Uniwersum Metro 2035 w Polsce powoli nabiera rozpędu. Na księgarniane półki, nakładem wydawnictwa Insignis, trafiła kolejna publikacja – Czerwony wariant – autorstwa Siergieja Niedoruba.
Czerwony wariant przenosi Cię do Kijowa, gdzie w pozostałościach metra żyją niedobitki ludzkości. Z trzech działających przed Katastrofą linii pozostały dwie czynna, natomiast potocznie nazywana Czerwoną, trzecia odnoga została odcięta od reszty świata. Wśród mieszkańców wspólnoty obu ocalałych odnóg, nazwanej Krzyżem, krążą legendy, jakoby na Czerwonej nadal może ktoś żyć. Teoria spiskowa osiąga apogeum, pewnego dnia plądrujący powierzchnię stalkerzy odnajdują ledwie żyjącego mężczyznę, którego nikt wcześniej nie widział. Nikt, poza pewną dziewczyną z uszkodzonym mózgiem…
Na jednej ze stacji mieszka Jon – nauczyciel kierowany misją edukowania najmłodszych obywateli Krzyża. Ponieważ ma on doskonały kontakt z młodzieżą, niejako oczywistym okazuje się, że to właśnie on może spróbować dotrzeć do umysłu introwertycznej dziewczyny. Zadanie okazuje się nie być takie proste, co w rezultacie oznacza konieczność przeprowadzenia jej niemalże na drugi koniec metra, gdzie żyje pewien zdolny lekarz.
Czy Czerwony wariant to tylko legenda?
Czerwony wariant ma wszystko to, za co można kochać Uniwersum Metro 2035 poza jednym – trzymającą się przysłowiowej kupy fabułą. Czy władze Krzyża nie mogły posłać po lekarza, zamiast kazać Jonowi i jego młodej podopiecznej tłuc się przez kilkanaście stacji, narażając tym samym życie jedynej osoby, która mogła zidentyfikować tajemniczego nieznajomego? Wyjaśnienie całej historii, której finał jest ostro pokręcony również ma kilka nieścisłości, chociaż autor przewidział niemalże każde pytanie i zręcznie na nie odpowiedział w końcówce książki będącej konkluzją samego Nauczyciela dotyczącą tajemnicy Czerwonego wariantu. Niedorub nieco przesadził z intrygą, według mnie. Dobrze, że historia nie jest banalnie prosta, ale momentami miałem wrażenie, że zabrakło jedynie przybyszów z kosmosu. Tajemnicze technologie pozostałe po katastrofie atomowej, która zniszczyła niemalże całą elektronikę?
Gdy jednak przymknąć oko na średnich lotów główną historię, cała reszta wypada pierwszorzędnie. Autor w doskonały sposób opisał życie ludzi o atomowej zagładzie. Żyjący niemal jak szczury, rozbitkowie walczą o każdy kolejny dzień. Kwestie społeczne stanowią sporą część całości. Niedorub przedstawia stalkerów jako wykluczonych ze społeczeństwa gierojów, traktowanych przez ludność jako zło konieczne. W barwny sposób opisano też poszczególne stacje, dzięki czemu nie ma mowy o nudzie. Każda z nich ma swoją historię i panujące wśród jej mieszkańców zasady.
Co oferuje Czerwony wariant?
Miłym akcentem są też wszelkiego rodzaju dodatki, zgrabnie łączące się w całość, a przy okazji znacząco podnoszące wartość samej książki. Doskonałym przykładem jest Flora – legendarna wśród mieszkańców Krzyża książka z wyrwanymi dwiema stronami. Kompletne wydanie wydaje się być absolutnie nieosiągalne, a temu, kto je znajdzie, kupcy oferują sowite wynagrodzenie. Jest też pokój imitujący życie sprzed Katastrofy. W ramach nagrody za szczególne zasługi można tam trafić na całe 24 godziny, ciesząc się chociażby załatwianiem potrzeb na niespękanej porcelanie i wzięciem ciepłego prysznica.
Bardzo dobrze, że Czerwony wariant nie jest książką grzeczną. Autor zachował ducha postapo, podkreślając trudy codziennego życia w niemalże całkowicie zrujnowanym świecie. Opisy są na tyle sugestywne, aby nie mieć wątpliwości, z czym muszą się mierzyć ci, którzy mieli szczęście (a może pecha?) przeżyć Katastrofę. Zarówno podziemia, jaki powierzchnia to miejsca, w których nic nie jest pewne. W tunelach metra próżno szukać życzliwych ludzi, a ziemię opanowały mutanty, tylko czekające na śmiałków chcących znaleźć cokolwiek cennego, czego można by użyć w metrze.
Czerwony wariant czeka na odkrycie
Jeśli jesteś miłośnikiem Uniwersum Metro 2035, zapewne już dawno jesteś po lekturze, a Czerwony wariant już ozdabia Twój księgozbiór. Jeśli jednak jeszcze nie miałeś okazji zejść do kijowskiego metra, koniecznie nadrabiaj zaległości. Choć fabuła do mnie nie przemówiła, być może Tobie się spodoba. A biorąc pod uwagę, że cała reszta trzyma doskonały poziom – może być to dla Ciebie genialna lektura.
Jeśli uniwersum stworzone przez Dmitra Glukhovsky’ego nie jest Ci znane, proponuję zacząć swoją przygodę od otwierającej Uniwersum Metro 2035 książki Piter. Wojna. A najlepiej najpierw sięgnij po trylogię, od której wszystko się zaczęło.
Pingback: W Zonie #27: Czerwony Wariant - unSerious