Warhammer jest fantastycznym światem, który darzę ogromnym sentymentem. Spędziłem niezliczoną liczbę godzin turlając wielościenne kości, decydujące o losie bohaterów, każdego dnia walczących o życie. Stary Świat trawiony chaosem, mroczne bóstwa i ich szaleni akolici oraz walczący z nimi potężni herosi. Jednym z nich jest legendarny Sigmar Młotodzierżca, którego niezwykłą historię możesz poznać dzięki książce, którą napisał Graham McNeill. Nakładem wydawnictwa Copernicus Corporation na księgarniane półki trafia trylogia Czas Legend, którą rozpoczyna właśnie Młotodzierżca.
Do tej pory absolutnym numerem jeden w kwestii literatury związanej z uniwersum Warhammer były przygody Gotreka i Feliksa. Nietuzinkowy duet podbił serca wielu miłośników Starego Świata, w tym moje. Musisz wiedzieć, że ten stan rzeczy pozostaje niezmieniony.
Tak się narodził Młotodzierżca
Młotodzierżca został wydany w 2009 roku, a w styczniu ukazała się druga część trylogii Czas Legend (Imperium), w trakcie której lektury właśnie jestem. Niezwykle ważnym jest, aby przed sięgnięciem po drugi tom, zapoznać się z pierwszym; wówczas cała historia Sigmara będzie dobrze przez Ciebie zrozumiała i w pełni kompletna.
Graham McNeill podjął się sporego wyzwania, ponieważ opowiedzenie historii herosa, który następnie wstąpił do panteonu bogów jest bez wątpienia zadaniem niełatwym. Największą zaletą książki jest aspekt stricte historyczny. Młotodzierżca odkrył przede mną do tej pory nieznane stronice losów Starego Świata, jeszcze sprzed powstania Imperium. Tym sposobem miałem okazję poznać rywalizujące ze sobą plemiona, które ostatecznie zjednoczyły się pod przywództwem Sigmara, aby stanąć do jednej z największych batalii w historii Warhammera – bitwy na przełęczy Czarnego Ognia.
Zanim jednak ludzie poszli za sztandarem młodego wojownika, ten musiał zasłużyć na miano charyzmatycznego wodza. O tym właśnie jest Młotodzierżca. Z każdej z trzech części książki dowiedziałem się jaką drogę przebył Sigma, aby ostatecznie stać się twórcą Imperium. Tu warto zaznaczyć, że zamieszczona na początku tomu mapa jest absolutnie niezbędna, aby mieć jakiekolwiek pojęcie o tym, gdzie dzieje się akcja poszczególnych wydarzeń. Zapomnij o doskonale Ci znanym podziale Starego Świata. Autor operuje zupełnie innym nazewnictwem, co wymusza dość częste spoglądanie na rycinę.
Młotodzierżca, krasnoludy i orki
Jak na Warhammera przystało, znaczną część książki stanowią starcia z zielonoskórymi, a finałowa bitwa na przełączy Czarnego Ognia jest przysłowiową wisienką na torcie. Autorowi w doskonały sposób udało się zachować specyficzny klimat dark fantasy, który uwielbiam z całego serca. Liczyłem na soczyste opisy miażdżonych czaszek, odrąbywanych kończyn oraz dekapitowanych wrogów i to właśnie otrzymałem. Do tego dochodzi cała otoczka tragizmu bycia przywódcą, który mając świadomość spoczywającej na jego barkach odpowiedzialności, niejednokrotnie musi podejmować decyzje sprzeczne z jego naturą, ale będące wyborem mniejszego zła.
Warto zaznaczyć, że kontrastem dla krwawych starć z orkami są opisy relacji panujących zarówno pomiędzy członkami plemiona Unberogenów, z którego wywodzi się Sigmar, jak i między poszczególnymi ludami. Muszę Cię jednak ostrzec, że możesz momentami poczuć się nieco zagubiony i znużony, jednakże wszystko zależy od tego, jak podejdziesz do powieści Grahama McNeilla. Cała ta otoczka nadaje bowiem fabule odpowiedniej głębi i sprawia, że całość jest niezwykle przekonująca w odbiorze.
Smak orczej krwi
Młotodzierżca mnie oczarował. Żałuję, że dopiero teraz książka trafiła w moje ręce i jeżeli nie jesteś jeszcze po jej lekturze, koniecznie nadrób zaległości! Co więcej, jeśli świat Warhammera nie jest bliski Twemu sercu, Graham McNeill swoją powieścią ma szansę przebić je może nie tyle strzałą Amora, co imperialną włócznią, ale efekt będzie ten sam – pokochasz Stary Świat.
Wydawnictwo: Copernicus Corporation
Tłumaczenie: Katarzyna Pleskot
Oprawa: miękka
Data wydania: czerwiec 2009
Wymiary: 125 x 190 mm
Liczba stron: 410