O zbliżającym się wielkimi krokami dodatku do Dying Light – The Following – jest coraz głośniej. Już 9 lutego cały świat pochłonie epidemia. Tymczasem, dzięki uprzejmości Techland, mieliśmy możliwość sprawdzenia dwóch pierwszych godzin wątku fabularnego oraz nielimitowanego eksplorowania mapy. Jeśli dotychczas nie interesowałeś się tym DLC, zdecydowanie powinieneś zacząć…
Nazywanie The Following dodatkiem jest, w moim odczuciu, krzywdzące. Po spędzeniu kilkunastu godzin z wersją preview z pełną odpowiedzialnością za słowa mogę napisać, że niektórzy developerzy powinni zapisać się na dodatkowe zajęcia przeprowadzone przez ekipę Techlandu. Obszar, który miałem okazję zwiedzić jest, delikatnie rzecz ujmując, ogromny i pełen rozmaitych atrakcji. Z dwóch pierwszych godzin rozgrywki nie wynika jednak dużo więcej, niż to, co miałem okazję zobaczyć na publikowanych do tej pory materiałach promocyjnych. Okazuje się, że poza murami Harran są ludzie odporni na zarazę, których Crane postanawia odnaleźć. W porozrzucanych na całej mapie bastionach kryją się lokalni mieszkańcy potrzebujący pomocy bohatera. Bardzo szybko trafia on na ślady mrocznego kultu, dowodzonego przez tajemniczą Matkę. Wstęp kręci się wokół odnalezienia kogokolwiek, kto ma pojęcie o obecnej sytuacji oraz dobyciu pojazdu, znacznie ułatwiającego poruszanie się po opanowanych przez zombie terenach.
Szeroko promowana jazda buggy została dopracowana do perfekcji. Nie licz jednak na to, że siądziesz za kółkiem kosiarki. Owszem, nieumarli wesoło mlaskają pod kołami Twojego pojazdu, jednak dłuższe przedzieranie się przez hordy truposzy potrafi być niebezpieczne. Nie dość, że pojazd ulega uszkodzeniu, to jeszcze zombie potrafią uczepić się limuzyny i okładać Cię w najlepsze. Oczywiście gdy zapadnie zmrok sytuacja znacznie się pogarsza. Do tego należy pamiętać o uzupełnianiu paliwa, które maszyna spożywa szybciej niż pan Kazik wina pod monopolowym. Na szczęście, da się je uzupełniać ściągając z baków porzuconych gdzieniegdzie aut. Zepsute części możesz naprawić w warsztacie, który umożliwia także tuning wizualny oraz upgrade uzbrojenia i pancerza. Z jazdą samochodem związane są też rozmaite wyzwania, chociażby pokonywanie określonego odcinka na czas. Niezwykle istotne jest pozostawianie środa lokomocji w rozsądnym miejscu. Jeśli w okolicy kręci się dużo umarlaków możesz mieć spory problem z ponownym dostaniem się do niego.
W trakcie zwiedzania mapy trafisz na swojego rodzaju gniazda łowców: nieprzyjazne jaskinie, opuszczone piwnice, etc. Za dnia roi się w nich od tych śmiertelnie niebezpiecznych przeciwników, podczas gdy w nocy ruszają na żer. Problem w tym, że po zachodzie słońca, choć jest ich mniej, stają się znacznie silniejsi. Sam musisz więc decydować, którą porę dnia wybrać, aby mieć większe szanse na przeżycie. Warto niszczyć wspomniane siedliska, ponieważ wówczas w okolicy pojawiać się będzie znacznie mniej łowców. Do tego dochodzą posterunki bandytów, które również należy odbijać. Gdy Ci się to uda, staną się Twoimi dziuplami. Walka z ludźmi bardzo często odbywa się przy użyciu broni palnej. Tu oczywiście należy pamiętać o huku wystrzałów, przyciągającym uwagę truposzy oraz skrupulatnym liczeniu amunicji, kończącej się w zastraszająco szybkim tempie.
The Following zauroczył mnie oprawą graficzną. Cudownie wyglądające lokacje wywołują westchnienia zachwytu. Wprawdzie trafiały się sporadyczne spadki animacji oraz drobne błędy techniczne, jednak należy mieć na uwadze fakt, że obcowałem z wersją beta, a nie finalnym produktem. Twórcy dopracowali również algorytm sztucznej inteligencji. Nieumarli nie pchają się pod koła, unikając w miarę możliwości potrącenia, zaś bandyci starają się korzystać z osłon, flankują i podrzucają granaty, chociaż zaobserwowałem, że niejednokrotnie stoją jak kapuściane głąby czekając na eksterminację z uśmiechem na zgniłych ustach. Ekipa developerska powinna ponadto popracować nad systemem checkpointów. Z jednej strony cieszy fakt, że nie są one ustawione zbyt gęsto, co wymusza rozsądną grę, a z drugiej irytuje, że po zaliczeniu zgonu nie zaczynasz misji od nowa lecz zostajesz rzucony do najbliższej wieży obserwacyjnej w stanie tuż przed zgonem. Musisz więc na nowo pokonywać drogę do wyznaczonego celu, zamiast dostać możliwość ponownego podjęcia wyzwania.
Nie mogę doczekać się premiery dodatku The Following. Według zapewnień Techlandu, ukończenie wątku fabularnego zajmie około 15 godzin, a gdy dodać do tego wszystkie zadania poboczne, czas ten należy podwoić. Niejedną grę da się zaliczyć szybciej, więc rodzime studio może konkretnie namieszać w branży, wyznaczając nowe standardy!