Monster Hunter trafi na ekrany kin – czy raczej otrzyma ekranizację, bo czy kina otworzą swoje drzwi, to inna sprawa. Film reżyserii Paula W. S. Andersona (nie mylić z Paulem Thomasem Andersonem, wybitnym reżyserem m.in. Wady ukrytej i Boogie Nights), tego od filmowej serii Resident Evil, ma trafić do dystrybucji 30 grudnia 2020 roku. Mamy jego pierwszy trailer – wygląda super źle.
Nie wystarczyło, żeby to była ekipa z misją ubicia czegoś dużego, jak na sesji Dungeons & Dragons. Milla Jovovich wciela się w Kapitan Natalie Artemis, dowódczynię elitarnego oddziału ONZ w czasach współczesnych. Ona i jej drużyna wpadają przez portal do świata fantasy, w którym królują ogromne potwory. Przetrwania uczy ich Łowca (mistrz sztuk walki Tony Jaa), który pomoże im wrócić do domu.
Wygląda to bardzo biednie. Film z Monster Hunter potrzebuje grubego budżetu, bo główną rolę w nim grają przede wszystkim potwory: różnorodne, kolorowe, groźne i potężne, a często gigantyczne. Żyją one w zróżnicowanych krajobrazach, od dżungli po lodowce. Żeby z nimi walczyć, łowcy trenują się w szeregu dziwnych broni. Trailer przedstawia lichego Diablosa na pustyni i Millę Jovovich tnącą świecącymi sztyletami. Wygląda to niestety paradnie.
Przekonamy się na koniec roku, czy to tylko pierwsze wrażenie. Może film z Monster Hunter jednak okaże się hitem na miarę serii gier.