Gry karciane kojarzą się głównie z jednym – dobrą imprezą. Osobiście nie interesują mnie wielogodzinne sesje w zamkniętych pomieszczeniach, podczas których rywale stosują różnorakie taktyki na pokonanie pozostałych uczestników zabawy. Dlatego zabierając się do testowania World od Tanks: Rush, najpierw wprowadziliśmy się w stan wyższej egzystencji, zwany potocznie upojeniem alkoholowym. Jak się okazało, była to ze wszech miar słuszna decyzja.
Na początek mała uwaga. Jeśli zechcesz naszym wzorem zasiąść do gry przy wódzie – naucz się zawczasu zasad, które początkowo wyglądają na enigmatyczne (instrukcja czytana pod wpływem jest niezwykle zagmatwana), choć w ostatecznym rozrachunku okazują się banalnie proste. Najlepiej rozegraj kilka sesji „na sucho”, aby otrzaskać się z mechaniką zabawy. Dopiero wówczas będziesz w stanie czerpać pełnię przyjemności z zajmowania wrogich baz. Jesteś ciekawy, jak wyglądało to w naszym przypadku?
– Kochany, rozumiesz coś z tych zasad?
– Słabo, żeby nie powiedzieć „nic a nic”.
– Ja też niewiele… A może włączymy tutorial i poznamy zasady gry, bo litery mi się lekko rozmywają?
– Naprawdę, wzorem dzisiejszej młodzieżówki, chcesz odpalać film instruktażowy w Internecie?
– A masz inne wyjście, jeśli chcesz zagrać?
– No nie…
KLIKNIJ W ŚRODKOWĄ KARTĘ I OBEJRZYJ ZWIASTUN GRY!
Po kilkunastu minutach oglądania materiałów dostępnych w Sieci wiedzieliśmy mniej więcej na czym – w dużym uproszczeniu – polegają zasady rozgrywki. W World of Tanks: Rush masz do wykonania pozornie proste zadanie – musisz zniszczyć trzy bazy każdego z przeciwników (w naszym przypadku było to pokonanie zaledwie jednego oponenta). Nie będę tłumaczył zasad, opisywał jednostek i dostępnych zagrywek – wszystko czeka na Ciebie w pudełku z recenzowaną karcianką. Wiedzieć jednak powinieneś, że oddanych Ci do dyspozycji maszyn jest naprawdę wiele, więc akurat na nudę nie powinieneś narzekać. Za niszczenie wrogich stanowisk dostajesz medale, których ilość na końcu determinuje uzyskany wynik.
– I tym właśnie sposobem, mój drogi, rozpieprzyłem Ci ostatnią bazę.
– Jak to? Przecież chroni ją czołg!
– Chyba chronił. Zwróć uwagę, że niszczę go M41, a mój T30 potrafi niszczyć bazy jednym strzałem. Who’s your daddy?!
– Pies by to…
Wykonanie World of Tanks: Rush jest pierwszoligowe. Bardzo dobrej jakości karty posiadają piękne nadruki, dzięki czemu gra prezentuje się doskonale w sferze wizualnej. Losowość rozgrywki jest spora, co niestety ostatecznie nie oznacza atutu rzeczonego produktu. Wszystko przez to, że spora część dostępnych maszyn jest zbyt słaba, co sprowadza je do roli waluty służącej do zakupu mocniejszego arsenału. A to z kolei sprawia, że rozgrywka może się „nieco” wydłużyć…
Nawet jeśli nie jesteś fanem World of Tanks, produkcja autorstwa Wargaming i Hobby Games jest godna polecenia. Jest w niej odpowiednio dużo domieszki akcji, poznanie zasad rządzących rozgrywką (na trzeźwo) nie jest trudne, a wysokiej jakości szata graficzna dopełnia całości pozytywnego odbioru gry. Polecamy! W szczególności na zakrapiane imprezy.