Cena 339 zł – czy kupowanie gier na premierę ma jeszcze sens?

playstation store

W czasach licznych promocji, PS Plusa, Play at Home i innych subskrypcji – odkładasz kasę na nowe premiery czy raczej czekasz na obniżkę?

Obecne czasy pandemii koronawirusa z pewnością zmieniły świat nie do poznania. Ludzie tracą pracę, ucierpiało wiele branż, a nasza związana z grami również dostała rykoszetem, czego dowodem są liczne opóźnienia premier gier. Twórcy pracują zdalnie, co z pewnością ma wielki wpływ na czas produkcji i dotrzymanie wcześniej ustalonych terminów. Z drugiej strony, zamykanie poszczególnych gałęzi biznesu jak np. siłownie, kina, restauracje czy baseny sprawia, że ludzie więcej czasu spędzają w domu. A jakie są najbardziej znane rodzinne rozrywki? Oczywiście jedną z nich jest wirtualna zabawa, więc liczby sprzedanych gier, mimo pandemii, wciąż satysfakcjonują twórców i wydawców. Czy jednak w obecnych czasach pełnych promocji czy rozmaitych usług warto kupować gry w dniu premiery?

Bez dwóch zdań to wszystko zależy od upodobań, cierpliwości, grubości portfela czy inwestycji w subskrypcje, dające coraz lepsze tytuły nawet w dniu ich premiery. Dobrym przykładem jest tu Xbox Game Pass, posiadający w swojej ofercie ponad 100 gier, a wiele produkcji dostępnych jest w pakiecie od pierwszego dnia na rynku (np. polski horror The Medium czy Outriders). Osobiście płacę abonament PlayStation Plus, dający możliwość grania w czasie jego trwania w trybie multiplayer i oferujący co miesiąc nowe, coraz lepsze tytuły. Podobna sytuacja jest z Games with Gold, jednak tutaj gry, choć nieco mniej atrakcyjne, zostają na zawsze i można w nie grać nawet nie korzystając z usługi. Czy więc część graczy w ogóle nie wydaje pieniędzy na poszczególne produkcje? Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Wymienione usługi sprawiają, że duże grono użytkowników kupuje nowe przedmioty np. skórki, bronie dla bohatera, dodatki, pakiety czy interesują się podobnymi grami lub całkiem innymi gatunkami. I tak właśnie się to kręci.

Czasami zdarzają się kuriozalne sytuacje jak ta z Control: Ultimate Edition, kiedy to sfrustrowani gracze żądali zwrotu pieniędzy po ukazaniu się gry w PS Plusie. Zakupili oni bowiem grę wcześniej (w dniu premiery) na PlayStation 4 i czekali na pojawienie się dedykowanego wydania na PS5, jednak w międzyczasie Sony udostępniło przygody Jesse Faden „za darmo”. Sam wielokrotnie miałem taką sytuację, że po kupieniu danej gry (na szczęście w promocji) za miesiąc czy dwa ukazywała się ona w Plusie i nic się na to przecież nie poradzi. Ryzyko rozrywkowe i tyle.

To nie koniec, bo Sony chcąc umilić ten trudny czas i częstsze siedzenie w domu zaoferowało akcję Play at Home. Dzięki niej mogłeś za darmo zagrać w dziesięć gier z remake Ratchet & Clank, Abzu, Rez Infinite czy hitem Horizon: Zero Dawn Complete Edition na czele. Po ściągnięciu tytułów na dysk, zostają one już u graczy na zawsze i na spokojnie można je ogrywać jeden po drugim. Dodając do tego promocje, choćby tą ostatnią „Powrót do szkoły” w PS Store z upustami do 75 procent, można konkretnie się obłowić i za cenę nowej gry, kupić kilka nie tak starych produkcji. Sam przecież korzystałem z tego typu okazji nie raz. A PlayStation Plus Collection dla posiadaczy PlayStation 5? Znane tytuły z PS4 pozwalają nadrobić zaległości na najnowszej konsoli Sony z takimi hitami jak God of War, Days Gone, Bloodborne czy The Last of Us: Remastered.

Takie sytuacje sprawiają, że naprawdę coraz trudniej wydawać często po 250-340 zł na nowe tytuły, mając w cyfrowej bibliotece kilkanaście/kilkadziesiąt gier do skończenia. A przecież co miesiąc dochodzą nowe, pojawiają się kolejne obniżki cen i nie ma chwili oddechu. Jasne, warto tu mieć na uwadze kilka aspektów – jakim jesteśmy graczem: niedzielnym, hardkorowym, inwestującym w subskrypcje, spokojnie czekającym na promocje czy może wyjątkowo skrupulatnie oceniającym wszystkie „za i przeciw” dotyczące premierowego zakupu. Wiadomym jest, że fan serii Call of Duty czy Assassin’s Creed nie będzie czekał kilka miesięcy na promocję najnowszej części i kupi grę w dniu jej wydania. Inny gracz sprzeda pudełkowy egzemplarz i dołoży kilkadziesiąt złotych do nowej wirtualnej przygody, a kolejnej osobie wystarczą do szczęścia comiesięczne tytuły z Plusa czy Games with Gold. Z kolei zapalony fan danej ekipy programistów będzie chciał kupić grę, aby wyrazić swoją wdzięczność i takim sposobem wspomóc/podziękować twórcom za ich pracę. Nie ma tu reguły bo przeróżnych promocji i usług pojawia się coraz więcej i coraz bardziej kuszą odbiorców.

Osobiście mam swoje ulubione serie i staram się kupować ich najnowsze części w dniu premiery. Jednak zauważyłem, że im jestem starszy, tym dłużej mogę czekać na interesującą mnie produkcję, co kiedyś było przecież nie do pomyślenia. Jednak po ostatnim przejrzeniu cyfrowej biblioteki, znalazłem tam tyle wartych uwagi tytułów, że mógłbym, nie wydając ani złotówki, cieszyć się nimi pewnie przez okrągły rok. Jeśli dodać do tego, trzy gry kupione ostatnio w dużej promocji, to w temacie wirtualnej rozrywki postaram się na pewien czas odciążyć portfel, korzystać z dobrodziejstw wymienionych wcześniej usług i w końcu nadrobić dość spore zaległości.

A Ty jakim jesteś graczem? Czekasz na premierę czy raczej kupujesz gry w promocji lub wystarczają Ci tytuły z opłacanego abonamentu?

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

2 komentarze

  1. Właśnie postanowiłem spieniężyć zalegającą na półce kolekcję gier na PS4. Już widzę że kupowanie nowych gier na premierę to kiepski pomysł. Tytuły takie jak THLOU2, RDR2 oraz szereg innych topowych pozycji tracą bardzo. Za gry które blisko premiery kosztowały po 250 pln, dziś można otrzymać po 40-60 pln. O dziwo nieco bardziej niszowe tytuły jak np. Unravel trzymają cenę nieco lepiej. Natomiast kupowanie gier w wersji cyfrowej w normalnych cenach to zupełne nieporozumienie. Nie można ich bowiem potem nawet odsprzedać. Nowe tytuły na PS5 po 300-400 pln to już zupełna abstrakcja. I mówię to jako dorosła, przyzwoicie zarabiająca osoba. Nie wiem więc jak takie gry mają sobie kupić ,młodsi gracze bez stałych dochodów. Jesteśmy więc skazani na gry-usługi przepełnione mikropłatnościami i innymi płatnymi pierdołami. Dla nas, starych single playerów nastały kiepskie czasy. O dobre tytuły będzie coraz ciężej.

    Odpowiedz
  2. Bardzo sensowny komentarz. Mam podobne odczucia i też nie wyobrażam sobie kupować np. cyfrowych gier na premierę. Nie można nawet ich odsprzedać i mieć pieniędzy na kolejną pozycję. Osobiście większość gier dostaję do recenzji ale jak już mam kupić interesujący mnie tytuł, to staram się poczekać na promocję. Częsty wydatek 300-350 zł w tych czasach to zwyczajny luksus. Trzeba kombinować- GamePass, Plus, używane gry, promocje – coś zawsze się nawinie.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*