Tapo C200 to rozbudowana wersja testowanej przeze mnie kamerki Tapo C100. Tak w bardzo dużym skrócie można opisać większy (ale czy lepszy?) model sprzętu od TP-Link.
Możliwość obserwowania wybranego pokoju swojego mieszkania bardzo doceniłem gdy pojawił się nowy członek rodziny. Dzięki Tapo C100 do dzisiaj sprawdzam, czy mój synek spokojnie drzemie, czy może jednak wymaga interwencji. Jedynym problemem okazał się brak możliwości zdalnego sterowania okiem kamery. I właśnie tym wygrywa Tapo C200.
Test kamery TP-Link Tapo C100
Zacznijmy jednak od samego wyglądu. Testowane urządzenie prezentuje się bardzo ładnie. Designerzy TP-Link stanęli na wysokości zadania, projektując sprzęt o prostej kubaturze, bez zbędnych bajerów. Co jednak ważniejsze: konstrukcja Tapo C200 jest solidna. Poszczególne elementy dobrze do siebie pasują, nic nie skrzypi, gdy delikatnie naciśnie się na obudowę. Front akcesorium zawiera najważniejszy element, czyli kamerę, która rejestruje obraz w rozdzielczości 1920×1080 w 15 klatkach na sekundę. Są tu też diody umożliwiające pracę kamery nocą oraz dioda informująca o statusie. Unosząc soczewkę do góry dostaniesz się do gniazda na kartę pamięci oraz przycisk do resetowania kamery. Z tyłu znajduje się głośnik do powiadomień i rozmów, a także gniazdo do podłączenia zasilania. Na spodzie umieszczono antypoślizgowe nóżki oraz uchwyty do montażu Tapo C200 na ścianie bądź suficie.
Tapo C200 w działaniu
Konfiguracja Tapo C200, podobnie jak C100 jest banalnie prosta. Dzięki dedykowanej aplikacji zrobisz to dosłownie w kilkanaście sekund. Z poziomu apki możesz nie tylko obserwować wybrany przez siebie obszar, ale także sterować okiem kamery, dzięki czemu zakres widzenia zwiększa się do 360 stopni. Należy jednak pamiętać, że kamerę można obrócić w lewo lub prawo o 180 stopni. Można też “spojrzeć” w górę, co oczywiście daje dodatkowe możliwości.
Obraz z kamery jest bardzo dobry, nieco gorzej z płynnością, jednak biorąc pod uwagę cenę urządzenia, można na to przymknąć oko. Dość przydatna okazuje się możliwość zmniejszenia jakości obrazu, co stabilizuje działanie kamery, jeśli nagle prędkość internetu spadnie. Od czasu do czasu da się też zauważyć nagłe zawieszenie transmisji wyświetlanego obrazu. Wystarczy jednak wyjść z okna wyświetlania i wejść ponownie, aby sytuacja wróciła do normy.
W ciemności Tapo C200 radzi sobie doskonale, zapewniając wysoką jakość obrazu nawet do 8 metrów. Bardziej odległe obiekty są widoczne, ale raczej jako zarysy, na pewno nie da się rozpoznać osoby, która stoi tak daleko w cieniu. Niemniej jednak 8 metrów to w zupełności wystarczający dystans.
Świetnie spisuje się też wykrywanie ruchu. Możesz wybrać konkretny obszar, w którym kamera ma wykrywać ruch. Jest to przydatne chociażby w momencie, gdy kamera patrzy w stronę klatki schodowej, a Ty chcesz, aby informowała Cię tylko wtedy, gdy ktoś stanie pod drzwiami. Oczywiście istnieje możliwość włączenia alertów, dzięki czemu zaraz po wykryciu ruchu dostaniesz stosowną informację na telefonie, a nawet smartwatchu, jeśli połączysz go z telefonem i włączysz powiadomienia. Do tego dochodzi sygnalizacja świetlna i dźwiękowa, co może w skuteczny sposób odstraszyć nieproszonych gości.
Czy warto kupić Tapo C200?
Zdecydowanie tak, jeśli potrzebujesz urządzenia, dzięki któremu będziesz miał oko na ważne dla Ciebie miejsce w domu / mieszkaniu. W moim przypadku był to pokój 6-miesięcznego synka. Tapo C200 sprawdził się doskonale, na pewno znacznie lepiej niż niejedna – często o wiele droższa – elektroniczna niania. Za niecałe 150 PLN możesz nabyć bardzo solidnie wykonany sprzęt, który przy okazji zapewni wszystko to, czego potrzebujesz w domowym monitoringu.