Życie gracza bez przecieków byłoby nudne. Czasami zdarzają się przypadkowe, umyślne lub mające za zadanie zrobić medialny szum niepewne wiadomości. A przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał choć na pięć minut zaistnieć, zwiększyć ruch na swoim koncie czy po prostu przez przypadek ujawni tajne informacje. Zdarzają się również przykre w skutkach wpadki sklepów internetowych, a nawet niefortunne wypowiedzi aktorów pracujących przy grze. Developer w takich sytuacjach często jest bez wyjścia i kilka godzin / dni później po ukazanej nowinie zapowiada nowy sprzęt, grę czy dodatek.
Uwielbiam rozpocząć dzień od elektryzujących informacji, przy których często znajdują się dopiski „nieoficjalnie” czy „niepotwierdzone”. Można wtedy główkować, plotkować lub uruchomić wyobraźnię i dać się ponieść emocjom. Oczywiście nie wszystkie przecieki znajdują potwierdzenie, jednak większość z nich ma w sobie wiele prawdy. Kto tym razem powie jedno słowo za dużo, zaćwierka na Twitterze lub zrobi gorący zrzut ekranu?
Wszystkie chwyty dozwolone
Nie ma przepisu na dobry przeciek, gdyż wiele z nich ukazuje się spontanicznie, bez zbędnych przygotowań czy nawet myślenia o późniejszych konsekwencjach. Ostatnio projektant gier, kompozytor i reżyser H.R. Nikoofar zaćwierkał na Twitterze o Quantum Break 2. Wielu graczy spekulowało, że tajemniczy projekt P7 to właśnie sequel produkcji o czasowych anomaliach, jednak prawda może okazać się zgoła inna. Twórca napisał, że P7 to nie Quantum Break 2 ale oczekiwana kontynuacja osobno jest w fazie pre-produkcji. Gracze już rozmyślają, jednocześnie ciesząc się z tego wpisu.
I know by fact that @remedygames is working on Quantum Break 2. #quantumbreak
— H.R. Nikoofar (@HRNikoofar) 25 kwietnia 2018
Z kolei Alicja Bachleda-Curuś swego czasu w jednym z wywiadów ujawniła prace przy grze Wolfenstein II: The New Colossus. Oczywiście aktorka nie powiedziała wprost jaką grę miała na myśli ale wspominając lata młodości, wspomniała o możliwości zabicia Hitlera na końcu gry. Po takim wyznaniu wszyscy wiedzieli już o pracach przy sequelu udanych przygód agenta Blazkowicza.
Bardzo interesująca jest geneza ujawnienia prac przy grze Shadow of the Tomb Raider. Jeden z pasażerów metra w Montrealu zrobił zdjęcie laptopa, na którym widniało logo nieujawnionej wcześniej gry. Nieroztropny twórca miał pecha, że akurat w tłoku przy nim stał wyjątkowo spostrzegawczy fan gier wideo. W takich, dość zaskakujących okolicznościach, świat na długi czas przed oficjalną zapowiedzią dowiedział się o istnieniu i tytule kolejnej części przygód młodej Lary.
Medialny szum
W prawdziwą konsternację wprowadził graczy znany koszykarz Houston Rockets, który pokazał się w czapce z tajemniczą liczbą cztery. Po wielu opiniach i szybkiej analizie okazało się, że to logo najnowszej odsłony strzelaniny Call of Duty. To był element zaskoczenia połączony z nietypowo zapisaną liczbą cztery. Takie dość oryginalne zabiegi zawsze nakręcają medialny szum, a spekulacji nie ma końca.
Często zdarza się, że znane sklepy internetowe wyprzedzają twórców w ujawnianiu nowych IP lub kontynuacji sprawdzonych marek. Ostatnio w tej kwestii dodał do pieca sklep Walmart prezentując karty zakupowe z takimi tytułami jak Borderlands 3, Gears of War 5, Rage 2 czy Just Cause 4. Czy szykuje się prawdziwy wylew nowych zapowiedzi podczas zbliżających się targów E3 w Los Angeles? A może sklep jednak przesadził, zwłaszcza że w przeszłości u konkurencji niejednokrotnie takie praktyki nijak nie pokrywały się z rzeczywistością.
Czasami sami twórcy chcą dolać oliwy do ognia i w interesującym stylu przypomnieć graczom o swojej produkcji. Takie posunięcia zdradzają więcej o grze, jednocześnie wyprzedzając potencjalne źródła przecieków. Neil Druckmann z Naughty Dog swego czasu zamieścił na Twitterze dość wymowne i oryginalne zdjęcie z… psem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że owczarek niemiecki przebrany był w strój znany z technologii motion capture, a sam reżyser paradował w koszulce The Last of Us. Dodając jedno do drugiego, po kilku chwilach od pojawienia się wiadomości, growy świat wiedział już, że w sequelu znanej serii pojawi się też najlepszy przyjaciel człowieka.
W oczekiwaniu na potwierdzenie
Tak czy siak, należy uczciwie donieść o radości graczy z ujawnianych przecieków. Naturalnie należy zachować zdrowy rozsądek i dystans oraz cierpliwie czekać na ruch ze strony developera. Ciekawy jednak jestem jakie miny mają programiści po ujawnieniu skrywanych przez nich informacji. Czy szukają winnych? Podają do sądu namierzonych winowajców? A jeśli gwiazda filmowa pracująca przy grze powie o jedno zdanie za dużo? Czy może spodziewać się reprymendy ze strony developera?
Z pewnością pewne praktyki nie są przypadkowe, a wręcz robione celowo z zamiarem wywołania zainteresowania dziennikarzy i środowiska graczy. Większość jednak to nieprzyjemne psikusy, długo odbijające się czkawką producenta. Każdy przeciek, szczególnie u bardziej wiarygodnego informatora, to szansa na zainteresowanie mediów i gorące komentarze napalonych graczy. Wszak elektryzująca nowina potrafi przysporzyć naprawdę wiele radości.