Życie płata figle w najmniej spodziewanych momentach. Nawet wtedy, gdy przenośne granie mi się nie śniło i byłem wierny stacjonarnym konsolom. Jeśli z jakichkolwiek życiowych powodów masz ograniczony dostęp do kanapowego grania, to warto pomyśleć o coraz bardziej kuszącej alternatywie. Choć posiadam konsolę PlayStation Vita, to z coraz większym błyskiem w oku spoglądam na bibliotekę Nintendo Switch. Nie jestem wielkim fanem produkcji Nintendo, ale przyznam, że takie marki jak The Legend of Zelda: Breath of the Wild, Doom, Wolfenstein II, Diablo III czy L.A. Noire to tytuły w jakie chętnie zagrałbym bez podłączania konsoli do telewizora.
Oczywiście przy okazji sprawdziłbym pozycje z Mario w tytule ale głównie chodzi mi o coraz większą otwartość na znane produkcje japońskiej konsoli. Czy to już jest ten czas, aby spróbować przenośnego grania na najnowszym sprzęcie spod szyldu Nintendo?
Wiwat The Legend of Zelda: Breath of the Wild!
Zdaję sobie sprawę, że The Legend of Zelda: Breath of the Wild jest wyjątkową i genialną produkcją. Jednak po przeczytaniu wielu pochlebnych artykułów i recenzji, wciąż nie mogę się ostatecznie przekonać do tego hitu Nintendo. Może przeszkadza mi ten kolorowy styl, brak wcześniejszej styczności z serią lub kolejny ogromny, pełny tajemnic otwarty świat. Chyba jednak pierwsze skrzypce gra tu strach przed wieloma niewiadomymi i ostatecznym rozgoryczeniem nie trafienia w moje gusta. Oczywiście mimo wszystkich obaw i niepewności będzie to pierwsza moja pozycja, jeśli kiedyś dojdzie do zakupu konsoli. Cholera, tak wiele pozytywnych opinii nie może się przecież mylić!
Kiedy Doom spotyka Wolfensteina II
Uwielbiam strzelaniny, szczególnie z widoku FPP. Już sobie marzę, kiedy to na małym ekranie poleje się krew i kolejne potworne ścierwa trafią pod lufę obrzyna lub jeszcze bardziej śmiercionośnej pukawki. Jestem bardzo ciekawy oprawy graficznej i płynności rozgrywki, mając w pamięci miodną zabawę w 60 klatkach na sekundę na PlayStation 4. Choć Doom jest grą udaną, to niestety nieco zbyt długą i szczególnie w późniejszym etapie, mało atrakcyjną. Efektowna jatka na demonach może się podobać przez kilka godzin, jednak im dalej w las, tym zaczyna być coraz bardziej przewidywalnie i powtarzalnie. Mimo wszystko chętnie sprawdziłbym te pełne krwi, mięsa i ołowiu przygody na Switcha.
Z kolei spoglądając na najnowsze losy agenta Blazkowicza, walczącego z nazistowskim ścierwem w Stanach Zjednoczonych, mam coraz większą chrapkę na The New Colossus. Już teraz oczami wyobraźni widzę dwie ogromne giwery zasłaniające pół ekranu i rozsierdzonego Blazkowicza brnącego do przodu jak buldożer. Dzień jak co dzień. Choć z poprzednią częścią The New Order i samodzielnym dodatkiem bawiłem się wyśmienicie, to do tej pory nie dane mi było poznać wydarzeń przedstawionych w sequelu. Czyżbym podświadomie czekał właśnie na przenośne odczucia w ulubionych klimatach?
Diablo w klimacie noir i… Mario
Nie grałem jeszcze w Diablo III, więc ucieszyłem się ogromnie z wydania Eternal Collection na Switcha. Port z dodatkami i ekskluzywnymi mini-bonusami zbiera pozytywne oceny i świetne opinie odnośnie przenośnego grania. Mając w posiadaniu Switcha z pewnością będzie to tytuł warty uwagi i przyjemnie umilający przenośne sesje. Walki z całymi hordami demonów (wraz z DLC) na nieco innych zasadach niż w Doom, muszą się podobać i być cholernie wciągające.
Po tej pełnej akcji rozgrywce, dobrze będzie włączyć spokojniejsze L.A. Noire i ponownie przywdziać pelerynę detektywa. Wyjątkowo niebezpieczne Los Angeles 1947 roku, przybrane w barwy noire, to niezapomniana kryminalna przygoda, szczególnie dla fanów rozwiązywania policyjnych śledztw. Dodatkowym atutem w przestępczych sprawach z pewnością są możliwości Switcha, takie jak korzystanie z dotykowego ekranu w trakcie rozgrywki czy specjalnego przeznaczenia Joy-Conów. Rewelacyjnie byłoby wrócić do Kalifornii w wydaniu na Switcha i rozwiązywać zagadki nie tylko siedząc przed telewizorem.
Cieszę się ogromnie, że japońska firma mając swoich zagorzałych fanów, mimo wszystko otwiera się na nowych klientów i bardziej znane dorosłe produkcje. Posiadając Switcha po ograniu ww tytułów z pewnością skusiłbym się na produkcje z Mario w roli głównej. Choć nie jestem zwolennikiem kolorowego hydraulika, to z pewnością warto sprawdzić gry zbierające niemal maksymalne noty. A może będę się lepiej bawił niż przy pełnych akcji strzelaninach?
Czy Ciebie też Nintendo Switch kusi coraz bardziej, a biblioteka dostępnych gier zaczyna poważniej interesować?