Kosmiczny wymiar dźwięku i nie tylko

Nie jestem audiofilem, nie ma fioła na punkcie muzyki i w grach zawsze to grafika wiodła prym jeśli chodzi o moje preferencje. Oczywiście raz na czas lubię posłuchać soundtracku z gry czy filmu i cieszę się kiedy dobra nuta w grach pogłębia wrażenia z gameplay’u, jednak ze stonowanym podejściem. Testowałem już kilka zestawów słuchawkowych ale zawsze nawet w tych drogich sprzętach brakowało mi tego silnie odczuwalnego, konkretnego efektu „wow”. No i masz, wreszcie się doczekałem.

Słuchawki bezprzewodowe Astro Gaming A50 4 generacji to oczywiście spory wydatek (1200-1400 zł), jednak jeśli lubisz mieć najlepsze wrażenia z gry, nie narzekać na ból, cieszyć oczy wyglądem czy obcować z solidnością w każdym aspekcie, to warto pomyśleć o ich zakupie. Serio.

Pierwsze „wow” – wygląd i wygoda

Już kiedy odbierałem paczkę od kuriera czułem nutkę pozytywnych emocji, a potem z każdym kolejnym doznaniem było tylko lepiej. Po otwarciu czarnego pudełka w zestawie znalazły się słuchawki (doskonale zabezpieczone przez różnymi niebezpieczeństwami), stacja bazowa, kabel optyczny, kabel microUSB i instrukcje. Danie główne już w kilka sekund po otwarciu pudełka robi niesamowite wrażenie i prezentuje się nie tylko pewnie ale też niezwykle elegancko i klasycznie z futurystycznymi dodatkami. Czerń i białe loga, miękkie nauszniki wraz z solidnymi materiałami (głównie plastik i metalowe wstawki) prezentują się wyśmienicie. Jedyny szkopuł pojawił się kiedy próbowałem dopasować słuchawki do głowy i musiałem je zdjąć, aby przesunąć regulację bo na głowie był z tym mały problem. To tyle.

Na prawej muszli możesz cieszyć się dogodnościami centrum dowodzenia, czyli suwakiem włączanie/wyłączanie, przyciskiem dolby wł./źródło dźwięku, wyborem programu, regulacją głośności czy na bocznej ściance przyciskiem – balans gra – głos. Ostatnia funkcja szczególnie spodoba się osobom grającym w grupie, kiedy możesz w sekundę przenieść doznania z gry na rozmowę ze znajomymi i odwrotnie.

Astro Gaming A50 są niesamowicie wygodne, nie cisną, nie uwierają, trzymają się dobrze głowy i nie mają całkowicie zbędnych (przynajmniej dla mnie) kolorowych światełek LED. Nawet po kilku godzinach użytkowania nie ma żadnego dyskomfortu, uszy się nie pocą, a czubek głowy w ogóle nie czuje, że góra headsetu opiera się na nim. Wszystko to za sprawą miękkich materiałowych nauszników, idealnie dobranego docisku i z pewnością niskiej wagi. Poprzednie zestawy wcześniej czy później dawały o sobie znać (np. zmęczeniem lub odczuwalnym ciężarem), a ten model naprawdę stworzony jest do długich posiedzeń przed monitorem czy TV.

Drugie „wow” – dźwięk

Podłączenie sprzętu do PS5 (obsługują też najnowszą konsolę Sony) trwało kilka sekund (microUSB) i bez zbędnych ceregieli, update’ów czy innych „przedłużaczy” mogłem cieszyć się A50. Słuchawki testowałem na kilku tytułach – Far Cry 6, Life is Strange: True Colors, Predator: Hunting Grounds czy Horizon: Zero Dawn. Ciesząc się z przedpremierowego dostępu do najnowszego Far Cry’a, zostałem dosłownie wessany w ten ogromny otwarty świat. Tropikalna wyspa Yara, choć rządzona przez tyrana, to istny raj i podczas wykonywania przeróżnych misji, często dawałem się ponieść nie tylko przepięknym widokom ale też odgłosom dżungli, szumu fal czy… intensywnemu strzelaniu. Czystość i niespotykany wcześniej odbiór tych dźwięków aż mnie poraziła i trzymała tak aż do przyzwyczajenia.

Dźwięk przestrzenny to coś wspaniałego bo chyba pierwszy raz zacząłem tak nasłuchiwać kroków wroga, nadlatującego helikoptera, lecącego w moją stronę granatu czy po prostu radować się z konkretnej jatki, tym razem też w wymiarze odgłosów pola walki. Specjalnie zainstalowałem Predatora, bo chciałem przekonać się jak tam poradzą sobie A50 i nie zawiodłem się. Będąc członkiem oddziału znacznie szybciej orientowałem się od której strony nadchodzi niebezpieczeństwo, jednocześnie ciesząc uszy jękami przybysza z kosmosu i… czasami mając ciarki na plecach (co wcześniej nigdy się nie zdarzało).

Z kolei w najnowszym Life is Strange, doświadczyłem niespotykanej wcześniej atmosfery przebywając w pubie, bo jednocześnie słyszałem głos bohaterki, muzykę w tle i kilka innych dźwięków osób przebywających w lokalu. Grając bez słuchawek nie miałem pojęcia, że można w jednym momencie słyszeć tyle odgłosów, które zdecydowanie pogłębiają immersję z otoczeniem. Z pewnością duża w tym zasługa możliwości swojego wyboru programu i dla bardziej zaawansowanych użytkowników tworzenie go. W aplikacji Astro Command Center (wyłącznie na PC) można „bawić się” do woli z różnymi korektorami, suwakami i innymi właściwościami, aby wręcz idealnie dopasować swoje preferencje np. do FPS’ów, gier typu Life is Strange, open world’ów czy słuchania muzyki lub oglądania filmów. Obcowanie z A50 tak mi się spodobało, że podczas pisania tego tekstu odkurzyłem muzyczną biblioteczkę i cieszyłem uszy kilkoma starszymi płytami In Flames z genialnym The Jester Race na czele. Wspaniała sprawa.

Stacja bazowa i mikrofon

Do zestawu dołączona jest stacja bazowa, która nie tylko ładnie prezentuje się na półce (choć szybko łapie kurz to jednocześnie łatwo się ją czyści) ale też pozwala non stop doładowywać baterię poprzez odłożenie słuchawek na magnesowe styki. Teraz nie musisz już martwić się kablami i podłączaniem, bo po każdym odłożeniu sprzęt ładuje się, informując o tym wskaźnikiem na przednim panelu (cztery kwadraciki). Poza nim na przodzie stacji znajduje się informacja o podłączonym sprzęcie (PS4/PC), źródle dźwięku (przestrzenny) i wyborze jednego z trzech programów. Z kolei z tyłu możesz liczyć na przełącznik PS4/PC, wejście USB, gniazdo optyczne (wej./wyj.), aux i microUSB.

Mikrofon w A50 jest na stałe przymocowany do lewej muszli i posiada fajną funkcję wyłączania i włączania go poprzez ruch pałąkiem w górę i dół. Podczas grania wszystko działało znakomicie, nie miałem problemów z rozmową a znajomy potwierdził czystość przekazu i brak jakichkolwiek zakłóceń. Bardzo podobała mi się funkcja wyłączania słuchawek, podczas gdy nie są one na głowie. Kiedy robisz sobie przerwę i odkładasz sprzęt na biurko to headset automatycznie wyłącza się i aktywuje kiedy znów założysz go na głowę. Taka bajerowa opcja zdecydowanie oszczędza energię i wydłuża żywotność baterii.

Suma efektów „wow”

Producent pisze o 15 godzinach pracy A50 i można się z tym zgodzić. U mnie słuchawki dały radę z trzema sesjami w Far Cry 6 po ok. 4 godziny i dopiero informowały czerwonym kwadracikiem na panelu stacji i dźwiękiem w słuchawkach o rychłym rozładowaniu. Moja rada dla tych co nie grają codziennie jest taka, aby słuchawki odkładać na stację bo po kilku dniach bez pracy, bateria rozładowywała się zdecydowanie szybciej. Bezprzewodowe działanie również zaliczam do udanych bo ani razu nie zawiodłem się z przerwy czy zakłóceń z tym związanych, a zasięg to dobre kilka metrów bo w mieszkaniu nie było problemów z odsłuchem w żadnym z pomieszczeń.

Ciężko do czegoś się przyczepić bo nawet jak Astro Gaming A50 mają małe wady to zalety związane z tym headsetem dosłownie przygniatają te drobne niedogodności. Pamiętam jak testowałem słuchawki Logitech G Pro X i choć kosztują zdecydowanie mniej to w zestawie dołączony był elegancki woreczek do przenoszenia sprzętu. Przy takiej cenie w A50 również chciałbym dostać taki gadżet, bo przy jakimkolwiek wyjeździe sprawdza się on znakomicie.

To zdecydowanie najlepsze bezprzewodowe słuchawki z jakimi miałem do czynienia i z pewnością nie raz Cię zaskoczą i wywołają nie jeden efekt „wow”. Dźwięk i jego czystość to jakiś kosmos, wygląd, solidność i rozmiar dla mnie są wręcz ideałem, a stacja bazująca znakomitym dodatkiem, pozwalającym na ciągłą dostępność sprzętu. Fani biczowania się ustawieniami będą mogli popisać się w ACC, dopasowując słuchawki do swoich najbardziej wygórowanych wymagań i cieszyć się dźwiękiem w wydaniu pro. Oczywiście cena A50 jest wysoka ale jeśli w graniu „audio” stawiasz na pierwszym planie i interesujesz się dźwiękiem to warto nawet odkładać, aby wreszcie móc docenić ten headset i jego walory. Z czystym sumieniem polecam!

  • waga – 380 g,
  • bateria litowa,
  • standard dźwięku: Stereo 2.0,
  • średnica przetworników – 40 mm,
  • pasmo przenoszenia – 20 Hz – 20 kHz,
  • impedancja – 48 Ohm,
  • mikrofon jednokierunkowy na elastycznym pałąku,
  • zasilanie microUSB,
  • czas pracy – 12-15 godzin,
  • centrum dowodzenia na prawej muszli.

Plusy

  • suma efektów "wow"
  • niezapomniane wrażenia z gry
  • design
  • wykonanie
  • stacja ładująca
  • centrum dowodzenia na prawej muszli
  • wygoda
  • długi czas pracy

Minusy

  • brak woreczka na przenoszenie słuchawek
  • cena
6

Celujący

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.