Książki z serii Assassin’s Creed, podobnie jak same gry, nigdy nie należały do moich ulubionych. Oliver Bowden, autor wydanych na naszym rynku aż ośmiu pozycji traktujących o odwiecznym konflikcie asasynów z templariuszami, nie porwał mnie swoją narracją na tyle, abym wracał myślami do poszczególnych publikacji. Owszem, zawsze trzymały satysfakcjonujący poziom, ale nic ponadto. Czy za sprawą książki Ostatni potomkowie, autorstwa Matthew S. Kirby’ego, coś się w rzeczonym temacie zmieniło?
I tak, i nie. Sięgając po jakąkolwiek lekturę inspirowaną grami wideo oczekuję czegoś więcej, niż prostego opisu wydarzeń, które mogłem poznać w trakcie właściwej rozgrywki. Ideałem jest sytuacja, kiedy w moje ręce trafia publikacja, której bezpośredni związek z gamingiem kończy się na tytule, a zawartość jedynie delikatnie koreluje z historiami i postaciami znanymi z poszczególnych produkcji. Niech to będzie swoisty prolog lub epilog, czy wyjaśnienie niedopowiedzianych wątków – to wystarczy. Wówczas oba twory wzajemnie się uzupełniają, skutecznie zachęcając do dalszej lektury, czy sięgnięcia po grę. Ostatni potomkowie to powieść, która z serią Assassin’s Creed związana jest jedynie tytułem oraz tłem fabularnym. Cała reszta to już dobra robota autora.
Zagubieni ostatni potomkowie
Główny bohater, Owen, to nastolatek, pragnący rozwikłać tajemnicę śmierci swojego ojca, który zmarł w więzieniu po tym, jak został doń wtrącony z czyny, których w mniemaniu chłopaka nie popełnił. Dzięki tajemniczemu nauczycielowi informatyki dostaje możliwość wejścia do Animusa – wirtualnej rzeczywistości łączącej się z kodem DNA użytkownika i odtwarzającej wydarzenia z przeszłości. Szybko okazuje się, że młodzieniec nie jest tylko zwykłym uczniem, a jego korzenie są nad wyraz interesujące. Wydarzenia szybko przybierają niespodziewany obrót, a Owen wraz ze swoim przyjacielem Javierem i grupką dzieciaków zwerbowanych przez wspomnianego belfra wpada w poważne tarapaty.
Ostatni potomkowie to historia na tyle ciekawa, aby z zainteresowaniem pokonywać kolejne strony książki, a jednocześnie zawierająca w sobie sporo niespójności i wątków, które bardziej wymagający czytelnicy będą musieli potraktować z przymrużeniem oka. Musisz bowiem wiedzieć, że nie jest to lektura skierowana do dojrzałego, ustatkowanego gracza, a raczej jego nastoletnich latorośli. Choć zawiera w sobie sporą dawkę brutalności i porusza niezwykle poważne tematy, podana jest w taki sposób, że należy ją traktować raczej jako literaturę młodzieżową.
Ostatni potomkowie asasynów i templariuszy
Matthew S. Kirby odrobił lekcje, dzięki czemu uniwersum jest spójne. Natomiast język, którym się posługuje jest z jednej strony bardzo sugestywny, a z drugiej daleki od bezpardonowości, charakterystycznej dla brutalnego sposobu działań obu frakcji. Za dużo tam uprzejmości, jak na mój gust.
Najważniejsze, że autor zawarł w swojej powieści wszystko, co charakteryzuje serię Assassin’s Creed. Są asasyni i templariusze, jest Animus oraz desynchronizacja, jeśli któregoś z uczestników poniesie fantazja. To wszystko uzupełnione zostało ciekawymi perypetiami poszczególnych postaci, których losy wzajemnie się przeplatają.
Jeśli szukasz dobrego prezentu dla miłośnika produkcji Ubisoft, Ostatni potomkowie są wręcz idealną propozycją. Jeżeli sam nim jesteś, a poszukujesz lekkiej w odbiorze i przyjemnie podanej lektury, rozważ zakup publikacji wydawnictwa Insignis. Gdybyś jednak sam zaliczył się do grona fanów dobrej fantastyki, książka ta jest warta zainteresowania pod warunkiem, że te, które miałeś na swojej liście zakupów już ozdabiają Twoją biblioteczkę.