Powiedzieć, że czekałem na Star Wars: Zewnętrzne Rubieże, to jak nic nie powiedzieć. Nie chodzi o to, że jestem jakimś wielkim, zagorzałym fanem Gwiezdnych Wojen. Ale jako osoba, która dorastała w czasie boomu na historie o rycerzach Jedi chyba już zawsze będę odczuwał swego rodzaju sentyment z nimi związany.
Wiedza o tym, iż gra wydawana w Polsce przez Rebel zaoferuje nie tylko możliwość wcielenia się w wybrane postaci legendarnego już uniwersum ale także pozwoli po swojemu pokierować ich losami, tylko podgrzewała emocje związane z oczekiwaniem na pierwszą rozgrywkę.
Nie takie Rubieże straszne, jak je malują
W Zewnętrznych Rubieżach gracze walczą o miano najsławniejszego gwiezdnego bohatera. Sławę można zdobyć na kilka różnych sposobów: przewożąc ładunki, wykonując specjalne misje, walcząc z gwiezdnymi patrolami czy ścigając przestępców. Wielość opcji, ich osadzenie w realiach uniwersum Star Wars oraz kapitalne odwzorowanie charakterystyk głównych postaci sprawiają, że już pierwsze minuty rozgrywki wręcz emanują specyficznym klimatem.
Pomimo tego, iż na pierwszy rzut oka Zewnętrzne Rubieże mogą wydawać się tytułem raczej zaawansowanym, to tak naprawdę jest to tylko wrażenie. Które skutecznie weryfikuje pierwsza rozgrywka.
Kiedy poznamy już główne mechanizmy rządzące grą i uświadomimy sobie, że nie jest ich wcale tak wiele, a trzon opiera się na kilku powtarzalnych czynnościach, kolejne partie to już czysta zabawa. Do tego na uznanie zasługują zarówno czytelna, przemyślana instrukcja oraz dodatkowe kompendium wiedzy, skutecznie rozwiewające wszelkie wątpliwości.
Przygotowanie stołu to również raczej szybki i nie skomplikowany proces, na co zawsze i niezmiennie zwracam uwagę. Ułożenie modularnej mapy, rozłożenie kart, ulokowanie znaczników, rozdysponowanie arkuszy postaci wraz z szablonami statków oraz ustawienie żetonów postaci w odpowiednich miejscach to kwestia dosłownie 10-15 min.
Przemytnik, pilot, zabójca – Twój wybór, Twoje przeznaczenie
Najmocniejszym aspektem Zewnętrznych Rubieży jest według mnie zaczerpnięta rodem z tytułów RPG mechanika prowadzenia postaci. Do wyboru mamy ośmiu bohaterów (m.in Han Solo, Boba Fett, Lando Calrissian czy Jyn Erso). Posiadających unikalne zestawy umiejętności (np. pilotaż, siła, wpływ), indywidualne cele oraz charakterystyki (siła ataku oraz moc pancerza).
W trakcie rozgrywki każdy z graczy może na kilka sposobów prowadzić swoją postać, aby ostatecznie pokonać pozostałych w wyścigu o największą sławę. Zewnętrzne Rubieże świetnie w tym aspekcie oddają klimat Gwiezdnych Wojen.
Można wybrać specjalizację polegającą na dostarczaniu ładunków (także tych nielegalnych) do najodleglejszych planet galaktyki. Jeżeli jednak rola kosmicznego kuriera nie wzbudzi naszego zainteresowania, to jest jeszcze opcja polegająca na ściganiu i pokonywaniu gwiezdnych patroli.
Takie działanie, acz kuszące, może ostatecznie poskutkować pogorszeniem relacji z 4 głównymi frakcjami galaktyki (Imperium, Huttowie, Syndykat i Rebelia). Ale jak to mówią: jest ryzyko, jest zabawa. Muszę w tym miejscu nadmienić, że gra oferuje kilkanaście różnych statków kosmicznych, które można kupować w trakcie rozgrywki. Nie muszę nadmieniać, że najpopularniejszym gwiezdnym pojazdem jest oczywiście Sokół Milenium.
W Zewnętrznych Rubieżach nie ma czasu na nudę
Gracze z jeszcze większą smykałką do mocnych wrażeń mogą natomiast nastawiać się na łapanie przeróżnych zbirów i otrzymywanie nagrody za żywych lub umarłych gagatków.
Zewnętrzne Rubieże mają też coś specjalnego dla poszukiwaczy przygód, którzy mogą podejmować się realizacji najróżniejszych, prostszych lub bardziej skomplikowanych misji. Jest to wszystko świetnie pomyślane, zbalansowane i przez to dające masę satysfakcji w trakcie zabawy.
Generalnie, warto nastawić się na konieczność przyswajania dosyć dużej ilości tekstu, gdyż gra oferuje sporo scenariuszy z którymi przyjdzie nam się mierzyć niejednokrotnie w najmniej spodziewanych chwilach.
Prawdziwą wisienką na gwiezdnym torcie jest natomiast możliwość rozwoju zarówno postaci jak i posiadanych statków. Zaimplementowany system kart pozwala urozmaicać swój ekwipunek o modyfikacje usprawniające latające maszyny, a także zwiększające możliwości kierowanych przez nas bohaterów. Wielość dostępnych tzw. itemów jest zadowalająca. A niektóre nazwy i opisy świadczą o wysokiej kreatywności twórców.
Ciemna strona Zewnętrznych Rubieży
Oczywiście, jak każdy tytuł, Zewnętrzne Rubieże oprócz niewątpliwych plusów, ma także aspekty mogące nie przypaść do gustu wszystkim graczom. Jak już wspomniałem gra oferuje całkiem sporą ilość i różnorodność kart. Zauważyłem jednak, że po kilku rozgrywkach, kiedy już poznamy je wszystkie, radość z ich pozyskiwania nie jest już tak intensywna. Wkrada się pewnego rodzaju powtarzalność i przewidywalność.
Trzeba też się przygotować na to, że rozgrywka dosyć powoli się rozkręca. Działania graczy przybierają na sile i dynamice wraz z stopniowym rozwijaniem postaci jak i pozyskiwaniem coraz lepszych statków. Jeżeli więc szukacie intensywnych emocji już od pierwszych minut, to Zewnętrzne Rubieże Wam tego nie zaoferują.
To samo dotyczy negatywnych interakcji, gdyż gra nie jest nastawiona w zbyt dużym stopniu na bezpośrednią rywalizację. Jeżeli chcemy możemy oczywiście pójść w kierunku wzajemnych ataków, ale będzie to raczej wybór graczy niż działania wynikające z instrukcji.
Której stronie mocy powierzysz swój los?
Zewnętrzne Rubieże mocno też bazują na elemencie losowości. Rzuty kośćmi wykorzystywane są w trakcie walk, przy realizacji różnych testów oraz misji. Ja sam kilkukrotnie musiałem przełknąć gorycz porażki wynikający z braku szczęścia. Warto mieć ten fakt na uwadze, zwłaszcza jeżeli ze zbyt częstym powierzaniem swojego losu kościom nie jest nam po drodze.
Muszę zwrócić też uwagę na pewien mankament związany z wykonaniem. Gra pod względem wizualnym prezentuje się świetnie. Mapa kosmosu, arkusze postaci czy statków, grafiki przedstawiające bohaterów – to wszystko cieszy oko.
Niestety, wraz z rozbudową swojej strefy gracza (a więc dokładaniem do niej kolejnych kart) bardzo trudno jest utrzymać je wszystkie w porządku. Każde mocniejsze szturchnięcie leżących na stole elementów sprawia, że się przesuwają, przekręcają i generalnie cały czas trzeba je poprawiać. Niby szkopuł, ale jednak przy dłuższej rozgrywce dosyć mocno potrafi irytować.
Graj, albo nie graj. Prób nie ma.
Jestem przekonany, że Star Wars: Zewnętrzne Rubieże pozytywnie zaskoczy każdego fana tego uniwersum. Co więcej, gra ma potencjał na to aby zaskarbić sobie pozytywne opinie także osób nie koniecznie pałających wielką miłością do Gwiezdnych Wojen. Wszystko dlatego, że Zewnętrzne Rubieże są po prostu bardzo dobrą grą, której mechaniki działałyby także w innym settingu.
Znajdą tu coś dla siebie zarówno indywidualiści (wariant solowy „chodzi” bardzo przyjemnie), jak i grupy 2-4 osobowe. Ja bawiłem się najlepiej przy pełnym stole, ale opcja 2-osobowa także ma swoje pozytywne strony.
Podsumowując, gorąco zachęcam do zanurzenia się w planszowy świat, który stworzyli Corey Konieczka i Tony Fanchi. Warto zacząć pod wersji podstawowej, a następnie sięgnąć po niedawno wydane rozszerzenie – Niedokończone Sprawy, oferujący nowe statki, postaci, elementy mapy, misje oraz scenariusze. Ja już nie mogę się doczekać aby je przetestować.
I niech moc będzie z Wami!
Bartek
Polecam fanom serialu Mandalorian 😉