Wśród naszych czytelników z pewnością próżno szukać osób którym zarówno seria X-COM czy HoMM to tytuły, które nic nie mówią. Zapisały się one w historii gier w sposób niepodważalny i na przestrzeni lat wywarły wpływ na niezliczoną ilość różnych projektów.
Nie dziwi więc fakt wykorzystywania ich dziedzictwa zwłaszcza w obszarze gier taktyczno-strategicznych. Przykładem dokładnie takiego podejścia jest Fort Triumph, produkcja studia CookieByte Entertainment, której premiera miała miejsce w kwietniu tego roku.
Kolorowo i z humorem
Pomysł na Fort Triumph jest niezwykle prosty. Obejmujemy kontrolę nad grupą bohaterów postanawiających zmierzyć się przedstawicielami wrogich frakcji mającymi zakusy na opanowanie pewnej krainy osadzonej w świecie fantasy. Kontrolowana przez nas ekipa to dosyć osobliwy zestaw postaci, u których wyobrażenia o własnych możliwościach daleko odbiegają od rzeczywistości.
Co ciekawe i jednocześnie standardowe dla tego typu produkcji, przy wyborze zestawu bohaterów do wyboru mamy kilka ras: Ludzi, Goblinów, Truposzy i Trolli. W skład każdej z tych ekip wchodzą cztery klasy – Paladyni, Dzicy, Magowie i Zwiadowcy.
Jak wiadomo świat fantasy rządzi się swoimi prawami, z których lwia część traktuje o uprzykrzaniu życia śmiałkom go przemierzającym. Nie inaczej jest w Fort Triumph, gdzie praktycznie na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo. Naszym zadaniem będzie więc nie tylko ujarzmienie „ciekawych” charakterów wybranych przez nas postaci ale także zadbanie o ich odpowiednie wyposażenie, rozwój umiejętności oraz kierowanie poczynaniami tak, aby w trakcie mierzenia się z przeciwnościami utracić jak najmniej członków brygady.
Pod tym kątem Fort Triumph nie ma się czego wstydzić. Zakres możliwych ulepszeń postaci nie jest może powalający, ale spełnia swoją rolę poprawnie i daje całkiem solidne pole do popisu osobom lubiącym elementy RPG w grach. To samo tyczy się zaczerpniętej z HoMM mechaniki rozwijania swojej siedziby.
Pomimo jednak czasami dosyć diametralnych i często kończących się rychłą anihilacją zwrotów akcji, całość świata Fort Triumph podana jest w sposób niemalże bajkowy. Dominują w nim wyraziste kolory, a graficznie tytuł prezentuje się bardzo dobrze. Całość cieszy oko i niektórym może przywołać nawet uniwersum Świata Dysku wykreowanego przez legendarnego Terrego Pratcheta.
To samo dotyczy też strony fabularnej Fort Triumpf, w której zdecydowanie dominuje sarkastyczny humor, a dialogi potrafią często pozytywnie zaskoczyć pod kątem inteligentnych żartów. Zupełnie jakby momentami zaczerpnięte właśnie z prozy jednego z moich ulubionych pisarzy. Szkoda tylko, że pod kątem samej historii Fort Triumpf nie oferuje zbyt dużo i raczej trudno oczekiwać, aby zakończona kampania długo została w pamięci. Nawet kiedy postaramy się poznać historie wszystkich grywalnych frakcji, nie wypłynie to za bardzo na poziom zaangażowania w całą przygodę.
Prawdziwa siła Fort Triumph to turowe batalie
Mapa świata wykreowanego przez studio CookieByte do złudzenia przypomina kadry znane z Heroes of Might & Magic. Mamy swoje forty, które możemy rozwijać budując, a następnie ulepszając wybrane konstrukcje. Kolejne tereny odkrywamy natomiast poruszając się kontrolowanym przez siebie oddziałem bohaterów. Stopniowo poznawana kraina ma oczywiście masę ukrytych tajemnic – artefaktów, miejsc mocy czy innych podobnych znalezisk.
Zabawa zaczyna się jednak na dobre wraz z chwilą podjęcia decyzji o ataku jednostek nieprzyjaciela. Gra oczywiście wcześniej informuje o orientacyjnej sile wrota i daje możliwość odstąpienia od walki. Kiedy jednak przekonani o naszej sile uznamy, że prawdopodobnie potyczkę wygramy, przenoszeni zostajemy na losowo generowaną mapę 3D.
Tutaj już wszystko odbywa się w klimacie podobnym do wspomnianej serii X-COM. Każdą postacią poruszamy oddzielnie mając na uwadze dostępną ilość punktów ruchu oraz zakres posiadanych umiejętności. Możemy rotować kamerą, aby przed wykonaniem ruchu dokładnie zapoznać się z otoczeniem.
W Fort Triumph jest to bardzo istotne, gdyż fizyka odgrywa tu dosyć duże znaczenie. Odpowiednie wykorzystanie terenu może często przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, zwłaszcza kiedy w odpowiednim momencie zwalimy na przeciwnika drzewo, ciśniemy weń głazem, czy skierujemy w jego stronę szalejące tornado. Dosyć swobodna interakcja z elementami ukształtowania terenu w połączeniu z atrakcyjnymi animacjami sprawia, że ten aspekt rozgrywki oferuje bardzo dużo przyjemności. Gdyby tylko praca kamery prezentowała się lepiej i częściej pomagała niż przeszkadzała… jednak, nie można mieć wszystkiego, prawda?
Bajkowo, bynajmniej nie infantylnie
Studio CookieByte Entertainment pod barwnym, lekko humorystycznym płaszczykiem zaserwowało graczom całkiem przyjemną i sprawnie działającą kompilację znanych i lubianych rozwiązań gatunkowych. Fort Triumph jest tytułem, który z pewnością potrafi pozytywnie zaskoczyć, nawet pomimo dosyć znaczących nawiązań do przytoczonych przeze mnie na początku tekstu legendarnych już gier.
Dziełem CookieByte Entertainment z pewnością powinni zainteresować się fani taktyczno-strategicznych turówek z zacięciem do fantasy. Nie jest to gra, która potrafi przykuć uwagę na wiele godzin, natomiast zdecydowanie sprawdzi się jako odskocznia od poważniejszych pozycji.