Życie eks-gliny nie jest łatwe. Zwłaszcza, jeżeli trzeba było przełknąć temat bycia niesłusznie skazanym za korupcję. Dokładnie z taką sytuacją przychodzi nam się mierzyć w Rough Justice 84, grze studia Gamma Minus, dosyć ciekawie osadzonej w charakterystycznym okresie nostalgicznych lat 80-tych.
Jako były „mundurowy” krok po kroku wchodzimy w półświatek miasta, tym razem w roli szefa prywatnego biura śledczego i stopniowo budujemy ekipę zdolną uporać się z największymi zwyrolami naszego miasta.
Skromne początki w drodze do rozprawienia się z kryminalistami
Zaczynamy z małym budżetem, ale wystarcza on na gażę dla pierwszych agentów. Podpisując kontrakty z kolejnymi wolnymi strzelcami możemy podejmować się spraw, które nie znajdują uznania w oczach regularnej policji. Przemierzamy zanurzone w neonowych barwach ulice miasta Seneca i napędzani charakterystyczną, synthową muzyką złotych lat 80-tych pozyskujemy kolejne kontrakty. Wszystko po to, aby niepostrzeżenie odgryźć się wrogom, którzy brutalnie zakończyli naszą karierę w świecie wymiaru sprawiedliwości.
Zakres spraw wpadających do naszej biura jest dosyć różnorodny – od interweniowania na mniejszych lub większych eventach firmowych, przez przesłuchiwanie różnych postaci spod ciemnej gwiazdy, na poszukiwaniach zaginionych samochodów kończąc.
Fajnym pomysłem jest podejście do wyboru agenta, który najlepiej sprawdzi się w danej sprawie. Każdy z zatrudnionych „strzelców” posiada odpowiedni zestaw umiejętności. A każda sprawa będzie wymagała indywidualnego podejścia.
Zaczynając od zadań najprostszych, gdzie w treści mamy bezpośrednio wskazane które umiejętności pozwolą osiągnąć sukces, to wraz ze zwiększająca się trudnością trzeba z opisu samemu wydedukować komu daną sprawę zlecić.
Muszę zaznaczyć, że Rough Justice nie ma polskiej lokalizacji, więc znajomość języka angielskiego w stopniu lepszym niż średni jest tutaj raczej kluczowa.
Jak już ciężko pracować, to przy odpowiedniej muzyce!
Wszystkie sprawy mają określony czas na ich podjęcie i im więcej ich weźmiemy tym większym wyzwaniem będzie uporanie się z nimi wszystkimi. Występuje tu ciekawa mechanika wykorzystująca założenia zarządzania dużą ilością zadań w ograniczonym czasie. Trzeba więc nie tylko odpowiednio dobierać kolejnych agentów, ale też umiejętnie dysponować ich ruchami.
Jeżeli się nie wyrobimy, to nic wielkiego w zasadzie się nie wydarzy (może oprócz utraty renomy), ale nie jest to najprzyjemniejsze kiedy tracimy z oczu kolejne zlecenia.
Całość opakowana w niezwykle atmosferyczny klimat lat 80-tych – bardzo przyjemny dla ucha soundtrack w połączeniu z adekwatnymi wizualizacjami, robią świetną robotę. W obszarze wizualizacji szczególnie dobre wrażenie robią grafiki przedstawiające zatrudnianych przez nas agentów – nostalgiczny powrót do znanych i lubianych motywów z pewnością zadowoli wielu fanów tego okresu pop-kultury.
Zdaj się na los, lub weź sprawy w swoje ręce.
Można też mieć w Rough Justice 84 poczucie obcowania ze swego rodzaju interaktywną grą planszową. Głównie z uwagi na fakt poruszania się po mapie oraz zaimplementowanemu systemowi rzutu kośćmi przy rozpatrywaniu rezultatów większości prowadzonych przez nas spraw.
Oczywiście od wyniku rzutu kośćmi będzie zależał dalszy los prowadzonych przez nas agentów, ale szczęściu w Rough Justice 84 można pomagać.
Interesującym elementem rozgrywki jest opcja zaopatrywania członków zespołu detektywów w różne przedmioty czy narzędzia zwiększające ich atrybuty, co bezpośrednio pozwala manipulować wynikami rzutów.
Gra oferuje też przyjemnie wciągającą historię, nawiązującą do głównych nurtów kryminologicznych lat 80-tych – skorumpowany glina, wracający po latach i usiłujący odgryźć się na swoich dawnych wrogach. Miałem wiele frajdy ze stopniowego łączenia faktów i poznawania dosyć ciekawej historii. Myślę, że fani seriali kryminalnych z czasów Miami Vice czy Kojaka będą się bawili równie dobrze jak ja.
Nawet najlepszy kryminał nie wygra z powtarzalnością.
Niestety wiele do życzenia pozostawia angażujący, choć momentami mocno frustrujący aspekt mini-gier. Głównie chodzi mi o stopień ich trudności. Niektóre są bardzo łatwe (jak np. zabawa z x-ray na odprawie lotniskowej), a niektóre skutecznie zniechęcające z uwagi na ich złożoność (np. dopasowywanie odcisków palców lub zdjęć podejrzanych).
Do tego nie jest ich jakoś specjalnie dużo, przez co już po niezbyt długim czasie może zacząć przeszkadzać ich powtarzalność. Rozumiem też graficzne utożsamianie się z klimatem wspomnianych lat 80-tych, przez co mamy trochę charakterystycznej „pikselozy”.
Jednak to też przekłada się na nie do końca wystarczającą czytelność wizualizacji. Co też momentami nie pomaga w osiąganiu satysfakcjonujących rezultatów w niektórych mini-grach (głównie tych, gdzie precyzja ma duże znaczenie).
Szkoda też, że miasto samo w sobie nie ma z wiele do zaoferowania. Mogłoby być tam trochę więcej życia, dodatkowych atrakcji, tak żeby jeszcze bardziej zanurzyć się w doświadczaniu tej specyficznej atmosfery dobrych kryminałów z „tamtych lat”.
Rough Justice 84 to udana sentymentalna wycieczka w neonowe lata 80-te
Do dzieła studia Gamma Minus będę z przyjemnością od czasu do czasu wracał głównie z uwagi na trafiający w mój gust wspomniany klimat gry. Podkręcające atmosferę elektroniczne brzmienia w połączeniu z przykuwającą wzrok oprawą graficzną z powodzeniem przykrywają mniejsze lub większe mankamenty tytułu.
Nie można też Rough Justice 84 odmówić oryginalności w połączeniu kilku różnych mechanik (rzuty kośćmi, różnego rodzaju łamigłówki w postaci mini-gier w grze, swego rodzaju role-playing) i osiągnięciu połączenia gwarantującego dobra zabawę na kilka ładnych godzin. Niestety na dłuższą metę niedociągnięcia takie jak powtarzalność, czy problemy z jakością obrazu w kilku przypadkach mogą skutecznie pomniejszyć radość z rozgrywki.
Ostatecznie jednak uważam, że zwłaszcza dla fanów historii a’la Miami Vice gra Rough Justice 84 może okazać się całkiem udanym pomysłem na ciekawą elektroniczną rozrywkę.