Od ostatniego zestawienia obejmującego najlepsze polskie gry mobilne minęły niemalże cztery miesiące. Przez ten czas przez pamięć mojego smartfonu przewinęło się kilka aplikacji, jednakże dopiero teraz uzbierała się wystarczająca liczba ciekawych tytułów, aby dzielić się wrażeniami z obcowania z nimi. Tego typu zestawienia pojawiają się na łamach Ustatkowanego Gracza regularnie, więc jeśli interesują Cię polskie gry mobilne, cykl ten dedykowany jest właśnie Tobie!
W tej odsłonie znajdą coś dla siebie przede wszystkim miłośnicy gier zręcznościowych.
Fern Flower
Proste w obsłudze gry tego gatunku są jednymi z moich ulubionych, jeśli mowa o urządzeniach przenośnych. Dzięki temu mogę relaksować się dosłownie wszędzie bez obawy, że skomplikowane sterowanie zabije gameplay. Fern Flower, gra zręcznościowa inspirowana słowiańską mitologią, traktuje o poszukiwaniu legendarnego kwiatu paproci. Za kod odpowiedzialne jest dwuosobowe studio Macaque.
Odnalezieniem mitycznej rośliny interesuje się czwórka niezwykłych bohaterów – Doe, Aurochs, Raven oraz Fox. Całość sprowadza się do karkołomnej wspinaczki po pionowej ścianie, przy jednoczesnym unikaniu wyrw i dziur w skale oraz omijaniu przeszkód. W międzyczasie zbierasz świetliki oraz tytułowe kwiaty paproci. Rozgrywka w Fern Flower polega na uderzaniu w ekran urządzenia z odpowiednim wyczuciem. Stukając w lewą część wyświetlacza wybijasz się w lewo i, analogicznie, tak samo wyskakujesz w przeciwnym kierunku. Zadałem kilka pytań twórcom, na które odpowiedział Paweł Mąka.
Ustatkowany Gracz: Jak sami piszecie, Fern Flower inspirowane jest słowiańską mitologią. Skąd pomysł na właśnie taką tematykę?
Paweł Mąka: Często jeździliśmy na wycieczki na górę Ślężę. Było to miejsce ważne dla kultury słowiańskiej, gdzie między innymi obchodzono tradycje poszukiwania kwiatu paproci. Kiedy wymyśliliśmy rozgrywkę Fern Flowera, przypomniał nam się klimat tego miejsca i postanowiliśmy oddać jego mistyczną atmosferę.
UG: Co stanowiło największe wyzwanie w procesie developerskim?
PM: Nie mieliśmy jednego konkretnego problemu w czasie produkcji. Jako dwuosobowy zespół musieliśmy zajmować się każdym aspektem gry, nie zawsze mając w nim duże doświadczenie, co było dla nas wyzwaniem. Jednocześnie nauka nowych umiejętności daje nam dużo satysfakcji 🙂
UG: Czy możemy spodziewać się nowych postaci?
PM: Jak najbardziej. Niedawno wypuściliśmy odpowiednią aktualizację, ponadto planujemy rozwijać grę przez długi czas.
Rozgrywka każdorazowo jest inna, ponieważ poziomy generowane są losowo. Dzięki temu nie ma mowy o nudzie. Oprócz zwykłych dziur, czekają na Ciebie mocne powiewy wiatru znacząco utrudniające wymierzenie odpowiedniej odległości, zrywające się półki skalne, czy wreszcie ośnieżone granie, od których ciężko się porządnie odbić. Twórcy w umiejętny sposób połączyli ze sobą wszystkie wyżej wymienione elementy. Oczywiście im wyżej się wespniesz, tym trudniej utrzymać się w ruchu. Gameplay wymaga skupienia i wykręcanie coraz lepszych wyników jest niezwykle satysfakcjonujące. W zabawie pomagają również power-upy. Pierwszym z nich jest super skok, który jak sama nazwa wskazuje, sprawia że bohater wybija się znacznie wyżej niż normalnie. Drugi to magnes przyciągający świetliki. Walutą w Fern Flower są właśnie kwiaty paproci. To za nie odblokujesz nowych bohaterów, czy zapewnisz sobie możliwość kontynuowania zabawy po nieudanym skoku.
Jeśli lubisz gry zręcznościowe, koniecznie sięgnij po Fern Flower. Z pełnym powodzeniem możesz tę aplikację pokazać swoim dzieciakom, bez względu na ich wiek – wystarczy, że potrafią obsługiwać urządzenie mobilne. Miła dla oka oprawa oraz satysfakcjonujący gameplay sprawiają, że produkcja Macaque Games zwyczajnie musi się podobać.
Fern Flower działa sprawnie na urządzeniach napędzanych Androidem oraz iOS-em.
Game of Shadows
Podczas mojej niekończącej się przygody z grami wideo spotkałem się z setkami aplikacji godnie reprezentującymi polskie gry mobilne. Niejednokrotnie są to niezwykle proste w budowie produkcje niewielkich studiów developerskich. Co jednak ciekawe, wiele z nich zatrzymuje mnie na dłużej niż proces instalacji i krótkie zerknięcie na to, czym są. Właśnie takim tytułem jest Game of Shadows, rodzimego BluMax. Jest to duet, który tworzą Max Gacek oraz Dawid Blumczyński.
W tytule dwuosobowego studia wcielasz się w… czarny kwadrat. Bohater, muszę przyznać, niezwykle ciekawy, z bogatym życiorysem… Koncept na grę jest jednak na tyle interesujący, że w czerpaniu przyjemności z rozgrywki zupełnie nie przeszkadza postać. W Game of Shadows musisz tak kierować wspomnianym kwadratem, aby odkrywać szczegóły otoczenia, które początkowo jest zupełnie niewidoczne. Główny bohater w trakcie ruchu wyrzuca z siebie mniejszych braci, którzy z kolei, napotkawszy jakiekolwiek przeszkody, oznaczają je. Tym sposobem powoli, ale sukcesywnie, jesteś w stanie odkryć dokąd zmierzasz, aby trafić do teleportu prowadzącego do kolejnego poziomu. Oczywiście im dalej w las, tym trudniej odszukać właściwą drogę. Pomysłowość twórców Game of Shadows w projektowaniu leveli zasługuje na słowa uznania. Za przykład niech posłuży konieczność uśmiercenia bohatera na pewnym etapie, aby móc w ogóle ukończyć poziom. Następna w kolejce jest odwrócona grawitacja, która sprawia, że mózg zaczyna płatać figle. Przedzierając się do teleportu będziesz musiał unikać pił tarczowych oraz niebezpiecznych kolców.
„BluMax to tylko 2 osoby. Pracujemy zdalnie. Ja jestem z okolic Kłodzka, a Dawid mieszka w Koninie. Robiliśmy już wcześniej gry, zarówno mobilne jak i desktopowe, ale Game of Shadows to nasz pierwszy tytuł, który wydaliśmy na Google Play. Gra powstawała około 6 miesięcy; główna część powstała szybko, ale sporo czasu poświęciliśmy na dopieszczenie poszczególnych elementów.
Optymalizacja za to sprawiła największy problem. Musieliśmy ograniczyć trochę efekty cząsteczkowe, jak również ilość obiektów na ekranie. Kolejny wyzywaniem było tworzenie poziomów, które dogłębnie wykorzystywały mechanikę, prowadzenie gracza pokazując mu, że powinien myśleć trochę w stylu >>outside of the box<<.” – Max Gacek, BluMax.
Game of Shadows jest prostą, aczkolwiek wciągającą grą zręcznościową, którą z pełnym powodzeniem mogę polecić dosłownie każdemu. Odkrywanie drogi do kolejnego teleportu daje sporo satysfakcji, a porażki w żadnym wypadku nie zniechęcają do podejmowania kolejnych prób przejścia każdego z ponad dwudziestu ciekawie zaprojektowanych leveli.
Aplikację możesz wypróbować zupełnie za darmo, a jeśli przypadnie Ci do gustu, za niewielkie pieniądze kupić jej pełną wersję na Androida.
Runventure
Swoją przygodę z grami wideo rozpoczynałem między innymi od takich kultowych tytułów jak Pitfall. Dorastałem jako gracz wraz serią traktującą o przygodach dzielnego odkrywcy. Zrozumiałym jest zatem, że obok produkcji choć trochę korelujących tematyką ze wspomnianym klasykiem obojętnie przejść nie mogę. A gdy dołożyć do tego rodzime studio developerskie…
O Digital Melody, zdolnej ekipie z Grodziska Mazowieckiego, pisałem przy okazji #23 zestawienia opisującego polskie gry mobilne, kiedy miałem okazję obcować z niezwykle wciągającą aplikacją Find the Balance. Tym razem Polacy postawili na zręcznościową grę, w której wcielasz się w poszukiwacza skarbów.
„Pomysł na grę zrodził się podczas naszych prób grania w gry platformowe na urządzeniach mobilnych. Większość rozwiązań obranych przez developerów wiąże się z wykorzystaniem wirtualnego pada konsolowego rysowanego na ekranie dotykowym. Drugi popularny wariant to ograniczenie sterowania postaci do jednej czynności, którą należy wykonać prostym tapnięciem. W rezultacie mamy wiele gier gdzie postać samoczynnie biegnie a gracz decyduje o tym, w którym momencie ona podskoczy.
Zastanawialiśmy się czy można stworzyć sterowanie, które nie będzie bezpośrednim przeniesieniem schematu sprawdzającego się w pozycjach, gdzie gracz używa fizycznego kontrolera oraz nie będzie ograniczać swobody ruchów. Ekrany dotykowe bazują na gestach, liczbę tych gestów postanowiliśmy ograniczyć do minimum i tak powstała koncepcja paska RunJumper Bar.
Było to swojego rodzaju eksperymentem, który postanowiliśmy wdrożyć w życie by sprawdzić jak nasza koncepcja poradzi sobie ze sprawdzonymi sposobami powielanymi na rynku gier mobilnych od wielu lat.
Głównym bohaterem stał się niestrudzony poszukiwacz przygód Justin, który porusza się po dzikich junglach, nawiedzonych zamkach czy opuszczonych świątyniach pełnych duchów, niebezpiecznych kościotrupów czy zabójczych piranii.” – Paweł „Kitek” Kitajewski, Art Director
Twoim celem w Runvenure jest zbieranie złotych monet, przy jednoczesnym omijaniu śmiercionośnych pułapek i złowieszczych potworów. Zwiedzisz między innymi dżunglę, zapuścisz się do tajemniczych podziemi, odwiedzisz mroczny las, czy wreszcie odmrozisz tyłek w krainie skutej lodem. W trakcie przygody będziesz przeskakiwał nad najeżonymi kolcami wilczymi dołami, bujał się na lianach, unikał wirujących ostrzy i wielu innych przeszkód. Wymaga to odpowiedniego wyczucia. Runventure zresztą to aplikacja, dzięki której sprawdzisz wytrzymałość swojego kciuka. Jednopalcowe sterowanie niby znacząco ułatwia zabawę, jednakże należy poświęcić chwilę na jego opanowanie. Postacią kierujesz ustawiając palec na specjalnej skali; im bardziej w lewo lub prawo, tym szybciej bohater biegnie. Musisz jednak wiedzieć, że tym samym ładujesz siłę skoku. I tu zaczynają się schody, ponieważ chcąc nagle zatrzymać protagonistę, najpewniej oderwiesz palec od ekranu, co będzie skutkowało wybiciem się w górę oraz bolesny zgon. Chcąc przerwać bieg, musisz przesunąć kciuk na środek ekranu. Wymaga to nieco wprawy, ale wystarczy, że nieco potrenujesz, a wszystko ułoży się po Twojej myśli.
„Największym wyzwaniem było stworzenie systemu do generowania losowych leveli z gotowych elementów. To w nim trzeba było zgrać zachowanie dynamicznego tła, generowanie “ozdobników” i łączenie ze sobą przeszkód o odpowiednim poziomie trudności (było to również najważniejsze wyzwanie designerskie) tak, aby każdy losowy poziom wyglądał i bawił co najmniej dobrze.” – Henryk Kaufman, Programmer
Aplikacja, oprócz malowniczych lokacji, oferuje dziesiątki postaci do odblokowania. Większość z nich będziesz doskonale kojarzył ze świata popkultury i gier wideo. Tym sposobem w Runventure dane Ci będzie wcielić się między innymi w Gon Soku, Sarah Loft, Robiego, Świętego Mikołaja, a nawet Gepetto. Oprócz wyglądu, różnią się oni poziomem trudności leveli, które muszą pokonać. Za wykonywanie określonych zadań, bohaterowie awansują na wyższe poziomy. Na każdym z nich do pokonania są trzy wyzwania. Musisz na przykład zebrać odpowiednią liczbę złotych monet, czy przebiec wyznaczony dystans.
„Chcemy rozbudowywać świat Runventure na tyle, na ile będzie to możliwe. Zbieramy teraz komentarze od graczy z całego świata. W kolejnych aktualizacjach będziemy się starali dodać nowe postacie, lokacje oraz pomysły, które aby wydać grę musieliśmy odstawić na boczny tor.” – Paweł Jędrysiak, Game Designer
Grę Digital Melody polecam Tobie i całej Twojej rodzinie, aczkolwiek, ze względu na dość wysoki poziom trudności oraz wymagające wprawy sterowanie, Runventure ciężko zarekomendować najmłodszym odbiorcom, którzy mogą się frustrować zbyt częstym zaliczaniem zgonu. Rozgrywka daje sporo satysfakcji, a szeroki wybór postaci sprawia, że aplikacja starczy Ci na dłużej, niż jeden wieczór.
Gra hula zarówno na urządzeniach napędzanych Androidem, jak i iOS-em.