To była kolejna odsłona słynnego i ważnego wydarzenia na mapie graczy. Tym razem z publicznością i… klimatem.
Wielkie emocje i adrenalina ponownie zawitała do Katowic, tym razem w jubileuszowej 10. edycji Intel Extreme Masters. Poprzednie dwie edycje z uwagi na pandemię koronawirusa odbywały się bez udziału publiczności ale tegoroczne wydarzenie udało się zorganizować z kibicami. Tym razem jednak nie było już nieskończenie długich kolejek przed wejściem bo wszystkie wejściówki były biletowane, wstęp miały osoby tylko z ważnym Unijnym Certyfikatem COVID i brak było wystawców IEM Expo. Mimo to rozpoczęcie imprezy i pierwsze ćwierćfinałowe starcie w CS: GO zwiastowało, że mimo wprowadzonych zmian i tak Spodek Arena wypełni się po brzegi.
Do Katowic przybyłem w piątek na otwarcie imprezy i w niedzielę na finał StarCraft II. Pierwsze co rzuciło się w oczy to brak tłumów zarówno przed Spodkiem jak i w korytarzach imprezy. Pamiętając co się działo jeszcze kilka lat temu, teraz większość publiczności przebywała na samej hali lub przy bliskich jej stoiskach. W tym roku nie było wystawców na IEM Expo, więc brak było fanów growych gadżetów, cosplayerów czy osób chcących obejrzeć nowości w branży.
Oczywiście w korytarzach było kilka stoisk, bo swoje usługi promował Microsoft (PC Game Pass), ESL, Hiro, Monster Energy czy Paco Rabanne. Można więc było sprawdzić się w kilku znanych tytułach na PC, pograć z goglami na głowie, zaopatrzyć się w koszulki i inne gadżety, obejrzeć nowości marki Hiro, odpocząć w specjalnej strefie, wziąć udział w konkursach, dostać próbkę zapachu Paco Rabanne czy wyjść przed halę i zjeść coś dobrego w food truckach. Ogólnie myślałem, że mimo braku imprezy na halach Expo, więcej wystawców zdecyduje się na przyjazd, no ale lepszy rydz niż nic.
Od strony technicznej nie można było się doczepić do niczego, bo jak zwykle organizatorzy dali konkretnego czadu. Cała otoczka wydarzenia, wielka scena, magia świateł, ognie, „latające” kamery, dwa olbrzymie telebimy czy masa ochroniarzy sprawiała, że ogólne techniczne sprawy to absolutnie poziom światowy. Już w piątek publiczność dopisała i można było poczuć ten flagowy klimat i gorącą atmosferę. Prezentacja drużyn i same już starcia były głośno dopingowane przez publiczność, znów poczułem ciarki i aż żal było opuszczać halę.
Trochę zdziwiłem się, gdy w niedzielę na finale StarCraft II arena nie była nawet w połowie zapełniona ale pewnie wszyscy szykowali się już na późniejszy, bardziej ekscytujący finał. Fin Serral i Włoch Reynor zaprezentowali kawał emocjonującego, pełnego ciekawych zwrotów akcji i godnego finału starcia. Wygrał ten pierwszy pokonując zeszłorocznego zwycięzcę. Z kolei w finale CS: GO bój stoczyły ekipy G2 Esports oraz FaZe Clan. Po długiej, pełnej adrenaliny i równej walce ostatecznie ci drudzy cieszyli się ze zwycięstwa i zgarnęli 400 000 dolarów. Więcej o finałowych starciach przeczytasz tutaj.
Ostatecznie wydarzenie Intel Extreme Masters 2022 uważam za udane i niezmiernie przyjemnie było kolejny raz odwiedzić Katowice. Czekam z niecierpliwością na powrót do przeszłości w temacie wolnego wstępu i imprezy rozszerzonej na hale Expo. Oby już za rok te flagowe mistrzostwa świata w grach komputerowych ponownie zawitały do stolicy Górnego Śląska już w pełnej okazałości. Katowice ponownie zdały egzamin, warto było kolejny raz tam być i cieszyć się tą kapitalną, esportową atmosferą.
Więcej fotek z IEM 2022 znajdziesz tutaj.
