną składową finalnego produktu, który wart jest Twoich ciężko zarobionych pieniędzy.


Ubisoft dostarczył kawał solidnego kodu, który jednych zachwyci, innych zniesmaczy a pozostałych przekona o jego zaletach. Doskonale wykorzystuje licencję, dostarczając odbiorcy tytuł, który w krzywym zwierciadle odbija obecne trendy i szeroko rozumianą popkulturę. Ponadto zachwyca oprawa audiowizualną stanowiąc wzorzec dla innych, podobnych produkcji.

Drobne i okazjonalnie występujące błędy techniczne.

5 komentarzy

  1. nadal przeładowana QTE podczas walki jak poprzedniczka?

    Odpowiedz
    • Czy przeładowana? To zależy od gustu odbiorców, a o tych się ponoć nie dyskutuje. Ale fakt, licznie występują w walkach również w tej odsłonie.

    • Nic mnie tak nie wkurza jak walenie w klawisz tak, żeby nikogo w domu ni obudzić :/ QTE i turowa walka nie pasują do siebie.

  2. Nie do końca podchodzi mi system walki w tej części. Jest dużo bardziej dopracowany i rozbudowany od tego w poprzedniczce i… właśnie dlatego nie spodobał mi się. Prosty jak budowa cepa, szybki combat z jedynki nie odrywał mnie od fabuły, wątku głównego i kolejnych dowcipów, a tutaj walka znacznie zmniejsza tempo rozgrywki i potrafi się trochę za długo ciągnąć ( nie będąc jednocześnie zbytnim wyzwaniem )

    Odpowiedz
    • Z twojej opinii i wielu innych podobnych wynika, ze chyba lepiej tą grę na YoTube obejrzeć :/ I chyba własnie tak zrobię – po prostu dodatkowy odcinek South Park.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*