Gdy w moje ręce trafiła książka Spider-Man: Wiecznie Młody, a konkretniej maszynopis przed ostateczną korektą i łamaniem, czytanie rozpocząłem bez szczególnego entuzjazmu.
Wszystko przez to, że jedynym słusznym medium w przypadku Spider-Mana jest, według mnie, komiks. Jako małolat stałem w kolejce do osiedlowego kiosku, aby nabyć upragnione numery. Dziś ponownie pogrążam się w lekturze nowych publikacji. Produkcje kinowe traktuję jako zło konieczne (wszak jest to marka, na której można nieźle zarobić), a na gry wideo z udziałem Parkera nigdy nie miałem czasu.
Książka Spider-Man: Wiecznie Młody opowiada o wydarzeniach, które możesz znać z zeszytów pierwotnie wydanych przez Marvel w 1969 roku, jako Stone Tablet Saga (zeszyty 68-75) oraz w 2001 Sipder-Man Lifeline (zeszyty 1-3). Historia kręci się wokół tajemniczej tabliczki, którą chcą zdobyć najczarniejsze charaktery Nowego Jorku: Kingpin oraz Silvio Manfredi, przywódca Maggi. Według legend, ten komu uda się rozszyfrować informacje na niej zapisane, zdobędzie ogromną moc.
Oczywiście Peter Parker wplątuje się w konflikt pomiędzy przestępcami, ale to tylko jeden z problemów, którym musi stawić czoła. Ciocia May jest chora, nie układa mu się z dziewczyną – Gwen Stacy, a na domiar złego, ściga go policja.
Fabuła jest bez wątpienia najmocniejszym elementem książki Stefana Petruchy. Zaznaczyć jednak należy, że pierwotnie historia wyszła spod pióra, a jakże, Stana Lee, a Petrucha zgrabnie przełożył ją na powieść. Na tyle dobrze mu to wyszło, że książka Spider-Man: Wiecznie Młody jest bardzo przyjemną lekturą. Nieco szkoda, że sama narracja jest zbyt ugrzeczniona. Choć mamy do czynienia ze śmiertelnie niebezpiecznymi gangsterami, brakuje tu brutalności, tak bardzo charakterystycznej chociażby dla Wilsona Fiska. Owszem, są emocjonujące pojedynki, jednak zdecydowanie pokusiłbym się tu o bardziej sugestywne opisy.
Sami bohaterowie są opisani dokładnie tak, jak pamiętam ich z plansz komiksów. Peter Parker jest pogubionym facetem, który nie do końca ma świadomość możliwości, jakie oferują mu pajęcze moce. Kingpin to z kolei bezwzględny kolos, szalenie zakochany w swojej żonie. Do tego dochodzi doktor Connors, gotów zapłacić każdą cenę, byleby ochronić rodzinę. Petrucha w umiejętny sposób opisuje każdego z bohaterów, dzięki czemu fani Marvela powinni poczuć się usatysfakcjonowani.
Jak już wspomniałem, książka Spider-Man: Wiecznie Młody dotarła do mnie w formie maszynopisu przed korektą, a co za tym idzie, trafiłem na wiele literówek i błędów. Wydawnictwo Insignis pokazało jednak wielokrotnie, że na sklepowe półki trafiają produkty dopracowane, więc i w tym przypadku jestem raczej spokojny. Odpowiedzialny za przekład Tomasz Macios wykonał kawał solidnej roboty, zachowując specyficzny klimat obecny w produkcjach Marvela.
Książka Spider-Man: Wiecznie Młody ma dzisiaj swoją premierę i jeśli jesteś fanem przygód Petera Parkera, koniecznie po nią sięgnij. Choć w mojej ocenie komiksy pozostają niedoścignione, na pewno będzie to lepiej spożytkowany czas, niż oglądanie któregokolwiek filmu z udziałem Pająka.