Doom, Quake, Wolfenstein, Duke Nukem 3D. Jestem przekonany, że każdy gracz, a już z pewnością Ci pamiętający okres gier lat 80-90tych ubiegłego wieku, kiedy widzą te tytuły momentalnie odpływają w błogi stan sentymentalnego rozmarzenia. Legendarne, ikoniczne, rewolucyjne, nowatorskie – przymiotniki opisujące wspomniane gry można wymieniać godzinami, a i tak raczej trudno jest samymi słowami wyjaśnić ich fenomen i znaczenie nie tylko dla kultury gier komputerowych.
To oczywiście zależy od tego, kto podejmuje się owe słowa poukładać w logiczną i wciągającą historię. Kiedy robi to David Kushner, ręce same składają się do oklasków. Jego książka Masters of Doom: O dwóch takich, co tworzyli imperium i zmienili popkulturę jest tego idealnym przykładem.
Prawdziwie hollywoodzka historia
Masters of Doom… czyta się niemalże jednym tchem. Głównie z uwagi na obrany przez Kushnera sposób prowadzenia narracji. Nie jest to bynajmniej pozycja biograficzna, choć nie brakuje w niej solidnej ilości faktów. Mamy tu natomiast do czynienia z historią fabularyzowaną, niesamowicie wciągającą, stawiającą czytelnika w samym centrum wydarzeń, o których bez tej książki zdecydowana większość z nas nigdy by nawet nie usłyszała.
O niepodważalnych walorach literackich Masters of Doom… niech świadczy fakt wykupienia przez braci Franco (James i Dave) praw do stworzenia serialu na jej podstawie. I akurat tej decyzji absolutnie się nie dziwię, gdyż pochłaniając kolejne strony opisywanego dzieła miałem wrażenie poruszania się w świecie bardzo wizualnym, z żywymi emocjami i licznymi zwrotami akcji.
Nie mogłem również wyjść z podziwu nad głównymi bohaterami – Johnem Carmackiem i Johnem Romero. Autorowi Masters of Doom… udało się przenieść na papier wszystkie najważniejsze momenty z ich wspólnej historii. Przy czym zrobił to umiejętnie wplatając w całość przeróżne wątki indywidualne, pozwalające odkryć także osobiste sfery ówczesnych „bogów” świata gier komputerowych.
Książka o grach nie tylko dla graczy
Muszę przyznać, że do książki Kushnera podchodziłem z wielkimi nadziejami na bardzo miło spędzony czas. Absolutnie się nie zawiodłem. Masters of Doom… dostarcza masy bardzo ciekawych informacji, które bez dwóch zdań zadowolą każdego pasjonata rozrywki elektronicznej. Z pewnością też ma natomiast potencjał na zauroczenie sobą nawet tych podchodzących do tematu z rezerwą.
Znajdziecie tu zarówno deweloperskie smaczki związane z procesem twórczym towarzyszącym „Johnom” kiedy kreowali światy ich legendarnych tytułów, jak i równie ciekawe informacje dotyczące ich wzajemnej, niezwykle dynamicznej relacji. Kapitalnie też przedstawiony został okres lat ich świetności, czas przemian kulturowych mających swój początek właśnie na przełomie wieków.
Poza wszystkim jednak, jest to historia o ludziach. Wybitnych indywidualnościach. Historia sukcesów, ale też porażek, oraz tego jak nawet pomimo trudności ważne jest dążenie do realizacji marzeń. Nawet tych najbardziej szalonych. Zdecydowanie polecam!