Kolejna gra, a raczej potencjalny hit, nie będzie miała recenzji przed premierą. Mafia III, choć jawi się jako solidny tytuł, może być odebrana z pewnymi obiekcjami. Dlaczego? Ponieważ 2K Games postanowiło podesłać grę do recenzji dopiero po dacie jej wydania. Czego boi się wydawca?
Już za chwilę premiera oczekiwanej gry Mafia III. Na tę gangsterską produkcję czekają nie tylko zagorzali fani serii, starzy gracze regularnie pielęgnujący swoje hobby, ale również niedzielni growi zapaleńcy. Gracze nie wyobrażają sobie lichej mafijnej opowieści czy, nie daj Boże, całkowitej klapy. Wszak ta pozycja to klasa sama w sobie! A mimo to…
…na kilka dni przed październikowym wydaniem w głowach graczy mogła zapalić się pomarańczowa lampka. Wszystko przez niezrozumiałą decyzję wydawcy o nieudostępnianiu kopii gry dla mediów przed jej premierą. Oznacza to, że recenzenci rozpoczną mafijną przygodę w wirtualnym Nowym Bordeaux, w tym samym czasie, co gracze na całym świecie. Co mogą oznaczać takie praktyki wydawcy?
Mafia III jak rasowy kot w worku?
W kultowym filmie „Miś” Stanisława Barei, scena z szatnią i płaszczem zawsze rozbawia mnie do łez. Ostatnie zdanie „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?” doskonale pasuje do zagrania 2K Games i decyzji o braku gier dla mediów. „Nie dostaniecie kopii gry przed jej premierą i co nam zrobicie?” – zdają się myśleć wydawcy Mafii III, mając na uwadze swoje w tym interesy. Taka zagrywka z reguły jest oznaką słabych stron wydawanej produkcji lub kompletnie kiepskiej gry.
Na tegorocznych targach gamescom Mafia III nie była dostępna w formie grywalnego dema dla mediów, a jedynie jako specjalny pokaz. Po obejrzeniu fragmentów z gry wielu dziennikarzy nie było wniebowziętych, materiał określając jako… średni. Kulejąca animacja, słaba SI wrogów hurtowo pchających się przed lufę karabinu (oby nie kosztem wciągającej fabuły) czy dość wątpliwy system widzenia przez ściany to najczęściej wymienianie obawy redaktorów. Oczywiście nie można zarzucić małej ilości materiałów pokazywanych przez twórców, bo sieć regularnie zalewana jest zwiastunami, jednak pojawiają się oznaki, że ten diament może mieć sporej wielkości rysy.
Brak recenzji = lepsza sprzedaż?
Wielu graczy narzeka na takie praktyki ze strony 2K Games, kręcąc nosem na brak jakiegokolwiek drogowskazu dotyczącego kupna gry. Z drugiej strony część z nich pod tekstem oceniającym inne produkcje, z pewnością nie raz używała zwrotów pokroju „przekupiony redaktor”, „nierzetelna recenzja” czy „autor najpewniej grał w inną grę”. Tak źle i tak niedobrze! A przecież recenzja to subiektywne doznania oceniających. Chyba lepiej mieć dowolny wyznacznik, poznać opinie innych niż nie mieć ich w ogóle, czyż nie? A dzisiaj wydawca zaciera ręce, bo zdaje sobie sprawę, że tyle lat czekania na kolejną część Mafii z pewnością poskutkuje wysoką sprzedażą. Bez zbytniego przechwalania się, marudzenia czy adrenaliny związanej z końcem embargo na recenzje.
Premiera gry bez wcześniejszej recenzji to jednak, w zatrważającej większości, obawy dotyczące jakości wydawanego produktu. Co by było, gdyby Mafia III dostała niską notę? Wielu graczy z mniej wypchanym portfelem z pewnością zastanowiłoby się nad zakupem w dniu premiery, a tak pewnie kończąca się cierpliwość, sentyment do marki i odliczanie dni do jej wydania wygrają z rozsądkiem. A przecież w tym gorącym okresie (sam tylko październik) nie będzie problemu wydać ciężko zarobionych pieniędzy na inny potencjalny hit, jak np. Battlefield 1, Gears of War 4 czy też Shadow Warrior 2.
Czytać, dyskutować, pytać
Dla wielu graczy koniec embargo na recenzje oczekiwanej produkcji to ciekawy czas, nie tylko dlatego, że na kilka dni przed wydaniem gry mogą przeczytać gorące wrażenia. Część napaleńców po zapoznaniu się z tekstem z chęcią go skomentuje, rozpocznie dyskusję na określony temat czy nawet zapyta redaktora o interesujące go sprawy związane z grą. Przecież recenzent chyba dobrze wie ile czasu (choćby w przybliżeniu) zajmuje przejście gry, jak wielka jest mapa i czy finalna optymalizacja produkcji nie będzie frustrować. Obecnie coraz częściej warto wstrzymać się z kupnem gry w dniu premiery, z uwagi na bugi (Assassin’s Creed: Unity), spadki płynności rozgrywki uniemożliwiające zabawę (Homefront: The Revolution) czy choćby problemy z wyszukiwaniem graczy w trybach multiplayerowych. Kilka tygodni / miesięcy zwłoki często opłaci się nie tylko patrząc z perspektywy portfela (szybko trafiające się promocje), ale co najważniejsze z powodu wielu aktualizacji pojawiających się jak grzyby po deszczu. Płacę – żądam dopracowanego produktu, a nie gry pełnej dziur jak w szwajcarskim serze.
Lepiej późno niż wcale
Osobiście przy zakupie gry często kieruję się opiniami innych i czytam wiele recenzji (szczególnie tych pojawiających się przed premierą), łuskając z nich plusy i minusy interesującej mnie produkcji. Kto jak nie dziennikarze testujący grę na długo przed premierą mają być dla mnie wskazówką przed wydaniem 250 złotych? Nikt inny mnie nie ostrzeże (zwiastuny i krótkie fragmenty z rozgrywki niewiele wnoszą w opinię), nie poda na tacy pozytywnych i negatywnych aspektów konkretnej produkcji, nie spowoduje że zapali mi się ostrzegawcza lampka. Oczywiście nie oznacza to, że gry dostające oceny „siedem” lub mniej są u mnie spalone, bo z wieloma z nich bawiłem się wyśmienicie. Wypada dokładnie czytać recenzje (nie tylko sugerować się ostateczną oceną), analizować kolejne akapity oraz do końca mieć swoje zdanie. Wtedy jęków zawodu nie powinno się słyszeć.
Pierwsze recenzje Mafii III powinny pojawić się już po weekendzie (choć udało mi się znaleźć pierwszą anglojęzyczną – kliknij tutaj), więc jeśli masz jeszcze szczyptę cierpliwości, nie kupuj kota w worku. Tym bardziej, że za rogiem już czekają kolejne gorące tytuły tej jesieni, więc warto ochłonąć i wybrać najsmaczniejsze kąski. Nie ma recenzji przed premierą, nie ma zakupów.