Na temat ograniczeń wiekowych można mówić codziennie i przez wiele godzin. Co interesujące, nie istnieje opinia, z którą każdy byłby w stanie zgodzić się w pełni. Od każdej strony jest to twardy orzech do zgryzienia…
Pośród czytających bloga Ustatkowany Gracz nie ma najpewniej osób, które nie kojarzyłyby systemu klasyfikacji gier PEGI. Duża część z nas zwraca na niego uwagę wybierając tytuły dla młodszych najbliższych, inna część nie robi tego w ogóle. W tym miejscu nasuwa się pytanie – czy w ogóle powinieneś to robić? A zasadne jest dlatego, że kiedy dziecko prosi rodzica o produkt nawet jemu bezpośrednio nie dedykowany, ciężko w podobnej sytuacji odmówić, nawet jeśli wspomniany młodociany mieści się w obostrzeniu sugerowanym przez ograniczenie wiekowe.
Chciałabym jednak zwrócić uwagę na słowo “sugerowanym”, bo tym – przynajmniej moim zdaniem – ograniczenie być powinno. Kluczowym elementem PEGI są ostrzeżenia dotyczące treści produktu cyfrowego, którymi rodzic może kierować się przy wyborze gry. Samą cyfrą, niestety, nie zawsze można załatwić wszystko. Gra grze nierówna, podobnie jak z ludźmi. Stąd właśnie najważniejsze powinno być indywidualne podejście. Ustawowa dorosłość nie gwarantuje automatycznej odporności na zło tego świata; jako dorośli również mamy własne preferencje dotyczące otaczających nas zjawisk.
Dochodzę wręcz do wniosku, że najbardziej skutecznym sposobem jest nie tyle zupełny zakaz grania, co wyjaśnienie najmłodszym użytkownikom, w którym miejscu zaciera się różnica pomiędzy prawdą a fikcją. Warto kierować się również własną intuicją oraz choć trochę poznać osobę, dla której kupujesz grę. Rozmowa często okazuje się najlepszym środkiem ostrożności.
Autorką wpisu jest Nela Lasota.
Jeśli posiadasz lekkie pióro, zalążek umiejętności przekazywania treści i wyszukiwania interesujących tematów oraz chcesz opublikować swój tekst na łamach Ustatkowanego Gracza, koniecznie wyślij maila na adres mateusz@ustatkowanygracz.pl