"Do zobaczenia w pełnym słońcu"

Losy nastoletniej Amicii i jej młodszego brata Hugo w A Plague Tale: Innocence, były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem roku. Lubię solidne, liniowe produkcje dla pojedynczego gracza z ciekawą opowieścią. Niewiele brakowało, a w ogóle bym nie zagrał w ten tytuł. Zainteresowałem się średniowiecznymi przygodami rodzeństwa, dopiero kiedy gra wylądowała w usłudze PlayStation Plus. I to był wyśmienity wybór!

Wciagająca fabuła, klimat i interesujące rozwiązania sprawiły, że nie mogłem doczekać się sequela, regularnie oglądając materiały z produkcji. Teraz, z czystym sumieniem, mogę napisać, że warto było wierzyć w obietnice twórców, bo w ani jednym aspekcie nie kłamali. Gra jest tak dobra, że w przyszłości, z pewnością jeszcze raz wyruszę w tą dramatyczną i emocjonalną podróż, jaką oferuje A Plague Tale: Requiem.

Hugo, wszystko będzie dobrze!

Najnowsza produkcja studia Asobo to bezpośrednia kontynuacja Innocence, więc jeśli nie grałeś w pierwszą część to najpierw lepiej nadrób zaległości. Amicia i jej brat Hugo, choć widzieli już wiele i los nie traktował ich z taryfą ulgową, to wciąż pragną tylko normalności. Tym bardziej w 1349 roku, kiedy zmęczeni wydarzeniami bohaterowie, chcą choć na chwilę zapomnieć o dramatycznych przeżyciach. Dom, ciepło rodzinne i spokój, to ich marzenia, które niestety muszą odłożyć na później.

Piękne chwile na południu Francji nie trwają długo, bo choroba Hugo związana z plagą szczurów postępuje, a po wizycie najlepszego magistra, rokowania są bardzo złe. Rodzeństwo decyduje się skorzystać z ostatniej szansy, jaką jest wyprawa na tajemniczą wyspę. Dlaczego akurat tam ma znajdować się lekarstwo i jakie sekrety kryje to miejsce? Czy rodzeństwo znajdzie wreszcie swoje miejsce na ziemi, odpocznie i ostatecznie przetrwa kolejną falę plagi szczurów? W czasie tej przygody brat i siostra napotkają kilka nowych, dobrze napisanych pobocznych postaci – jednak czy ostatecznie pomogą im i będą godne zaufania?

Trzymaj się, bądź silny!

A Plague Tale: Requiem to, podobnie jak poprzednia część, liniowa przygodówka nastawiona na skradanie. Tytuł oferuje ciekawą fabułę, dobrze prowadzone tempo i wrażenia tylko dla pojedynczego gracza. Tym razem twórcy postawili na bardziej rozległe lokacje, ulepszoną rozgrywkę i ogólnie większy rozmach produkcji. Większość przygody Amicia ma u boku braciszka Hugo lub Lucasa, młodego alchemika znanego z poprzedniej odsłony. Wspólnie pokonując kolejne etapy, bohaterowie współpracują przy prostych łamigłówkach, kiedy to Amicia wydaje polecenia kompanowi (np. pokręcić korbą), a sama zabiera się za inną czynność.

Rozgrywka jest bliźniaczo podobna do Innocence, jednak twórcy postanowili wprowdzić kilka udogodnień. Nastolatka jest już doświadczoną wojowniczką i czasami nawet wpada w szał. Średniowieczny Rambo z warkoczem? Są takie sytuacje, wymuszone desperacją, agresją i determinacją w dążeniu do celu, co oczywiście nie jest dobrym posunięciem. Ogólnie dziewczyna zwinnie posługuje się procą, która może strzelać nie tylko kamieniami ale też ładunkiem zapalającym, gaszącym ogień czy smołą. Ostatnia opcja ma lepszy efekt w połączeniu z naczyniem, kiedy wrogowie zostają oblani substancją i podpaleni.

Nie poddawaj się, walcz!

W późniejszych etapach Amicia znajduje kuszę, do której zawsze jest za mało bełtów. Przynajmniej do czasu ulepszenia arsenału na stołach warsztatowych, kiedy po tym zabiegu, można już zbierać amunicję z pokonanych wrogów. Upgrade’ować można też procę, powiększać kieszenie na zasoby czy sprawić, że Amicia nie będzie potrzebować warsztatu do ulepszeń. Z kolei umiejętności bohaterka zdobywa w zależności od swojego stylu gry. Więcej skradania oznacza mniej hałasu podczas tej czynności, agresywna taktyka to lepsza orientacja w terenie i możliwość np. wepchnięcia wroga do ognia, a korzystanie z alchemii wiąże się z szybszym wytwarzaniem amunicji.

Niektóre miejscówki (wyspa La Cuna) są bardziej rozległe niż pozostałe i nawet można nazwać je półotwartymi. Wtedy bohaterka może szukać kolekcji Hugo, czyli kwiatów i piór lub pamiątek będących ważnymi wydarzeniami z życia rodzeństwa – huśtanie siostry, znaleziona szmaciana lalka na miejscu zbrodni lub szukanie zagubionej kozy, to tylko niektóre z nich. Jednak większość czasu nie należy do przyjemnych, i krótka sielanka w jednej chwili zamienia się w brutalną walkę o przetrwanie. Zdesperowana nastolatka potrafi teraz oddać napastnikowi, zyskując czas na ucieczkę, użyć jednorazowego noża czy korzystać z otoczenia do walki z oponentami. Najważniejsze oczywiście jest skradanie, dobranie odpowiedniego arsenału i znalezienie czułego punktu wroga.

Uda nam się, jestem z Tobą! Nigdy Cię nie zostawię!

Swego czasu, twórcy chwalili się ogromną liczbą szczurów, jaką będzie można podziwiać na ekranie – jednocześnie aż 300 tysięcy gryzoni. To 60 razy więcej niż w Innocence i wrażenia są rzeczywiście rewelacyjne. Niestety, czasami nawet PlayStation 5 nie dawało rady i podczas szczurzego tsunami, można było odczuć dotkliwe spadki płynności rozgrywki (poniżej 30 fps). W technicznych aspektach natrafiłem też na dwa błędy, kiedy to udało mi się uratować pewnego zielarza, a akcja gry podążała ścieżką jego śmierci lub podczas akcji z wielkimi wrotami, które otworzyły się, mimo barykadujących je dwóch belek. No ale to tylko kropla w morzu zachwytów i z pewnością zostanie poprawiona w pierwszej aktualizacji.

A Plague Tale: Requiem wprost urzeka sferą audiowizualną. Miejscówki wyglądają pięknie, pełne są detali, kolorów i widoków zapierających dech w piersi. Podczas jednego zachodu słońca na plaży, wręcz nie mogłem wyjść z trybu foto, długo szukając idealnego ujęcia. Odbicia w kałużach robią piorunujące wrażenie, podobnie jak obraz szczurzej katastrofy, zmieniający tętniące życiem obszary, w cuchnące śmiercią mroczne i szare lokacje. Z kolei rewelacyjna muzyka, nadaje rytm wydarzeniom na ekranie, podkreślając groźne momenty i uspokajając klimatycznymi chórkami. Przygnębiająca atmosfera to niestety ważna część tej wyprawy.

Requiem

Kolejne przygody Amicii i Hugo to wyjątkowo udany sequel. Wolę nie myśleć, co by było, gdyby studio Asobo dysponowało większym budżetem. Oczywiście oprócz wspomnianych błędów i spadków płynności, można narzekać na kiepską (nie poprawioną od Innocence) sztuczną inteligencję wrogów, która wręcz woła o pomstę do nieba. Przeciwnicy nie widzieli mnie, nawet kiedy wpadłem im pod nogi, a zgubienie pościgu zza pleców wymagało… jedynie wejścia pod stół. Mimo wszystko, te negatywne spostrzeżenia są niczym w porównaniu z frajdy, jaką miałem podczas tych kilkunastu godzin zabawy w 17 rozdziałach.

Podróż Amicii w celu uratowania młodszego brata, wiąże się też z wieloma emocjonalnymi scenami. Nie raz czułem łzy w oczach, kiedy wspólnie z bohaterką miałem obawy i zwątpienia w czasie napadu paniki czy podczas wielokrotnej rezygnacji (załamania) Hugo z dalszej wyprawy. Twórcy wręcz idealnie pokazali częste bolączki rodzeństwa i ich nadludzką siłę. Spodziewałem się dobrej produkcji ale nie wiedziałem, że wyjdzie z tego taki hit. Możesz już szykować pieniądze, zapinając pasy w tym wirtualnym rollercoasterze sielanki z dramatem, zwątpienia i zażartej walki do samego końca, o życie brata i lepszy świat. Przecież dla niego zrobisz absolutnie wszystko.

Plusy

  • średniowieczny klimat
  • wrażenia audiowizualne
  • ciekawa fabuła
  • rozległe i pełne detali miejscówki
  • czas rozgrywki
  • emocje

Minusy

  • spadki płynności rozgrywki
  • błędy techniczne
  • SI przeciwników
5

Bardzo dobry

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.