Prowadzenie samochodu w trudnych warunkach jest mi o tyle bliskie, że będąc jeszcze nastoletnim młokosem regularnie przemierzałem połacie podmokłego terenu starym, wysłużonym UAZ-em 452d, który okazywał się niezastąpiony w sytuacjach, w których niejedno auto odmówiłoby współpracy. Dlatego z tym większą przyjemnością odpaliłem debiutujące niedawno na konsolach Spintires: MudRunner.
Trzy lata temu, przy okazji premiery Spintires, użytkownicy komputerów osobistych mogli sprawdzić się w roli off-roadowego kierowcy. Posiadacze konsol musieli długo czekać, aby wersja dedykowana ich stacjonarnemu hardware’owi trafiła na sklepowe półki. Jeśli miałeś do czynienia z pierwowzorem, najlepiej zakończ lekturę w tym miejscu, ponieważ opisywane wydanie nie różni się od niego właściwie niczym, więc możesz poczuć się, delikatnie rzecz ujmując, zmieszany z błotem. Jeżeli jednak pierwszy raz słyszysz o produkcji Saber Interactive, szczerze polecam Ci samodzielne przekonanie się o tym, co to oznacza buksowanie.
Spintires: MudRunner to nie wyścigi
Choć dzieło Amerykanów traktuje o pojazdach zmechanizowanych, zapomnij o emocjonujących wyścigach. Produkcja skupia się na samodzielnej walce z trudnym terenem i kombinowaniu, jak wypełnić powierzone graczom zadania. Te najczęściej sprowadzają się do przetransportowania określonego ładunku z punktu A do punktu B. Wydawać by się mogło, że to niewiele, jednak pozory w tym przypadku są bardzo mylące. Wszystko za sprawą niezwykle wciągającego, oczywiście na swój sposób, gameplayu. Powinieneś bowiem wiedzieć, że aby zasiąść za wirtualnym kółkiem którejkolwiek z dostępnych maszyn, musisz choć trochę lubić opisywany klimat. W przeciwnym razie szybko się znudzisz, odkładając rzeczony tytuł na najbliższą półkę.
Rozgrywka nie jest bowiem dynamiczna. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że jest ociężała, co jednak wcale nie jest zarzutem pod adresem twórców. Ekipa developerska stanęła na wysokości zadania dostarczając gameplay, w którym ciężar i moc prowadzonych maszyn są naprawdę odczuwalne. Przedzierając się przez zabłocone bezdroża musisz być mocno skupiony, ponieważ jeden niewłaściwy ruch kierownicą może kosztować Cię sporo nerwów. Gdy się zakopiesz, z pomocą może przyjść wyciągarka, jednak nie każdy pojazd jest w nią wyposażony. Co ciekawe, da się przełączać między kilkoma pojazdami, więc kiedy jeden z nich wpadnie w bagno, drugi może go holować na suchy ląd. Opcja ta jest szczególnie interesująca w zaimplementowanym w grze trybie multiplayer. Do tego dochodzą rozmaite wypadki losowe, jak chociażby awaria silnika, czy brak paliwa, gdy przesadzisz ze zbyt mocnym wciskaniem pedału gazu.
Zachwyć się Spintires: MudRunner
Nieco szkoda, że wizualnie produkcja Sabre Interactive nie powala na kolana, mocno odstając od standardów oferowanych przez obecną generację. Główny bohater – błoto – prezentuje i zachowuje się pierwszorzędnie, ale modele pojazdów i przyroda mogłyby wyglądać znacznie lepiej. Że nie wspomnę o widoku z kabiny, który w przypadku każdej maszyny wywołuje odruch wymiotny. Grafika na swój sposób potęguje specyficzny klimat, jednak twórcy mogli pokusić się o dodatkowy szlif. Lub dwa.
Bez względu na wszystko w Spintires: MudRunner zwyczajnie warto zagrać, chociażby po to, aby osobiście doświadczyć trudów związanych z opanowaniem potężnych maszyn w niezwykle niekorzystnych warunkach terenowych. Jest to produkt niszowy, ale niezwykle wciągający, nawet w jeździe swobodnej, dla zwykłej frajdy.