John Rambo to mój idol z czasów gdy byłem małym, zasmarkanym bąblem. Czerwona bandana, kałasznikow AK-47, taśma niekończących się naboi i granaty przy pasie były znakiem rozpoznawczym sepleniącego się madafaki. Niestety, nie licząc „wybitnej” produkcji rodzimego studia Teyon, dotychczas nie wyszła żadna gra wideo z tym niezwykle charyzmatycznym bohaterem w roli głównej.
Od produkcji podejmującej tematyki Rambo oczekuję tylko jednego – konkretnego rozróby. Fabuła? Muszę wiedzieć dlaczego wspomnianą rozróbę robić. Ostatni z oponentów? Chcę wiedzieć kogo mam rozwalić – tyle. Gdy pierwszy raz zobaczyłem tytuł recenzowanej gry wiedziałem, że będzie dobrze.
Rambo-słoń
To zestawienie idealnie odzwierciedla postać głównego protagonisty. Tembo (skojarzenia z Rambo jak najbardziej na miejscu) to słoń specjalizujący się w odwalaniu brudnej roboty. Nie zadaje zbędnych pytań, nie wnika w szczegóły. Interesuje go jedynie cel misji. Tym razem gra toczy się o najwyższą stawkę, bowiem fikcyjne Shell City zaatakował złowieszczy PHANTOM, terroryzując mieszkańców swoimi maszynami wojennymi ozdobionymi logiem czaszki. Jak można domniemywać, jedyną nadzieją na ratunek jest wezwanie nieustraszonego badassa.
Tembo to prawdziwy madafaka i wymiatacz w jednym. Potrafi szarżować na wrogów, miażdżyć ich grubym odwłokiem, zalewać wodą czy wreszcie robić dyndającą (pozornie bez celu) trąbą uppercuty. Do tego dochodzą wślizgi, bujanie się na narządzie oddechowym, szybowanie dzięki machaniu niezbyt zgrabnymi nogami oraz wystrzeliwanie się z armat. Wiem jak to wszystko brzmi, ale uwierzcie – nie ma lepiej dopasowanego kandydata do tej roli! Wybawca Shell City jest niezwykle sprawny, a gdy wpada w szał, ciężko nadążyć za tym, co dzieje się na ekranie. Sterowanie, całe szczęście, nie wymaga małpiego sprytu, więc do zabawy śmiało możesz zaprosić swoje pociechy, jeśli bliskie im są kolorowe platformówki. Wielka szkoda, że w produkcji Game Freak (ekipa odpowiedzialna za developing) zabrakło elementu kooperacji, bowiem takowy uatrakcyjniłby grę, dając przy okazję świetną okazję do wspólnego spędzenia czasu przed telewizorem.
Smaruj się masłem orzechowym!
Chcąc przetrwać, Tembo musi zbierać orzechy ziemne, które następnie przerabia na masło. Jeden słoik odpowiada jednemu życiu. A te są bardzo przydatne, ponieważ ukończenie gry stanowi spore wyzwanie, zarówno dla zaprawionego w boju rodzica, jak i zbuntowanego nastolatka. Poziom trudności rośnie znacząco wraz z każdym ukończonym etapem. Choć tych jest jedynie 17, nastaw się na znacznie więcej niż tylko jeden wieczór zabawy. Szczególnie, gdy chcesz wycisnąć z tej produkcji wszystko, co przygotowali dla Ciebie twórcy. W trakcie poszczególnych misji trąbalski pseudokomandos może także ratować cywilów, których dokładna liczba wyświetlana jest na ekranie, co nie oznacza, że odnalezienie każdego z nich jest prostym zadaniem. Co to, to nie! Raczej ociera się ono o gruby hardcore!
PHANTOM dysponuje kilkoma rodzajami żołnierzy oraz pojazdów. Podstawą jest typowe mięso armatnie, kasowane jednym machnięciem trąby. Są jednak i twardsze sztuki, np. uzbrojone w miotacze płomieni zakapiory lub szybujący na lotniach miotacze bomb. Do kasacji trafią też czołgi i śmigłowce. Nie mogło oczywiście zabraknąć bossów, z których każdy wymaga znalezienia odpowiednio skutecznej strategii.
Kolorowa zadyma
Grafika, jak na poważną produkcję z badassem w roli głównej przystało, wypala oczy teczową gamą kolorów. Gra wygląda jak doskonale animowany film rysunkowy. W trakcie swojej niebezpiecznej walki z siłami PHANTOM Tembo zwiedzi zrujnowane miasto, zielone doliny i rozświetlone tysiącami neonów nocne wesołe miasteczko. Niektóre widoki dosłownie zachwycają. W tle zaś nieustannie spadają bomby, między szczytami przebijają się promienie zachodzącego słońca, a w lunaparku widać kolorowe balony wzlatujące ku niebu. Najważniejszym jest jednak fakt, że nawet w trakcie największej ilości obiektów znajdujących się jednocześnie na ekranie, animacja nie zwalnia choćby odrobinę.
Od bardzo dawna nie miałem okazji obcować z tak dobrą dwuwymiarową platformówką. Tembo the Badass Elephant jest pozycją obowiązkową, jeśli tylko lubisz podobne gry. Recenzowana świetnie nadaje się również dla dzieciaków powyżej 12 roku życia. Granicę tę wyznacza nie tyle brutalność, co poziom trudności opisywanego tytułu. Młodsze pociechy mogą zwyczajnie nie podołać tej produkcji. Co nie znaczy, że nie polecam przygód Rambo-Słonia każdemu! Jest to bowiem synonim doskonałej zabawy!
Tytuł cechuje pokaźna dawka humoru, piękna oprawa audiowizualna oraz świetnie wyważony poziom trudności…
…jednakże uwiera nieco brak trybu kooperacji!