Spider-Man autorstwa Insomniac to gra, do której bardzo chce się wracać. Choćby po to, by pobujać się pomiędzy wieżowcami, ale to przede wszystkim ich gameplayowa oraz scenariuszowa interpretacja Parkera i jego Nowego Jorku sprawiła, że czekam z wypiekami na kontynuację. Ta, oczywiście, w końcu nadejdzie: twórcy zostawili kilka wiszących wątków, a gra rozeszła się lepiej od świeżych bułeczek. Póki co, otrzymaliśmy pierwszy z trzech pakietów DLC w ramach przepustki sezonowej „The City That Never Sleeps”.
Nie jestem fanem przepustek sezonowych – często dostępne w nich DLC okazują się po prostu nie uzasadniać wydania dodatkowej stówki. Insomniac obiecało jednak, że pojawią się w nim członkowie galerii złoczyńców Spider-Mana, dlatego dla odmiany czekałem na te dodatki. Spotkania z antagonistami Parkera były jednym z przyjemniejszych motywów gry; wirtualne wersje Doktora Octopusa czy Skorpiona wypadły świetnie, a Insomniac nie ograniczył się przecież do Złowieszczej Szóstki. Bazowa wersja gry zawierała przecież m.in. mojego ulubionego złoczyńcę / antybohatera ze stajni Marvela, najemnika Taskmastera. Nie kryję, że zawsze jest mi miło, gdy komiksowe gry sięgają głębiej do worka z postaciami.
Scenariusz The Heist znowu nie popełnia błędów z komiksów…
Czarny Kot, okazjonalna ukochana Parkera, pojawiła się przelotnie już w podstawowej wersji gry. Flirtowała na odległość ze swoim byłym, żeby w końcu go „wydudkać”, przy okazji zapowiadając, że wróci. Felicia Hardy nie ma, niestety, wielkiej prezencji w filmowych adaptacjach przygód Człowieka Pająka. Niektórzy będą pewnie kojarzyć ją z animowanego serialu z lat 90. emitowanego w naszym kraju na antenie dawnego Fox Kids. W komiksach z ostatnich kilku lat, Kevin Smith (tak, ten od „W pogoni za Amy”) dopisał do jej origin story mało potrzebną historię z gwałtem. Z kolei kontrowersyjny scenarzysta odpowiedzialny za współczesną inkarnację Spider-Mana, Dan Slott, zrobił z niej psychopatyczną szefową syndykatu zbrodni. Ta wersja kocicy została przyjęta co najmniej chłodno i dopiero od niedawna Felicia jest znowu złodziejką o złotym sercu.
Insomniac mądrze olało to wszystko i w grze serwuje klasyczną interpretację femme fatale. Wcielająca się w nią Erica Lindbeck (m.in. Futaba z Persony 5!) ma łatwą chemię ze Spider-Manem Yuriego Lowenthala, a wspólna przeszłość tej dwójki w fajny sposób wzbogaca świat gry – szczególnie relację Petera z Mary Jane Watson. Ich sceny razem to zresztą najlepsze fragmenty całego DLC i szkoda, że nie ma ich więcej; choćby flashbacków do czasów, gdy kot i pająk byli razem. To nie tyle zarzut, co testament tego, jak udana jest ta wersja uniwersum, że chce się go wchłonąć więcej.
To, że relacja Hardy z Parkerem to najlepsza część dodatku nie znaczy, że pozostałe fragmenty są niegodne uwagi. Wręcz przeciwnie – The Heist oferuje po prostu to, co znasz z podstawki, co w moim mniemaniu jest pozytywem. Obeszło się bez nowych gadżetów (niestety, trzem nowym strojom poskąpiono mocy specjalnych) ale zadbano o rozsądną ilość zadań głównych i pobocznych na dobrych trzy, cztery godziny zabawy.
..a DLC to więcej dobrego, które znasz…
Misje fabularne rozgrywają się nie tylko na (nie)świeżym, nowojorskim powietrzu, ale też w kilku nowych, zamkniętych lokacjach. Zdecydowanie jasnym punktem jest otwierająca sekwencja w galerii sztuki, w której znalazło się miejsce zarówno na lanie się po pyskach, jak i skradanie oraz krótki segment śledczy. W przypadku zadań opcjonalnych czekają jeszcze nowe dynamiczne przestępstwa i wyzwania od poznanej w głównej wersji gry Screwball. Należy się za nie twórcom po zimnym piwku.
Przestępstwa wypadają nawet lepiej, niż w zwykłej kampanii, bo projektanci kreatywniej i płynniej mieszają ze sobą różne ich rodzaje, wbijając delikatnego klina w rutynę. W przypadku wyzwań, zaprojektowali ich nowe typy, więc nie ma mowy o powtórce z torów przeszkód Taskmastera. Zarówno wyścigi przez miasto, jak i areny ze specjalnymi obostrzeniami to przyjemne przerywniki. Nie ma ich zbyt wiele, czego prywatnie nie uważam za wadę. Zbyt wiele gier z otwartym światem zalewa się takimi wyzwaniami w imię sztucznego wydłużania czasu potrzebnego do zdobycia wszystkich trofeów.
…i niepotrzebny zgrzyt.
Nie rozumiem jednak dziwnej integracji samego DLC. Choć The Heist rozgrywa się po wydarzeniach z podstawowej gry, nie rozpoczynasz jej z tego świata – kampanię należy uruchomić z poziomu menu podczas gry. Strasznie traci na tym płynność rozgrywki. Podstawowa kampania rozwiązywała problem upływu czasu dość elegancko, bowiem ten mijał, ale podczas segmentów rozgrywających się w schronisku dla bezdomnych czy cutscenek.
The Heist tego nie robi i co misję rozbija tempo zabawy ekranami ładowania, także po to, by na chwilę zmienić porę dnia. Dochodzi nawet do sytuacji, w których gra tuż po ukończeniu zadania doładowuje się w połowie bujania na pajęczynie. Często też dialogi i dźwięki doładowywały się przed cutscenką, więc w niezręczny sposób lądowałem w środku akcji. A chyba nie powinienem poznawać kontekstów niektórych segmentów na YouTube…
Nie jest to ogromny problem, ale podstawowy Spider-Man jest jedną z lepiej płynących gier wydanych w całym tym roku; szalone tempo i praktyczny brak przerw w rozgrywce są dla tej produkcji kluczowe. Dziwnie więc zasiada się do dodatku, w którym o to nie zadbano. Problemy z ładowaniem nadają mu krzywdzący, „tani” charakter. Mam wielką nadzieję, że następne części przepustki obejdą się już bez takich zgrzytów.
The Heist to przyjemny powrót do pajęczego Nowego Jorku, trwający może dwie, trzy godziny – nie jest najbardziej sycącym DLC, ale mnie taka szybka wizyta na Manhattanie satysfakcjonuje. Sam pojedynczy dodatek może nie jest wart trzydziestu złotych; jednak jeśli pozostałe dwa będą reprezentowały przynajmniej porównywalny poziom, to Insomniac udało się przygotować rozsądną przepustkę sezonową.
Insomniac znowu potwierdza, że dobrze czuje pajęcze klimaty.
Dziwna integracja DLC to rysa na udanym wydawnictwie.