Tajemnicze muzeum jest jedną z odsłon serii gier EXIT: Gra tajemnic wydawanych w Polsce przez Galaktę. Ponieważ uwielbiam zagadki, labirynty i szyfry, nie mogłem obok tego tytułu przejść obojętnie.
Pomysł na escape room w planszowym wydaniu może wydawać się nieco szalony, jednakże autorzy – Inka i Markus Brand – udowodnili, że znają się na rzeczy.
O co w tym chodzi?
Każda z odsłon serii rozgrywa się w innym miejscu i oferuje inny poziom wyzwania. Tajemnicze muzeum dedykowane jest początkującym graczom. Tym razem w ostatnim dniu urlopu zostajecie uwięzieni w tytułowym budynku. Jeśli nie uda się Wam rozwiązać wszystkich zagadek, dołączycie do jego eksponatów.
W niewielkich rozmiarów opakowaniu znajdziecie instrukcję, 85 kart podzielonych na trzy rodzaje (zagadki, rozwiązania i podpowiedzi), dysk dekodujący, książkę z opisem kolejnych wyzwań oraz dwa dodatkowe elementy – sznurek i kartkę z tajemniczymi symbolami. Wielkość pudełka sprawia, że Tajemnicze muzeum idealnie nadaje się na wyjazd. Jeśli planujecie wypad ze znajomymi, gra zagwarantuje Wam wieczór pełen emocji.
Wszystko jest bardzo ładnie wykonane. Karty są wytrzymałe (co ma spore znaczenie, ale o tym później), a ilustracje w książce z zagadkami wyraźne.
Tajemnicze muzeum zwiedzisz tylko raz
Musisz wiedzieć, że Tajemnicze muzeum (i pozostałe gry z serii EXIT, przyp. red.) jest jednorazowym tytułem. I nie chodzi tylko o fakt, że po przejściu będziesz znał odpowiedzi na postawione zagadki. Niektóre elementy trzeba zginać, a nawet ciąć, co sprawia, że po użyciu stają się bezużyteczne. Dlatego tak istotne jest solidne wykonanie. Oczywiście można pokusić się o korzystanie z przygotowanych wcześniej kopii, ale to zdecydowanie nie będzie to samo.
Muszę przyznać, że Tajemnicze muzeum było dla nas (mnie, mojej żony i dwójki znajomych) sporym wyzwaniem. Był to nasz pierwszy kontakt z tego typu produktem i bez wątpienia sięgniemy po kolejne odsłony serii. Najważniejsze jest jedno: zagadki są skonstruowane w bardzo przemyślany sposób. Dzięki temu są wymagające, a ich rozwiązanie daje satysfakcję. Właściwie żadnej z nich nie przejdziecie metodą prób i błędów. Nie chcąc psuć Wam zabawy nie wrzucam więcej zdjęć – mógłbym przypadkowo zdradzić zbyt wiele. Tu warto zaznaczyć, że choć na pudełku widnieje informacja, jakoby do gry mogą siadać nawet dziesięciolatki, według mnie raczej grupa złożona z samych dzieci raczej nie poradzi sobie z Tajemniczym muzeum.
Całość sprowadza się do odnalezieniu trzycyfrowego kodu i wprowadzenia go na dysku. Po ustawieniu kombinacji odsłania się niebieskie okienko z liczbą. W talii rozwiązań odnajdujecie właściwą kartę i sprawdzacie, czy to może być prawidłowe rozwiązanie. Dlaczego może? Ponieważ czasem okazuje się, że to jednak fałszywy trop i trzeba szukać dalej. Dedukowanie, szczególnie w grupie, daje mnóstwo frajdy, a wprowadzanie prawidłowego kodu – ogromną satysfakcję.
Jeśli gdzieś utkniecie, zawsze możecie skorzystać z podpowiedzi. Każda z zagadek ma dwie karty z sugestiami oraz jedną z podanym rozwiązaniem.
Kto powinien odwiedzić Tajemnicze muzeum?
Każdy, kto lubi główkować. Wprawdzie cena może niektórych odstraszyć (Tajemnicze muzeum kosztuje około 50 PLN), ale gra jest zdecydowanie warta tych pieniędzy.
Choć autorzy przewidują, że ukończenie gry nie powinno zająć więcej niż 90 minut, my potrzebowaliśmy ich dokładnie 121. Były to dwie godziny doskonałej zabawy. Tajemnicze muzeum jest świetnie wykonaną i dającą mnóstwo satysfakcji grą. Szczerze polecam!