playstation 5

Horizon Forbidden West

PlayStation 5 – spełnienie marzeń, które musi poczekać

playstation 5

Forbidden West także na PS4, sequel God of War też i jeszcze opóźniony. Chyba nie tak to miało wyglądać…

Dla pasjonata gier wideo i fana konsol, każda nowa generacja jest czymś wyjątkowym, wydarzeniem szczególnym mającym miejsce raz na wiele lat. Tak było i w tym przypadku, bo jak tu przejść obojętnie wokół nowych platform Microsoftu i Sony, z nadzieją na kolejne podniesienie nie tylko graficznej poprzeczki ale też kilku innych aspektów związanych z graniem. Niewątpliwie w moim przypadku, obok właśnie wizualnych wodotrysków, duże nadzieje pokładałem w bajerach kontrolera DualSense, dysku SSD czy wyjątkowo cichej pracy sprzętu. Jednak cóż z tego, jak najpierw nie można było dostać PlayStation 5 w żadnym sklepie, a jak już teraz zalega na półkach (pewnie dlatego, że lato idzie + wysokie ceny) to… nie ma w co grać i w temacie gier bieda aż piszczy.

Widać jak na dłoni, że firmy Sony i Microsoft nie wyciągnęły wniosków po słabych premierach PlayStation 4 i Xboksa One, ponownie wydając na rynek konsole bez system sellerów. Niestety, świetne Returnal czy nowy Ratchet & Clank to za mało, a wydanie Horizon Forbidden West także na PS4 (tegoroczna data wydania nadal pod znakiem zapytania) czy przesunięcie premiery God of War: Ragnarok (choć to nieostateczny tytuł) na przyszły rok i z premierą na PS4, raczej nie ratują tutaj sytuacji. Wprost przeciwnie, zaczyna robić się nieprzyjemnie.

Graczom puszczają nerwy, bo chcą grać tu i teraz w nowego God of Wara i ostatnio oberwało się programistom z Santa Monica Studio. Najpierw w okropnym tonie zaatakowano Alanahę Pearce, byłą dziennikarkę która nie tak dawno zasiliła szeregi znanego dewelopera, jakoby była winna opóźnienia, a potem szefów Sony, którzy mieli obiecywać gruszki na tegorocznej wierzbie, choć z góry wiadomo było, że przygody Kratosa ukażą się w 2022 roku. W obronie pracowników studia stanął reżyser Cory Barlog, który wziął na siebie całą odpowiedzialność zarówno za przygotowanie gry, wyznaczanie dat, jak i jej poślizg. Warto też przed wyładowaniem emocji w komentarzach, nie zapominać o pandemii koronawirusa i licznych problemach z tym związanych.

Jakby tego było mało, wielu graczy sfrustrowała wiadomość o ukazaniu się tego oczekiwanego slashera i Horizon Forbidden West także na PlayStation 4. Ja się cieszę, bo z wielką chęcią zagram w oba tytuły ale wielu graczy uważa, że praca przy grze na dwie generacje to kompromisy i znaczne ograniczenia, mające duży wpływ na finalny produkt. Coś z pewnością w tym jest, choć jeden z programistów studia Guerrilla Games uważa, że Forbidden West będzie nie tylko lepiej wyglądać na PS5 (wygląd Aloy, świat, renderowanie wody) ale także można liczyć na inne usprawnienia jak szybsze wczytywanie danych, wykorzystanie możliwości kontrolera DualSense czy dźwięku 3D. I racja bo o tym wielu graczy chyba zapomina…

Tylko w takim razie, po co mam wydawać niemal 3000 zł na nowy sprzęt (dla mnie to spory wydatek jak na ustatkowanego gracza i pasję), jeśli brak jest prawdziwych tytułów, przy których mam ochotę jęknąć, celebrować czas do ich premiery i krzyknąć głośno „wow”. Aktualnie nie mam takiej gry – choćby jednego tytułu – WTF? Ostatnio pokazano świetny trailer Avatar: Frontiers of Pandora, która to gra ma szansę stanąć obok wcześniej wymienionych hitów (choćby pod względem wizualnym) ale na tę chwilę to jedynie zwiastun bez zaprezentowanej rozgrywki. Sony wydało nowy sprzęt i jednocześnie nie ma najmniejszej ochoty żegnać się ze starą konsolą. A jak nie wiadomo o co chodzi to… chodzi o pieniądze. Liczba posiadaczy PS4 jest tak ogromna (sprzedano ponad 115 mln sztuk), że choć od premiery PS5 mija ładnych kilka miesięcy, to japoński gigant woli zadowolić posiadaczy „czwórki” i zarobić niż dać mocny tytuł na wyłączność konsoli, której nie było długi czas w sklepach i zwyczajnie olać grube miliony dolarów ze sprzedaży gry na poprzednią generację. PS5 i tak sobie poradzi, bo sprzedaje się wyśmienicie (lepiej niż w analogicznym czasie PS4) nawet bez system sellerów i w horrendalnie zaporowej cenie.

Jasne, ktoś powie że fajnie będzie zagrać na jesieni na PS5 w nowego Battlefielda, Dying Light 2, Far Cry 6 czy nawet Cyberpunk 2077 po oczekiwanej łatce na nowe platformy. Lepsza grafika, cisza w pokoju (moja PS4 Pro wyje i huczy niemiłosiernie), ekspresowe ładowanie danych czy DualSense z pewnością robią różnicę ale czy to wszystko jest warte niemal 3000 zł? Prestiż mnie nie interesuje, dla mnie liczy się magnes, czyli hiciory, a tych jak na ten rok ze świecą szukać.

Polityka Sony ponownie zadziwia, szokuje i daje jasny przekaz – wydaliśmy kolejną konsolę za wcześnie, bo baliśmy się przegrać wyścig z Microsoftem, i przez to Wy musicie uzbroić się w cierpliwość i poczekać kilka lat na prawdziwe perełki, w pełni wykorzystujące możliwości nowej generacji. Moje marzenie odłożę na później (z pewnością nie będzie to kilka lat), bo jak na ten moment mam w co grać, aż tak bardzo nie ciągnie mnie do PS5 i chętnie na spokojnie sprawdzę rozwój wydarzeń. Marzenia są po to żeby je spełniać, niekoniecznie bez głowy i na gwałt.

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

2 komentarze

  1. Wniosek jasny: nowa generacja konsol została wydana niepotrzebnie tak szybko. Albo poprzednia generacja została wydana kompletnie niepotrzebnie, skoro jej specyfikacja sprzętowa oznaczała, że nie dostarczy wszystkiego, co naobiecywano. Ale chwila, czy tak samo nie było przy prapoprzedniej generacji? Tam obiecywano graczom FHD bez przeplotu w 30 fps – i nie pamiętam, czy jakieś poważne gry tak chodziły. Wniosek ostateczny: chciwi udziałowcy koproracji niczego się nie uczą i patologiczna chciwość nadal ich zaślepia. Klient naiwny, wszystko łyknie, nawet gdy jest robiony bez mydła po raz kolejny.

    Odpowiedz
    • Tu masz sporo racji. Wielu klientów kupuje sprzęt żeby fajnie wyglądał w salonie, żeby tu i teraz posiadać najnowszą konsole – ich nie interesują gry. Sony i Microsoft kompletnie nie uczą się na błędach poprzedniej generacji. Z drugiej strony popyt jest więc… O co kaman???

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*