Pierwszy tom komiksu Diuna: Ród Atrydów zostawił mnie z ogromnym apetytem na kontynuację. Okazało się, że jednak mam spore zaległości do nadrobienia…
Tak, jak pierwszy tom wydawał mi się świetną propozycją dla osób nie znających na wylot uniwersum Diuny, tak kontynuacja trzyma takie tempo, że już w połowie złapałem mentalną zadyszkę.
Komiks Diuna: Ród Atrydów tym razem może odstraszyć
Drugi zeszyt kontynuuje rozpoczęte w pierwszym wątki. Jest ich sporo, a w dodatku niektóre z nich mocno się komplikują. Komiks Diuna: Ród Atrydów, tom 2, należy czytać z uwagą. Nie jest to lektura do poduszki, czy w drodze tramwajem do pracy. Spora dawka informacji sprawia, że dość łatwo można się pogubić. Warto też podkreślić, że nie jest to komiks dla fanów superbohaterów z wartką akcją. Tutaj mamy do czynienia ze snutą powoli, ale konsekwentnie opowieścią, przeszytą przede wszystkim intrygami.
Tym razem najciekawszy wydaje się motyw Kynesa, z pasją badającego Arrakis. Świetnie wypadło przedstawienie tradycji i przekonań Fremenów, którzy – choć bardzo nieufni wobec planetologa – przyjmują go do swojego ludu. Oczywiście pojawiają się również inne postacie, a wątek każdej z nich kończy się ciekawym cliffhangerem. Bene Gesserit konsekwentnie realizują swój plan, Paul Atryda ucieka z Ix, a Duncan Idaho odnajduje nowy dom. Najważniejsza jest spójność opowieści, za co należą się autorom gromkie brawa.
Ponownie warto podkreślić świetne rysunki autorstwa Deva Pramanika. Oczywiście pierwsze skrzypce grają piękne krajobrazy oraz czerw, ale walka na arenie również wypadła genialnie. Choć w zasadzie każdy kadr pełny jest detali, wszystko jest bardzo klarowne. Może się wydawać, że feeria barw, za którą odpowiedzialny jest Alex Guimaraes jest przesadą. Komiks Diuna: Ród Atrydów może przez to wyglądać jak kierowany do młodszego odbiorcy. Nic z tych rzeczy. Stylistyka idealnie pasuje do opowieści Kevina J. Andersona i Briana Herberta.
Podsumowanie
O ile o pierwszym tomie rzeczonej publikacji BOOM! Studios pisałem jak o świetnym sposobie na zarażanie uniwersum Diuny nowych odbiorców, tak drugi wydaje się być jego zupełną odwrotnością. Oczywiście wszystko jest kwestią poświęcenia należytej uwagi czytanym dialogom i całemu tłu fabularnemu. Nie zmienia to jednak faktu, że dość łatwo się tu pogubić.
Bez względu na wszystko, po komiks Diuna: Ród Atrydów sięgnąć zdecydowanie warto. To ciekawie napisana i pięknie ilustrowana opowieść. Miłośnicy uniwersum będą zachwyceni, a nowicjusze miło spędzą czas i najpewniej sięgną po więcej. Czekam na kontynuację!