Dmitra Glukhovskiego raczej nie trzeba specjalnie przedstawiać. A już na pewno pisarz ten powinien być znany fanom post apokaliptycznego uniwersum moskiewskiego Metra. Co ciekawe jednak, Glukhovsky to nie tylko fantastyka, futurystyczne wizje i tajemnicze potwory żyjące w podziemiach rosyjskiej stolicy.
„Tekst”, jest próbą autora polegającą na zmierzeniu się z problematyką osadzoną tym razem w bliżej nie określonej teraźniejszości. Ponownie w centrum wydarzeń jest Moskwa, jednak daleko jej do spowitej w toksycznych oparach metropolii. Nadal jest tu niebezpiecznie, ale w „Tekście” zagrożenie jest o wiele bliżej niż się wydaje.
Mrok, wszędzie tylko mrok
Już od pierwszych stron powieści Glukhovskiego poczułem, że będzie to książka, która pochłonie mnie bez reszty. Uwielbiam kiedy sposób prowadzenia narracji balansuje na granicy oczywistości, wodzi na manowce i w głównej mierze nawarstwia pytania aniżeli daje odpowiedzi. I dokładnie tak swoją powieść prowadzi Glukhovsky, już od początku zasysając czytelnika głębiej i głębiej w specyficzny dla siebie klimat.
Świat przedstawiony w „Tekście” to smutna, pozbawiona kolorów, obdarta z radości i nadziei Moskwa. Napędzane korupcją miasto będące siedzibą głównie mrocznych, destrukcyjnych instynktów. Miejsce, w którym jeden nierozważny krok może pozbawić perspektyw na dalsze życie. O czym niezwykle dosadnie przekonał się główny bohater, Ilja, który właśnie wyszedł z więzienia, gdzie spędził kilka lat jak się okazuje niezasłużonej odsiadki.
Jego historia jest o tym co to znaczy „znaleźć się w złym czasie, złym miejscu i natknąć na złych ludzi”. To również historia zbrodni i kary. Poza wszystkim to jednak historia dramatycznej i niejednoznacznej walki o powrót do normalności oraz pokonywaniu niszczących duszę demonów.
Powyższa tematyka nie należy oczywiście do jakoś specjalnie nowatorskiej. Są to przecież problemy, które w literaturze wszelakiej znajdują swoje miejsce niemalże od zawsze. Tym, co jednak wyróżnia „Tekst” od podobnych powieści jest jej jak najbardziej współczesny motyw przewodni. Czy jest wszakże aktualnie coś bardziej współczesnego niż otaczające nas ze wszystkich stron smartfony?
Cyfrowe „ja”, które nosisz w kieszeni
Dmitry Glokhovsky puszcza wodze fantazji i kreśli wizję, w której ta cyfrowa wersja każdego z nas trafia w niepowołane ręce. Nakreślony przez niego ciąg wydarzeń jednocześnie przeraża, jak i daje do myślenia. Zmusza do zastanowienia się nad swoją prywatnością, oraz nad tym jak bardzo ją nadwyrężamy często czyniąc z telefonu powiernika najważniejszych informacji.
Ilja, główna postać „Tekstu” jest właśnie niepowołaną osobą, w której ręce trafia taki telefon. Co więcej, sprzęt ten należy do osoby przez którą trafił za kratki i stracił najcenniejsze lata swojego życia. Jak się więc można domyślać otwiera to idealną przestrzeń do zemsty. Nie zdradzę oczywiście szczegółów, zaręczam jednak, że zagłębiając się coraz bardziej w fabułę doznacie całej gamy wrażeń. Gdyż nie wszystko w zręcznie skonstruowanej przez Glukhovskiego fabule jest oczywiste. A nakreślony przez niego protagonista oraz jego działania mogą wzbudzić przeróżne emocje.
Ja najpierw byłem jego ciekawy, potem mu współczułem, następnie pojawił się strach i odraza prowadzące do pogardy. Gdzieś po drodze zacząłem też rozumieć jego bezsilność paradoksalnie połączoną z dążeniem do normalności. Pomimo bycia z założenia skazanym na porażkę. Niesamowicie mi się ten emocjonalny rollercoaster spodobał.
Dmitry Glukhovsky w formie!
„Tekst” jest powieścią bardzo dobrą. Pod niemalże każdym względem. Bardzo trudno jest mi wskazać jakieś jej specjalnie wyraźne słabe strony. Dmitry Glukhovsky pokazuje w „Tekście” swoją dojrzałość oraz sprawność pisarską. Nie ma tu zbędnych słów, a te, które znajdujemy na kartach powieści bardzo skutecznie w jej świat nas wciągają.
Muszę jednak zaznaczyć, iż jest to historia mroczna, smutna, a momentami też brutalna. Próżno w niej szukać zbyt wielu pozytywnych, dających radość momentów. Gorąco polecam ją więc szczególnie wszystkim, którym nie straszne są ciemne strony ludzkiej egzystencji.