Komiks Tokyo Ghost od niedawna stanął na półce tuż obok Lobo: Ostatni Czarnian, Battle Angel Alita i Batman: Zabójczy żart. Są to publikacje, które bez chwili zastanowienia wymieniam jako ulubione lektury.
Gdy za robienie komiksu biorą się Rick Remender i Dean Murphy jest więcej niż prawdopodobne, że efekt końcowy będzie zwyczajnie powalający. Pierwszego z wyżej wymienionych uwielbiam za genialne scenariusze, chociażby w Dead Space i komiksowej serii Deadly Class. Drugi z autorów zachwycił mnie ostatnio w Batman – Biały rycerz Komiks Tokyo Ghost z pełną odpowiedzialnością za słowa mogę natomiast określić mianem najlepszego czytadła, jakie miałem okazję „zaliczyć” w 2020 roku.
Komiks Tokyo Ghost może zdołować
Ludzkość w 2089 roku niemalże w całości przeniosła się do wirtualnego świata, uzależniając się od technologii i wszelakich używek. Społeczeństwo Los Angeles kontrolowane jest przez korporację, która dostarcza wszystkiego, co niezbędne, aby mieszkańcy metropolii czuli się pozornie szczęśliwi i jeszcze bardziej pozornie bezpieczni. Nad tym drugim aspektem czuwają posterunkowi, czyli najpierw strzelający, a dopiero potem żądający ewentualne pytania brutale, przed którymi w zasadzie nie ma ucieczki. Wśród nich jest żywa (określenie użyte nieco na wyrost ze względu na stałe podpięcie do sieci) legenda – Led Dent. To chodząca góra mięśni, naładowana nanotechnologią. Gdy wchodzi do akcji, całe dzielnice stają w płomieniach. Jego łącznikiem ze światem zewnętrznym jest Debbie – dziewczyna, którą Teddy (prawdziwe imię Denta, przyp. red.) kochał jako zwykły nastolatek, zanim na skutek nieustannych poniżeń że strony rówieśników postanowił zostać posterunkowym.
Led i Deb stanowią niezwykły duet, ponieważ kobieta jest jedną z niewielu osób na Ziemi, które nie uzależniły się od technologii, a wręcz jej nienawidzą. Dziewczyna kocha Denta, choć ten właściwie nie potrafi już okazywać żadnych uczuć. Sytuacja ma się odmienić po wypełnieniu ostatniego kontraktu, który ma zakończyć służbę posterunkowego. Oczywiście okazuje się, że nie tak łatwo rozstać się z korpo. Para ma udać się do Tokyo – ostatniego miejsca na Ziemi nie skażonego technologią. Zadanie jest proste: zniwelować pole EMP, które stanowi barierę nie do pokonania dla naszpikowanych elektroniką posterunkowych. Deb ma jednak inne plany: chce zostać w Tokyo na zawsze. Okazuje się to być nie najlepszym pomysłem…
Komiks Tokyo Ghost to cholernie smutna opowieść o utraconej miłości, zatraconym człowieczeństwie. O tym, że szczęśliwe zakończenia, choćbyś miał na nie nadzieję do końca, nie istnieją. Remender w bardzo umiejętny sposób miesza brutalną akcje, z groteskowym humorem i nostalgią za normalnością.
Brudny, ale piękny cyberpunk
Kreska Deana Murphy’ego nie może się nie podobać. Artysta w niezwykle sugestywny sposób przekazał wizję pogrążonego w syfie Los Angeles. Jego „brudny” styl idealnie wpasowuje się w pomysły Remendera. Natomiast to, co pokazał w scenach akcji, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Krew leje się wiadrami, szlachtowani nieszczęśnicy z przerażeniem patrzą na odbierane im kończyny. Towarzysząca temu wszystkiemu destrukcja zapiera dech w piersiach. Całość dopinają świetne projekty postaci oraz piękne kontrasty krajobrazowe. Zakochasz się w Tokyo według Murphy’ego, zapewniam.
Wydawnictwo Non Stop Comics, którego nakładem ukazał się komiks Tokyo Ghost, postarało się, aby jakość pokaźnych rozmiarów tomu nie budziła żadnych wątpliwości. Twarda okładka oraz gruby papier sprawiają, że obcowanie z rzeczoną publikacją jest prawdziwą przyjemnością.
Jeśli lubisz cyberpunkowe klimaty, komiks Tokyo Ghost jest dla Ciebie pozycją absolutnie obowiązkową. Znajdziesz tu wszystko, za co można pokochać ten gatunek. Bez wątpienia jeszcze nie raz wrócę do dzieła duetu Remender-Murphy