Recenzja książki Smocze łuski

Smocze Łuski

Uldyzjan kontynuuje swoją krucjatę przeciwko Trójcy. Gromadzi wokół siebie kolejnych popleczników, którzy gotowi są za niego oddać życie. Wspomagają go brat Mendeln oraz podkochująca się w nim od najmłodszych lat Serentia. Bohater nie ma pojęcia, że ma też za sobą Inariusa – Proroka Katedry Światłości – pomagającego mu w nierównej walce.

Protagonista, nieświadomy swej roli w rozgrywkach między Aniołami i Demonami, daje się w łatwy sposób manipulować. Lilith, córka Pana Nienawiści, wcześniej kochanka Inariusa, wykorzystuje prostego człowieka do realizowania własnych celów. „Smocze łuski” to typowe heroic fantasy, w którym zwykły rolnik staje się bohaterem walczącym o losy świata. Znajdziesz tu sporo akcji, nieco intrygi, ale przede wszystkim średnich lotów dialogi, trącących nieco sztampą. Sanktuarium to bowiem niezwykle mroczne uniwersum, a wielokrotnie miałem wrażenie, że Richard A. Knaak zapominał o tym w trakcie pisania. Zabrakło konkretnej rzeźni, tak bardzo kojarzonej ze wszystkim, co związane ze słowem „Diablo”.

Obrosłem w smocze łuski

Od książek związanych bezpośrednio z grami wideo oczekuję przede wszystkim lekkości w odbiorze. Mają być dodatkiem do sobotniego piwa, zapełniającym wolne chwile bez rodziny. Jak się okazuje, ogromny wpływ na ostateczny odbiór ma tłumacz, którego zadaniem jest nie tylko przełożenie danej publikacji na nasz ojczysty język, ale też zachowanie odpowiedniej, dostosowanej do czytelnika formy. Udało mi się porozmawiać z Dominiką Repeczko, odpowiedzialną za przetłumaczenie całej trylogii „Wojny grzechu”:

Tłumacz zapamiętuje to, co najbardziej irytujące, z czym się musi zmagać. A może to tylko ja? Cała „Wojna grzechu” napisana jest bardzo trudnym stylem – ciężkim w odbiorze. To taka mieszanina stylu archaicznego z kwiecistym. Wyzwaniem było oddanie tego w polskiej wersji językowej, a zarazem uniknięcie przesady. A o to nie trudno.

Zawsze próbuję opowiedzieć historię tak, by była przystępna dla polskiego czytelnika, żeby odpowiadała naszej wrażliwości. Amerykanie piszą inaczej. To nie jest kwestia nacjonalizmu (śmiech), co zwyczajnie historii literatury, języka, kultury. Po “naszemu” zawsze jest trochę inaczej. Na czym to polega? Gdy Polak przeczyta „wstał i z hukiem zatrzasnął za sobą drzwi”, od razu widzi całą scenę. A Amerykanin musi mieć „wstał, podszedł do drzwi, otworzył i z hukiem zatrzasnął je za sobą”. No tak mają i co poradzić? I po każdej kwestii dialogowej piszą „he / she said”. Z tego też trzeba jakoś wybrnąć. Przy każdym tłumaczeniu myślę sobie, że polscy fani / czytelnicy są najbardziej spostrzegawczy i czepliwi na świecie. Sam Knaak ma kilka potwornych manieryzmów, których usilnie starałam się uniknąć w tłumaczeniu. Jakich? Chyba jednak nie powiem (śmiech). – Dominika Repeczko

Podobnie jak w przypadku pierwszego tomu, tak i tutaj masz do czynienia z wydaniem nieco staroszkolnym, żeby nie powiedzieć archaicznym, biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy. Miękka okładka ma tendencję do zaginania się, więc jeśli zależy Ci na zachowaniu książki w jak najlepszym stanie, musisz obchodzić się z nią naprawdę ostrożnie.

Smocze łuski lepsze od Prawa krwi

Lektura „Smoczych łusek” zapewniła mi dobrą rozrywkę na kilka wieczorów. W moim odczuciu jest lepsza od „Prawa krwi”, ale wciąż nie jest to klasyka gatunku. Czekam na trzeci tom, który już został przetłumaczony i czeka tylko na wydanie. Myślę, że przynajmniej od strony przekładu niczego jej nie zabraknie.

Mimo podeszłego wieku (przekroczona czterdziecha) jestem graczem i fanem Diablo. Po cichu się przyznam, że mam postać z każdej klasy na maksymalnym poziomie i blisko dwusetny paragon (brak czasu nie pozwala mi się bardziej wybić). Tłumaczenie trylogii było frajdą. Już mam za sobą trzeci tom, już wiem jak to się wszystko skończyło. Chociaż ci, co grają też wiedzą… Ale powiem, że miałam swoje zaskoczenie w trakcie pracy. I grałam z troszeczkę innym nastawieniem, niż ktoś, kto na chwilę zajrzał za kulisy całego spektaklu. – Dominika Repeczko

Jeśli jesteś fanem Sanktuarium, cała „Woja grzechu” jest dla Ciebie pozycją wręcz obowiązkową. Wszak wydarzenia dziejące się na, bagatela, trzy tysiące lat przed tymi z pierwszej części gry, są niezłym preludium do zabawy.

Tytuł: Diablo: Wojna grzechu, ks. II – Smocze łuski
Autor: Richard A. Knaak
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Wydawnictwo: Insignis
Stron: 368
Data premiery: 17 czerwca 2015 r.
Wymiary: 140 x 210
Oprawa: miękka
Cena z okładki: 39,99 zł

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*