Początek nowego roku to dobry czas na podsumowania poprzednich dwunastu miesięcy i swoje typy w naszym ustatkowanym Top 5. Na pierwszy ogień idzie Marcin Wronka i jego ulubione tytuły 2022 roku.
Choć ubiegły rok nie był pełny premier wysokobudżetowych produkcji, to osobiście jestem zadowolony z wirtualnych światów jakie odwiedziłem. Było sporo akcji, przygody, strzelania czy wirtualnego dreszczyku. W większości podsumowań rządzą w zasadzie dwie gry – Elden Ring (niestety jeszcze nie grałem) i God of War: Ragnarok, w które gram ale jeszcze daleko mi do końca. Tak to właśnie jest, kiedy czasu coraz mniej, a gier do recenzji nie ubywa.
Poniżej przedstawiam moje Top 5 2022 roku, czyli tytuły z jakimi najlepiej spędziłem czas i pewnie jeszcze nie raz do nich wrócę.
5. Evil West
Najnowsza propozycja polskiego studia Flying Wild Hog to moje zaskoczenie roku. Hurtowa eliminacja wampirów na Dzikim Zachodzie w Evil West, była jedną z gier, które na chwilę skutecznie odciągnęły mnie od God of War: Ragnarok. Krwawe starcia, setki uników, dziesiątki brutalnych finisherów i klimat ujęły mnie najbardziej. Jeśli dodam do tego płynną rozgrywkę (choć czasami zdarzały się spadki klatek na sekundę), pełne nowości drzewka umiejętności i wiele kombinacji (ciosów i strzelania) podczas walki, to dla mnie jest to kolejna udana rodzima produkcja. Czasami było trudno i przeważał chaos, ale satysfakcja z pokonania kolejnych hord przeciwników, z nawiązką wynagradzała kolejne wczytywane etapy.
4. Dying Light 2 Stay Human
Martwiłem się o Dying Light 2, żeby nie było podobnej premierowej wpadki do Cyberpunk 2077, ale nic takiego nie miało miejsca. Jasne, podczas przemierzania Villedor nie obyło się bez błędów, szczególnie tych z rodzaju detekcji kolizji ale ogólnie tytuł działał dobrze. Klimat miasta opanowanego przez zgniłe hordy i płynne bieganie po dachach to dopiero początek. Skakanie na wyżej położone punkty, poślizgi, wdrapywanie się na wysokie budynki, zwinne omijanie wrogów czy upgrade’owanie tych umiejętności, pozwalało mi czerpać z rozgrywki wielką frajdę, a w późniejszych etapach być niemal nieuchwytnym. Tytuł nie jest bez wad ale ostatecznie dobrze bawiłem się z najnowszą propozycją Techlandu.
3. The Quarry
Twórcy Until Dawn, choć regularnie prezentują horrory z antologii The Dark Pictures, to równolegle wydali kolejną, dłuższą przygodę z mrocznej kategorii. Losy młodych wychowawców na letnim obozie w Hackett Quarry ukończyłem w trzy wieczory. Podobał mi się klimat tego miejsca, dobrze napisani bohaterowie, wciągająca historia i ścieżka dźwiękowa. Twórcy z Supermassive Games jak mało kto potrafią budować napięcie w swoich tytułach i sprawiać, że ciężko oderwać się od ich mrocznej opowieści – tym razem bez jump scare’ów. W okresie ogórkowym postaram się jeszcze wrócić do The Quarry, uratować więcej osób i poznać inne zakończenie.
2. Horizon: Forbidden West
Czekałem na kolejne przygody Aloy i się nie zawiodłem. Wreszcie na PlayStation 5 mogłem zobaczyć siłę konsoli i jeden z piękniejszych otwartych światów. Rudowłosa wojowniczka nie jest już zagubionym wyrzutkiem ale prawdziwą bohaterką i znaną obrończynią ludzkości. Miałem wiele frajdy podczas odkrywania nowych lokacji z Las Vegas czy San Francisco na czele. Świetne były podwodne etapy, walka z wielkimi maszynami, a latanie na jednej z nich i widoki zapierały dech w piersi. Bohaterka eksploruje wiele ruin, osad, podziemne kotły, dominuje potężne Żyrafy, a nawet zakłada bazę. Świetną wiadomością jest to, że w kwietniu ukaże się fabularny dodatek Burning Shores z kolejnym wątkiem Aloy.
1. A Plague Tale: Requiem
A Plague Tale: Innocence kończyłem z wypiekami na twarzy, nadrabiając zaległości w sezonie ogórkowym. Po obejrzeniu napisów końcowych, wiedząc że powstaje sequel, wtedy dałbym wiele, aby móc już poznać dalsze losy Amicii i Hugo. Czekanie opłaciło się, bo z Requiem spędziłem wyjątkowo udany czas. Być może mój osobisty wybór gry roku, związany był z emocjami, jakich doświadczyłem podczas wyprawy na tajemniczą wyspę. Mam synka w wieku Hugo i to z pewnością miało wielkie znaczenie. Naprawdę przeżywałem rozterki i mnożące się problemy rodzeństwa. Poza tym, ile to razy podczas rozgrywki, zatrzymywałem się i podziwiałem, a to uroki wyspy, a to zachód słońca na plaży, czy tysiące hord szczurów pragnących krwi. Wciągająca fabuła, klimat średniowiecznej Francji, liczne starcia i relacja siostry z młodszym bratem, sprawiły że przeżyłem mnóstwo wzruszeń z Requiem.
Oto fragment mojej recenzji:
„Podróż Amicii w celu uratowania młodszego brata, wiąże się też z wieloma emocjonalnymi scenami. Nie raz czułem łzy w oczach, kiedy wspólnie z bohaterką miałem obawy i zwątpienia w czasie napadu paniki czy podczas wielokrotnej rezygnacji (załamania) Hugo z dalszej wyprawy. Twórcy wręcz idealnie pokazali częste bolączki rodzeństwa i ich nadludzką siłę. Spodziewałem się dobrej produkcji ale nie wiedziałem, że wyjdzie z tego taki hit”.