Komiks Coś zabija dzieciaki, a konkretniej pierwszy tom zawierający pierwszych pięć zeszytów wydanych pierwotnie przez Boom! Studios w 2019 roku, w Polsce ukazał się nakładem Non Stop Comics. Jeszcze zanim zajrzałem do środka czułem, że czeka mnie ostra jazda. Okładka autorstwa Werthera Dell’Edery idealnie oddaje bowiem zawartość.
Nie wiem jak Ty, ale ja – będąc jeszcze nastolatkiem – uwielbiałem straszne historie o duchach, czy potworach czyhających w ciemności. Inna sprawa, że potem bałem się pójść do kibla za potrzebą. Niejednokrotnie zastanawiałem się też, co by było, gdyby stwory z najgorszych koszmarów istniały naprawdę. Właśnie o tym jest komiks Coś zabija dzieciaki. W niewielkim miasteczku Archer’s Peak zaczynają znikać dzieci, a gdy już udaje się je odnaleźć, ich zidentyfikowanie okazuje się niejednokrotnie bardzo trudne. Lokalne władze ewidentnie sobie nie radzą z problemem, zwalając odpowiedzialność za makabryczne zabójstwa chorego na wściekliznę niedźwiedzia. Prawda jest niestety znacznie mroczniejsza. W okolicy pojawia się tajemnicza dziewczyna, która zaczyna węszyć w poszukiwaniu prawdziwego źródła koszmaru, z jakim muszą się mierzyć mieszkańcy mieściny. Historia opowiedziana przez Jamesa Tyniona IV jest oklepana bardziej, niż tyłek kelnerki w zadymionej spelunie. Autor zabrał mnie jednak w sentymentalną podróż, co w zupełności wystarczyło, aby pochłonęła mnie bez reszty.
Całkiem ładny horror
Ponieważ twórczość Werthera Dell’Edery jest mi zupełnie obca, nie wiedziałem czego mam się spodziewać, jeśli chodzi o rysunki. Okazało się, że włoski artysta operuje ciekawą kreską, doskonale pasującą do horroru. Jest surowo, szaro, buro i ponuro (tu słowa uznania należą się odpowiedzialnemu za kolory Miguelowi Muerto). Dodatkową disturbię wywołują nietypowo ułożone kadry – zdarza się, że są ułożone na szerokości obu stron. Elementy gore zostały tu wplecione w bardzo umiejętny sposób: nie dość, że stwory zabijają dzieci, to w dodatku robią to w sposób, który wywołuje dodatkowe skurcze żołądka. Jedyne, czego mi zabrakło, to efektu „wow!”. Komiks Coś zabija dzieciaki to solidna robota, ale niestety nic ponad to. Nie ma ani jednego kadru, nad którym zatrzymałem się na dłużej.
Końcówka tomu pozwala wierzyć, że drugi zeszyt będzie lepszy pod względem fabularnym. Mam ogromną nadzieję, że Tynion IV pokusi się o coś więcej, niż tajemnicza organizacja zwalczająca stwory mordujące dzieci. Komiks Coś zabija dzieciaki czyta i ogląda się bardzo przyjemnie (o ile można użyć takiego zwrotu w przypadku opowieści o zabijanych maluchach), ale bez wątpienia nie jest to historia, którą zapamiętam na długo. Oby kontynuacja to zmieniła.