Odmęty Grozy – recenzja gry planszowej

Odmety main

Jak zaczynać nowy rok, to z przytupem. Odmęty Grozy (Rebel) wjechały na mój stół pod koniec 2021 roku i od tego czasu zdążyły już skraść kilka planszówkowych wieczorów.

Tytuł będący spadkobiercą gry Battlestar Galactica, pomimo dosyć rozbudowanej mechaniki zaoferował przyjemnie nieprzewidywalną i zaskakującą rozrywkę. Także motyw przewodni oparty (choć dosyć luźno) na uniwersum Chtulhu okazał się być wciągający i zachęcający do kreatywnej zabawy.

Tajemnicza wyprawa do Bostonu

W Odmętach Grozy gracze wcielają się w pasażerów statku SS Atlantica zmierzającego w kierunku Bostonu. Początkowo wszystko wygląda normalnie, jednak jest to stan bardzo tymczasowy. Szybko okazuje się, że nie wszyscy członkowie wyprawy mają pozytywne intencje. A dodatkowo wokół statku zaczynają pojawią się tajemnicze stwory wynurzające się z morskich głębin.

Odmety 1

Gra zaczyna się w momencie, w którym w okrętowej kaplicy znaleziona zostaje martwa pasażerka. Oględziny miejsca zdarzenia jasno wskazują, że doszło do morderstwa. Wokół zwłok rozłożone są rytualne przedmioty i ogólnie nic tam nie wygląda normalnie. Dodatkowo, na pokładzie statku zaczynają rozlegać się krzyki świadczące o tym, że potwory znalazły sposób na wejście na pokład.

Współpracuj, ale nie ufaj nikomu

Odmęty Grozy należy do gier raczej rozbudowanych. Rozgrywka w głównej mierze opiera się na zagrywaniu kart i oczywiście rozmowach między graczami. Mamy tu jednak również mechaniki wykorzystujące cechy poszczególnych bohaterów, działania wykonywane na planszy, zarządzanie zasobami, rzucanie kośćmi jak i oczywiście ruchy przybyszów z morskich głębin. A więc dla każdego coś dobrego.

Wydawca przedstawia Odmęty Grozy jak grę pełną podejrzeń i ukrytych tożsamości. Nie bez powodu. Siadając do stołu należy nastawić się oczywiście na współpracę. Jednak w zasadzie już od pierwszej tury nie jest pewne czy gracze są tymi, za kogo się podają. Dzieje się tak, ponieważ oprócz wyboru postaci każdy losuje dodatkowo tzw. kartę lojalności, której nie pokazuje nikomu. W rezultacie może być człowiekiem, hybrydą (osobą, która przeszła na stronę morskich kreatur z innego wymiaru), lub kultystą (ta specyficzna karta występuje w rozgrywce 5-6 osobowej).

Odmety 2

Kart lojalności jest zawsze więcej niż uczestników gry, a wśród nich hybrydy stanowią mniejszość. Zdarzyć się więc może, iż wszyscy gracze na początku wylosują karty ludzi. Ale ponieważ nie można ich sobie ujawniać, to karuzeli podejrzeń jest nieunikniona.

Twórcy zadbali, aby rozgrywka była jeszcze ciekawsza i w momencie osiągnięcia połowy dystansu do Bostonu gracze ponownie losują karty lojalności. Tym razem wykorzystywane są te nie wybrane na początku rozgrywki. A więc oczywistym staje się fakt obecności hybryd i kultysty (przy grze 5-6 osobowej). Co wpływa na intensywność interakcji niezwykle skutecznie. Opisana mechanika nie jest odkrywcza, jednak działa tutaj bardzo dobrze i przy każdej rozgrywce znakomicie kreuje odpowiednią atmosferę.

O co w tym wszystkim chodzi?

Pomimo tego, iż Odmęty Grozy wykorzystują kilka różnych mechanik, absolutnie nie należy  podchodzić do tej gry jak do jakiegoś planszówkowego molocha. To w gruncie rzeczy wcale nie jest tak bardzo skomplikowany tytuł. Według mnie jedna, dwie rozgrywki w zupełności wystarczają, aby wszystkie zasady opanować i zrozumieć. Ich tłumaczenie może wydawać się na początku przytłaczające, ale warto przebrnąć tę fazę, gdyż gra wynagradza wstępne trudności.

W swojej turze gracze mają do dyspozycji 2 akcje; mogą to być 2 takie same, lub 2 różne działania. Do wyboru są: ruch postacią, aktywowanie jednego z pól na statku lub skorzystanie z umiejętności postaci. W międzyczasie mogą sobie wzajemnie pomagać zagrywając karty cech dobierane na początku każdej rundy. Zawsze na zakończenie rundy dobierana jest natomiast karta zdarzenia, będącą testem jakiemu musi poddać się załoga statku. Po rozpatrzeniu testu do akcji wkraczają morskie kreatury z ojcem Dagonem i matką Hybrydą na czele.

Celem jest oczywiście dotarcie do Bostonu; wtedy wygrywają ludzie. Poplecznicy stworów muszą zrobić natomiast wszystko, aby statek nie dopłyną do punktu docelowego.

W ciekawy sposób rozgrywkę urozmaicają dodawane do postaci karty przedmiotów (m.in. broni, artefaktów, narzędzi), które można pozyskiwać jako akcje na jednym z pól statku. Także stwory atakujące statek robią robotę. Nieroztropne poczynania graczy mogą szybko zakończyć się totalną destrukcją ze strony przybyszów z głębin.

Ilość i różnorodność czynności do wykonania z pewnością zadowoli graczy szukających solidnej dawki konkretniejszego planowania. Ale na pewno nie zniechęci tych mniej wymagających. Jednocześnie też warto mieć na uwadze, że szczególnie przy większej ilości graczy (5-6 osób) wielość wyborów znacząco wpływa na wydłużenie czasu rozgrywki.

Kto nie jest z nami, ten przeciwko nam!

Jak wiadomo na przeklętym statku wiele może się wydarzyć i ciągle trzeba być gotowym mierzyć się z najróżniejszymi przeciwnościami. W Odmętach Grozy przedstawione są one za pomocą testów. Pomysł na rozegranie tego aspektu gry oceniam bardzo pozytywnie. Tym bardziej że właśnie wtedy gra pokazuje swoje prawdziwe oblicze potęgując podejrzliwość oraz napędzając blefowanie.

Odmety 5

Tutaj do gry tak naprawdę wchodzą wspomniane wcześniej karty. W Odmętach jest ich 6 rodzajów, przedstawiających różne cechy oraz posiadających różne wartości. Aktywny gracz odczytuje treść testu oraz podaje kryterium potrzebne do jego spełnienia, wskazujące jaka sumaryczna wartość punktowa na kartach jest potrzebna do jego zaliczenia oraz które cechy na kartach będą tzw. wspierającymi, a które negatywnymi. Gracze zaczynają od dobrania dwóch losowych kart ze stosu chaosu, a następnie każdy może (ale nie musi) dołożyć do tych dwóch kart dowolną ilość posiadanych przez siebie kartoników. Potem następuje tasowanie i sprawdzanie czy test został zaliczony.

Ta konkretna mechanika bardzo przypadła mi do gustu. Nigdy do końca nie wiadomo którzy gracze mieli wpływ na wynik testu, a to wprowadza emocje i podgrzewa dyskusję. W toku rozgrywki gracze nie będący ludźmi mogą ujawnić swoją prawdziwą role i wtedy testy przebiegają inaczej, co i tak nie wpływa na zmniejszenie dynamiki tego fragmentu gry.

W Odmęty Grozy najlepiej wybierać się większą ekipą

Siłą rzeczy zmuszony byłem zacząć testowanie Odmętów Grozy od wersji trzy osobowej. Ograłem tytuł wspólnie z dwiema różnymi ekipami. Jedna, gdzie wśród graczy dominowała chęć kreowania atmosfery i generalnie rozmów, druga zdecydowanie mniej aktywna, raczej nastawiona na działanie. Specyfika Odmętów zdecydowanie lepiej oddziaływała przy pierwszej grupie, a minimalny skład nawet specjalnie nie przeszkadzał.

Odmety 6

Natomiast przy drugiej ekipie gra wydawała się dosyć sztywna i schematyczna. A dodatkowo zdrajca szybko się ujawnił (bo nie chciał „lawirować”) i zakończyliśmy grę bez większych wypieków na twarzy.

Przy czterech osobach wokół stołu robi się już ciekawiej i gra staje się mniej zależna od charakterystyki graczy. Kiedy natomiast w rejs do Bostonu wybiera się pięć, a idealnie sześć osób, to Odmęty stają się tytułem wręcz bardzo dobrym. Zwłaszcza kiedy wśród uczestników jest przynajmniej jeden chcący i potrafiący prowadzić historię. Bardzo dobrze działa też wtedy mechanika kart zdarzeń w połączeniu z kartami chaosu, a rozgrywkę dodatkowo urozmaica rola kultysty.

Odmęty Grozy nie dla wszystkich

Tytuł wydawany przez Rebel z pewnością nie zachwyci wszystkich entuzjastów gier bez prądu. Poczują się tu jak u siebie lubiący żywe dyskusje przy stole, atmosferę blefu oraz nie mający problemów z częstym przegrywaniem. Trzeba bowiem zaznaczyć, że o ile tak jak w większości gier tutaj też ktoś musi wygrać, a przegrać musi ktoś, to specyfika rozgrywki zdecydowanie promuje graczy trzymających stronę morskich, mitycznych stworów. Ludzkiej części ekipy jest po prostu bardzo ciężko wygrać.

Muszę też nadmienić, że Odmęty po części oparte są na mechanice karcianej i cały czas trzeba kontrolować swoją „rękę”, aby w odpowiednim momencie móc zagrać odpowiedni kartonik. Ciągłe zerkanie i kontrolowanie kart może być męczące.

Ewentualne niedogodności rozgrywkowe Odmęty Grozy z nawiązką rekompensują jednak pod względem wizualnym. Grafiki na kartach prezentują się znakomicie. Plansza jest czytelna i przyjemna dla oka, także jakość wykonania figurek stworów stoi na wysokim poziomie. Mogłyby morskie kreatury mieć oczywiście trochę więcej barw, ale jak komuś to przeszkadza to zawsze może je pomalować. Mam znajomych, którzy na taki krok się zdecydowali i muszę przyznać, że efekt końcowy pozytywnie zaskakuje.

Podsumowując, wiele w Odmętach Grozy dzieje się nad stołem. Więc jeżeli szukacie takich wrażeń i do tego macie większą ekipę lubiącą pogadać i blefować, to tytuł od Rebela wydaje się być ciekawym wyborem.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*