UWAGA! Poniższa recenzja zawiera słownictwo przeznaczone wyłącznie dla dojrzałego odbiorcy.
Batman jest postacią, która od wielu lat towarzyszy mi w codziennym życiu miłośnika szeroko pojętej popkultury. W czerwcowej ofercie wydawniczej Egmontu pojawiła się kolejna pozycja w serii DC Deluxe – Mroczny książę z bajki. Komiks ten na nowo definiuje pojęcie „deluxe”.
Postać Mrocznego Rycerza miałem okazję poznać w niezliczonej liczbie interpretacji, przy czym najbardziej odpowiada mi zamaskowany Bruce Wayne, który się w tańcu nie pierdoli. Szczególnie w starciu z odwiecznym wrogiem – Jokerem, który wykorzystuje słabości Batmana na wszelkie możliwe sposoby.
Mroczny książę z bajki nie istnieje
Batman to postać niezwykle trudna do zdefiniowania. Z jednej strony mamy obrońcę Gotham, który nie spocznie, dopóki nie pozbędzie się bandyckiej zarazy trawiącej ulice miasta. Z drugiej natomiast jest twardo trzymający się zasad praworządności człowiek, który ograniczony przez własne idee, nawet w obliczu ekstremalnego zagrożenia, nie jest w stanie skutecznie wypełnić swojej misji. Mający doskonałą świadomość jego słabości Joker jest z kolei postacią, której zrozumieć się nie da.
Enrico Marini – człowiek odpowiedzialny za scenariusz oraz rysunki w komiksie Mroczny książę z bajki – wdarł się do DC Deluxe brutalniej, niż jakikolwiek artysta komiksowy w ostatnim czasie. Wayne, pochłonięty swoją krucjatą, dostaje pozew o ojcostwo. Joker, korzystając z okazji do spełnienia urodzinowego marzenia jego ukochanej – Harley Quinn – porywa domniemaną córkę miliardera. Przyparty do muru Batman rozpoczyna desperacką walkę z czasem, w której stawką może być życie niewinnej dziewczynki.
Kim jest mroczny książę z bajki?
Zarys fabuły może wydawać się banalny. Co jednak ważne, w niczym nie przeszkadza to w określeniu Mrocznego księcia z bajki mianem „zajebistego komiksu o Batmanie”. Jak pisze sam autor, przystępując do prac nad rzeczonym dziełem zastrzegł sobie prawo do własnej interpretacji nie tylko samej postaci Batmana, ale także jego stroju, czy wykorzystywanego sprzętu. Mało tego, zarówno występujący w komiksie Joker, Harley Quinn, Catwoman, a nawet Croc są poniekąd postaciami Mariniego. Wszystko to sprawia, że obcowanie z tym małym arcydziełem jest niezapomnianym przeżyciem.
Mroczny książę z bajki to nowoczesna opowieść o doskonale wszystkim znanych motywach z bajek, które opowiadali nam rodzice na dobranoc. Oprócz samej walki dobra ze złem (przy czym w tym przypadku jest to wątek kurewsko trudny do jednoznacznego zdefiniowania), znajdziesz tu romans, tragedię, komedię oraz wiele, wiele więcej.
Całość spina świetna kreska, idealnie wpasowująca się w klimat mrocznej historii o tym, jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek, aby osiągnąć swój cel. Zdecydowana większość plansz to małe dzieła sztuki, które zwyczajnie się podziwia, zatrzymując się na dłużej niż wymaga to przeczytanie to dialogowych „chmurek”. Zakończenie natomiast robi z mózgu mielonkę, pozostawiając odbiorcę z konkretnym mindfuckiem.
Mroczny książę z bajki czeka w ciemności
Mroczny książę z bajki jest komiksem, który zwyczajnie musisz przeczytać. Nie powinieneś, nie takim, który warto, ale po prostu musisz. Marini pokaże Ci Batmana, którego jeszcze nie znałeś. Mało tego, zabierze Cię do Gotham, którego wcześniej nie miałeś okazji odwiedzić. Właściwie wszystko jest w tym komiksie zajebiste, więc nie czekaj dłużej, tylko po niego sięgnij!