Niewyobrażalna przemoc

Mam wielką frajdę kiedy gry wideo sprawiają, że buzuje adrenalina i szybciej bije serce. Dlatego z wielką radością sięgam po takie serie jak Outlast. Pierwsze dwie części pokazały jak powinno się straszyć w grach wideo, wielokrotnie miałem ciarki na plecach, a niektóre koszmarne sceny wciąż mam przed oczami. Jednak studio Red Barrels osiągając już wyżyny w mrocznej historii dla pojedynczego gracza, postanowiło sprawdzić się w wieloosobowych rozgrywkach. Straszenie w kooperacji? Podobnie jak tysiące graczy miałem obawy związane z taką formą wirtualnego horroru, jednak doświadczenie Kanadyjczyków nie pozwoliło mi skreślić tej produkcji przed jej sprawdzeniem. Okazuje się, że twórcy od początku mieli ciekawy koncept, wierzyli w swój projekt i udało im się pozytywnie mnie zaskoczyć.

Potworne zakątki umysłu

Red Barrels nigdy nie przebierało w środkach i podobnie jest w Outlast Trials. Nie ma tu taryfy ulgowej, żadnych półśrodków czy obaw o cenzurę. Mało tego, jest jeszcze bardziej brutalnie niż możesz to sobie wyobrazić. Masz do wyboru rozgrywkę solo lub kooperacyjne doznania ale zaznaczam od razu, że wszystkie plusy produkcji docenisz tylko w grupowej „terapii”. Jako bezimienny osobnik zostajesz zamknięty w ośrodku Murkoff, gdzie będziesz musiał brać udział w tajemniczych, okrutnych i pełnych przemocy eksperymentach dotyczących umysłu. Podczas prób sprawdzona zostanie umiejętność przetrwania, współpracy z innymi osobnikami (do czterech graczy), pomysłowość i działanie w ukryciu.

Zaczynasz budząc się w swojej celi i po wybraniu ekipy zostaniesz dostarczony pociągiem do obiektu, w którym odbędzie się wybrana przez szefa grupy próba. Odwiedzisz gmach sądu, tajemniczy dom, sierociniec, park rozrywki czy posterunek policji. Miejscówki są wielkie, pełne detali, wszechobecnych okropieństw i bogate w przedmioty przydatne do pozytywnego ukończenia misji. Po rozpoczęciu zadania musisz wykonywać poszczególne cele, a po ich ukończeniu trzeba zdążyć uciec z lokacji wsiadając do pociągu. Testowanie swojego umysłu zaczynasz od terapii bazowej, gdzie będziesz musiał zlikwidować konfidenta, ratować dzieci, zniszczyć dowody czy ukarać sędziego. Chcąc przetrwać musisz współpracować z pozostałymi członkami ekipy, bo wykonywanie zadań w czasie pościgu przez okropnych lokatorów może być piekielnie trudne.

Ciało Chrystusa, zupa z wybielaczem, park rozrywki z piekła rodem

Podczas próby nie możesz dać się zabić, chowając się w przeróżnych miejscach (szafka, pod łóżkiem, kufer itp.) przed obleśnymi „pionkami” ale też bossami. Spotkasz się twarzą w twarz z byłym policjantem torturującym swoje ofiary pałką elektryczną czy Mother Gooseberry z kukiełką mającą wielkie wiertło, która była kiedyś gospodarzem programu dla dzieci ale coś poszło nie tak. Kooperacja to klucz do pozytywnego ukończenia próby (zostajesz na koniec oceniony) i ostatecznej wolności. Lepiej uważać na hałas i działać z ukrycia, bo właśnie to będzie kluczem do sukcesu.

Chcąc włączyć generator w piwnicy jedna osoba musi odciągnąć uwagę popaprańca, który przed chwilą wypadł z szafy, druga szuka kanistra z paliwem, a kolejny gracz zajmuje się sekwencją włączenia urządzenia. Odrażających osobników i bossów nie da się zabić ale warto mieć przy sobie cegłę czy butelkę, która na kilka sekund skutecznie ich osłabi. Podczas gry będziesz znajdował dokumenty, które zdradzają wiele ciekawych raportów, informacji o ośrodku, wywiadów czy innych wiadomości o tym okrutnym miejscu. Fabuła to zdecydowanie daleki punkt.

Obiekt testowy na stałe ma przymocowany do głowy noktowizor, będący prawdziwym ratunkiem w ciemnych pomieszczeniach. Poza wykonywaniem celów, będziesz zbierał baterie, leki, wytrychy czy antidotum na psychozę, która na kilka chwil znacząco pogarsza sytuację. Rozmyty obraz, zwidy i koszmarne odgłosy skutecznie utrudniają rozgrywkę i lepiej mieć wtedy przy sobie lekarstwo. Na długo zapamiętam rzucanie ludzkimi organami w wyznaczone cele w parku rozrywki, podawanie „ciała Chrystusa” przez ucinanie nóg nieszczęśnika wielką piłą czy momenty kiedy dogorywałem na podłodze, a w ostatniej chwili kompan podał mi pomocną dłoń.

Zyskaj przewagę

W ośrodku pomiędzy próbami możesz odwiedzać farmaceutkę, inżyniera czy mroczną damę w celu ulepszania swoich umiejętności czy dopalaczy. Ciche chodzenie po rozbitym szkle, ślizg, poszerzony ekwipunek, szybsze bieganie czy aparatura do ogłuszania wrogów dodaje szans w czasie misji i warto wybierać wedle swoich upodobań. Między próbami masz dostęp do swojej celi, którą możesz wedle gustu odpicować kupując przeróżne przedmioty (obrazy, plakaty, ozdoby do postawienia) czy zmieniając kolory ścian i wzory podłogi. Choć możesz wybierać w tygodniowych próbach z wieloma utrudnieniami (brak apteczek, więcej pułapek), to przydałoby się więcej ciekawszych opcji w ośrodku między próbami.

Efekty dźwiękowe, jęki i odgłosy dochodzące zza winkla to naprawdę majstersztyk tej produkcji. Dosłownie jeżą włosy na głowie i wiele razy grając ze słuchawkami wręcz namacalnie czułem w jak okrutnym miejscu się znajduję. Stękanie i chore krzyki ścigającej mnie „kierowniczki sierocińca” z wielkim wiertłem na ręce potrafiły solidnie dać w kość w temacie straszenia – aktorzy głosowi wykonali fantastyczną pracę. Z kolei wygląd wielkich lokacji może się podobać, bo ulubiony sierociniec to przerażająca i pełna detali miejscówka. Twórcy zadbali o efekty świetlne dodające klimatu podczas ciągłego przechodzenia między ciemnymi i oświetlonymi pomieszczeniami. Tocząc kilkadziesiąt prób ani razu nie wyrzuciło mnie z rozgrywki, a zabawa zawsze była płynna i pozbawiona większych błędów.

Outlast w swoim kooperacyjnym żywiole

Eksperyment się udał i wizja multiplayerowego straszenia wypaliła ale w moim przekonaniu twórcy mogli dodać więcej aktywności czy nowych map. Choć grających nie brakuje to po kilkunastu godzinach rozgrywka może stać się monotonna z uwagi na dogłębne poznanie lokacji i coraz więcej ulepszeń. Przekonałem się, że z doświadczoną ekipą próba nie tylko trwa kilka minut ale nie stanowi też większego zagrożenia. Z kolei samotne wrażenia wymagają wiele cierpliwości i taktyki, bo w tym trybie nie ma kto podać pomocnej dłoni. Jeden zły ruch, aktywowana pułapka, hałas czy pośpiech to okrutna śmierć i próba zakończona porażką.

Outlast Trials to gratka dla fanów serii lubiących kooperacyjne przygody. Z pewnością warto dać szansę tej produkcji, bo przemoc dawno nie była tak eksponowana, a siła przetrwania tak wielka.

Plusy

  • brutalność i przemoc
  • klimat
  • kooperacja
  • dźwięk
  • straszy
  • adrenalina
  • projekty miejscówek

Minusy

  • po kilkunastu godzinach może pojawić się monotonia
  • samotna rozgrywka może frustrować
4.5

Dobry

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.