Gdy na Pixel Heaven 2016 zwiedzałem stanowiska polskich developerów indie, moją uwagę przykuła gra Bohemian Kiling skromnego polskiego studia The Moonwalls. Warto wspomnieć, że gra zdobyła podczas wspomnianego wydarzenia nagrodę z kategorii „Best Story”, dlatego w dużej mierze skupię się właśnie na opowiadanej przez nadwiślańskiego developera historii.
O historii w grze można napisać nie wchodząc w szczegóły techniczne. Jako główny bohater Alfred Ethon (nomen omen, pochodzenia romskiego) dokonasz morderstwa na Marie Capet. I nawet nie masz tu żadnej wątpliwości, ani specjalnego wyboru – zabijasz, krew się leje, następuje koniec prologu. Prawdziwa zabawa zaczyna się bowiem dopiero po tych wydarzeniach. Oto francuski wymiar sprawiedliwości osądza Cię o dokonaną zbrodnię a Ty możesz jedynie biernie się temu przyglądać. Na czym więc polega Twoja rola w grze? Otóż musisz przekonać sędziego co do swojej osoby, zdobyć jego zaufanie i… wyłgać się z pomocą obrońcy od stawianych zarzutów, co może być odebrane (słusznie zresztą) jako moralnie niepokojące. Do rysu historycznego Bohemian Killing warto dorzucić fakt, iż całość dzieje się w czasach bliskich francuskiej rewolucji, gdzie społeczeństwo niechętnie patrzyło na majętnych „obcych” jakim jest nasz główny bohater – genialny wynalazca i morderca w jednym.
Gdzie tu więc haczyk? To Ty jako bohater przypominasz sobie o wydarzeniach feralnej nocy, podczas której życie straciła młoda kobieta. Co ciekawe, musisz podążać za wydarzeniami i ich dokładnym miejscem i czasem, aby pozostać w zgodzie z niepodważalnymi dowodami przedstawionymi przez prokuraturę oraz umiejętnie wykorzystywać luki czasowe i logiczne w przedstawionej przez instygatora wersji.
Co nie zagrało w Bohemian Killing?
Pomysł świetny, sposób na opowiadanie historii, wiele alternatywnych zakończeń historii – wydawać by się mogło, że gra przykuje nas wszystkich do monitora na dłuższy czas… Nic bardziej mylnego! Gra jest nieprzyzwoicie krótka, zaś wszystkie wspomniane zakończenia można odkryć w przeciągu jednego, niespecjalnie długiego nawet wieczora. To jednak nie wszystko. Bardzo irytującym zjawiskiem jest powtarzanie do upadłego tych samych kwestii dialogowych, pisanych niejako od szablonu („użyłem windy”, „użyłem schodów”…) a i graficznie tytuł niestety nie urzeka. DO powyższego dołóż niewielką liczbę lokacji do zwiedzania, bowiem cała gra zamyka się w jednej kamienicy, sali sadowej, skromnym hotelu, fragmencie uliczki wraz z kawiarnią oraz więziennej celi.
Co jednak najgorsze, Bohemian Killing bije po oczach zmarnowaną mieszanką potencjału, świetnego pomysłu i całkiem przyzwoitej historii. Choć zapowiadał się naprawdę solidny tytuł, otrzymaliśmy jednak pozycję, której raczej należy wypatrywać na wyprzedażach niż kupić w dniu premiery.
Ciekawy pomysł i niebanalna historia stanowią o potencjale tej pozycji.
Ale za jej wykonanie, liniowość i długość należą się tęgie baty!