Dzisiejsza prezentacja Marka Cerny’ego na temat PlayStation 5 okazała się być umiarkowanie ekscytująca – albo po prostu nudna – dla zwykłych śmiertelników. Cerny rozwinął to, co wiedzieliśmy już o konsoli od samego początku: że celują w dysk SSD, żeby developerzy mieli większe możliwości optymalizowania swoich produkcji, że chcą zminimalizować czas ładowania w trakcie gry i podczas jej startu. Tyle, że tym razem naprawdę szczegółowo. Może nazbyt szczegółowo, bo zamiast krótkiej bomby ekipy Microsoftu dostaliśmy… wykład. I to dość niecharakterystycznie nieprzyjazny użytkownikom jak na pijarowe kampanie Sony ostatnich lat.
Specyfikacja sprzętowa PlayStation 5
- CPU: 8x Zen 2 Cores, 3,5GHz
- GPU: 10.28 TFLOP, 36 CU, 2,23GHz
- Architektura GPU: RDNA 2 wg własnego pomysłu Sony
- Pamięć: 16GB GDDR6/256-bit
- Przepustowość pamięci: 448GB/s
- Dysk: 825GB SSD
- Przepustowość: 5,5GB/s (przed kompresją), 8-9GB/s (po kompresji)
- Poszerzenie pamięci: wejście na NVMe SSD
- Pamięć zewnętrzna: wsparcie dla USB HDD
- Napęd optyczny: 4K UHD Blu-ray
Co to znaczy? Że PlayStation 5 jest minimalnie wolniejszą maszynką od Series X Microsoftu – na tyle minimalnie, że chyba wreszcie skończą się wymówki dotyczące crossplayu. Konsola Sony wyposażona będzie też w technologię Boost, która pozwoli twórcom dostosować zużycie CPU i GPU do potrzeb gry – ma to dać równiejszą liczbę klatek oraz cichszy sprzęt. To by było na tyle z rzeczy, które typowy gracz mógł wynieść z prezentacji Marka Cerny’ego. Nie wiemy dalej, ile konsola będzie kosztować, ani nawet jak zaprezentuje się cała skrzynka.