Kiedy w poszukiwaniu gameplayowych wspomnień zdarza mi się wrócić pamięcią do szczęśliwych czasów bycia nastolatkiem, za każdym razem pojawia się uczucie nostalgii. Przed oczami jak w kalejdoskopie zmieniają się obrazy z takich gier jak Doom, Cannon Fodder, North & South, czy Pancer General. Każdej z wymienionych pozycji zawdzięczam zarówno godziny wypełnione emocjami, jak i niejednokrotnie walkę z sennością w szkolnej ławce…
Sentyment do przeszłości mają też producenci gier, którzy często w dzisiejszych czasach tworzą rozwiązania w dużej mierze nawiązujące do starych, sprawdzonych wcześniej pomysłów. Chciałbym przybliżyć dwa tytuły w dużej mierze spełniające ten warunek – Castles and Kingdoms, mocno osadzone w mechanice wykreowanej przez serię The Settlers, oraz Community Inc., czerpiące garściami z niestandardowego Black & White. Posiadają one duży potencjał do bycia bezlitosnymi pożeraczami wolnych chwil, być może nie aż tak intensywnymi jak wspomniane pierwowzory, ale bez wątpienia mającymi trudny do zdefiniowania czynnik.
Rekrutuj, rozwijaj, craftuj, handluj, planuj i… giń
Idea stojąca za Communicy Inc. jest relatywnie prosta; chodzi o stworzenie czegoś na kształt plemienia pełnego szczęśliwych mieszkańców (Lingów), potrafiących zadbać zarówno o swoje potrzeby podstawowe jak np. wyżywienie, czy też te bardziej wyrafinowane, jak głód wiedzy. Developerzy wprowadzili konkretne cele do realizacji (finalizacja odpowiedniej ilości kontraktów handlowych, wybudowanie odpowiedniej ilości budynków itp.), na które gracz dostaje umowne 30 dni. Aby je osiągnąć, społeczność Lingów potrzebowała sprawnego menedżera, w którego z radością się wcieliłem. W tym miejscu zaczyna się prawdziwa zabawa, gdyż wachlarz możliwości dostępnych z poziomu zarządzania kolonią jest naprawdę szeroki.
W gestii moich obowiązków leżało odpowiednie przydzielanie profesji (od zielarza, farmera przez drwala, myśliwego, aż po strażnika) i planowanie kluczowych dla społeczeństwa zadań (wytwarzanie narzędzi, broni, artykułów budowlanych, medycznych itp.). Musiałem też szybko zadbać o przystosowaną do flory i fauny infrastrukturę (domy, drogi, spichlerze) oraz wygospodarować miejsce na uruchomienie plantacji warzyw i hodowli zwierząt. Nie mogłem zapomnieć także o nawiązywaniu i pielęgnowaniu stosunków dyplomatyczno – handlowych z sąsiednimi krainami. Niezwykle istotnym aspektem mojego działania było również zadbanie o morale poddanych, które będąc wrażliwym na najmniejsze niedogodności (zwłaszcza na początku naszej wspólnej przygody), często negatywnie wpływało na barometr nastrojów.
Sen z powiek w największym stopniu przepędzała jednak konieczność reagowania na dynamicznie zmieniające się warunki pogodowe oraz nieplanowane zdarzenia takie jak np. nagłe ataki wilków, wrogo nastawionych kreatur czy dramatyczne w skutkach pożary. Głównie te ostatnie skutecznie potrafiły przerwać menedżerską karierę, drastycznie zmniejszając ilość mieszkańców do zera.
Community Inc. może pochwalić się przemyślanym interfejsem, który w głównej mierze ułatwia poruszanie się po zależnościach craftowania. Początkowe wrażenie dużego poziomu skomplikowania znika, i dylemat „co do czego” zamienia się w odruchowe działania. Mając za sobą kilkanaście godzin intensywnej rozgrywki mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że to właśnie ten element przyciąga do ekranu komputera najmocniej.
Ewidentną rysą na dziele studia T4 Interactive jest brak pomysłu na to, jak zagospodarować uwagę gracza po zakończeniu zabawy. Kiedy zrealizowałem wszystkie postawione przede mną cele, mogłem albo sprzedać swoją społeczność i pozyskaną w ten sposób walutę zainwestować na start przy tworzeniu następnej kolonii, albo zwyczajnie zacząć grę od nowa wybierając jedną z czterech dostępnych krain. Być może taki zabieg ma sens, kiedy do tytułu wraca się po dłuższej przerwie, ale chwilę po uporaniu się z wyzwaniami postawionymi przez developerów, powtarzanie tych samych schematów nie jest już specjalnie kuszące.
Buduj, walcz, buduj, walcz… ale po co?
Kingdoms and Castles to propozycja dla tych graczy, którzy zamiast szukać nowych rozwiązań, czerpią radość z eksplorowania sprawdzonych pomysłów. Studio Lion Shield postawiło na prostotę rozgrywki bliską najlepszym mechanikom, na kanwie których zbudowana została legenda Settlersów oraz innych strategii ekonomicznych, a także tytułów z gatunku tower defense.
Zaczynasz od małej warowni, wokół której z biegiem czasu tworzysz kolejne budynki (np. znana z produkcji Blue Byte Software chatka leśniczego, czy kamieniarza itp.), aż wykreujesz samowystarczalną metropolię. W rozwoju pomagają podążający utartymi szlakami tubylcy, z uporem maniaka wydobywający i zbierający okoliczne surowce. W trakcie rozgrywki musisz bronić się przed najeżdżającymi Twoje włości Wikingami lub nalotami smoków, chcących obrócić w pył z trudem zbudowane zamczysko. Pojawiają się też oczywiście standardowe wariacje związane ze zmianą pór roku oraz kapryśnymi warunkami pogodowymi.
Produkcja Lion Shield jest niewątpliwie magnesem, który przyciąga wpędzając w znany syndrom „jeszcze jednej tury”. Rozgrywka jest dynamiczna (oczywiście można pauzować lub przyspieszać upływ czasu), na ekranie stale coś się dzieje, a to skutecznie minimalizuje odczucie znużenia grą. Dodatkowo, Kingdoms and Castles potrafi zaskoczyć nietuzinkową grafiką, przypominającą rozwiązania mobilne, nie popadając jednocześnie w zbytnią prostotę. Ten mały indyk prezentuje się naprawdę zgrabnie.
W moim odczuciu wadą gry jest niestety brak konkretnego celu do osiągnięcia. Po pewnym czasie stworzone przez Ciebie królestwo zaczyna żyć własnym życiem i kolejne akcje wykonywane przez gracza przestają mieć sens. Co więcej, przy skutecznym działaniu i mądrym podejmowaniu decyzji, moment ten może nadejść już po kilku godzinach spędzonych z Kingdoms and Castles. To podejście mogłoby się sprawdzić, gdyby twórcy zadbali o większą różnorodność w tworzonych przez gracza budowlach urozmaicających królestwo. Ale niestety szybko pojawia się chwila, w której zamiast modyfikować istniejące rozwiązania lub planować nowe inwestycje, wpadasz w pułapkę zasady „kopiuj-wklej” i jedynie powielasz to, co wcześniej osiągnąłeś. Widać tu bez dwóch zdań zmarnowany potencjał, a szans na zmianę w dobrym kierunku można upatrywać tylko w ewentualnych przyszłych update’ach.
Zarówno Community Inc., jak i Kingdoms and Castles to bardzo ciekawe propozycje szczególnie dla fanów wszelkiej maści city-builderów z zacięciem strategicznym. Oba tytuły w udany sposób wykorzystują znane i lubiane rozwiązania, ale też starają się zaskoczyć gracza w miarę ciekawym i świeżym podejściem. Tu i ówdzie można znaleźć kilka sugestii mogących ulepszyć recenzowane indyki, ale nie można im odmówić tego, że wciągają jak diabli.
Niestety, zarówno gra studia T4 Interactive, jak i dzieło Lion Shield borykają się z brakiem wystarczającego pomysłu na konstrukcję celu rozgrywki.