No bo kto by chciał popełniać tak wielki błąd drugi raz…
Nikt mi nie powie, że techniczna afera związana z premierą Cyberpunk 2077 to same minusy. Oczy zwrócone na premierę tej oczekiwanej produkcji w grudniu ubiegłego roku to nie tylko rozgoryczenie, smutek i frustracja. Z takich wydarzeń należy wyciągać wnioski, żałować tego co by było gdyby i robić wszystko, aby pokazać się z lepszej strony. Dying Light 2 – kolejne polskie znane studio i następny potencjalny hit, na który czekają miliony graczy. Czy i tym razem coś może pójść nie tak?
Raczej wątpię. Fatalna w skutkach premiera oczekiwanej latami produkcji studia CD Projekt RED, nie pójdzie na marne. Wstyd, nadszarpnięcie zaufania graczy i kłamstwa szefostwa w temacie optymalizacji na kilka tygodni przed premierą gry, nie pójdą na marne. Spadki na giełdzie, przeprosiny, bicie się w piersi, obiecanie poprawy i o wiele gorszy zysk w stosunku do poprzedniego roku rodzimego dewelopera też nie pójdą na marne. Wiele zespołów programistów z pewnością już wyciągnęło albo wyciągnie wnioski po tej grudniowej wpadce, a jednym z nich, mam wielką nadzieję, będzie polski Techland.
Produkcja Dying Light 2 Stay Human to nie była z pewnością sielanka, bo o co najmniej intrygujących doniesieniach z placu boju można było przeczytać w wielu gorących artykułach. Ciągłe zmiany planów, wieczne poprawki, wyrzucanie do kosza czasochłonnych pomysłów i gotowych części gry to tylko kropla w morzu problemów, z jakimi musieli się mierzyć programiści. Oczywiście pokłosiem tego było przekładanie ustalonych dat premier, do tego stopnia, że gracze martwili się czy produkcja nie podzieli losów… Dead Island 2. Całe szczęście twórcy wreszcie pokazali nowy trailer z fragmentami rozgrywki i, co najważniejsze, ujawnili datę wydania ustaloną na 7 grudnia bieżącego roku. Nie musieli tego robić, więc wypada myśleć, że są pewni swojego projektu i grudniowego okresu.
Czy niemal identyczna data premiery do tej z Cyberpunk 2077 (10 grudnia 2020 roku) to przypadek? Może twórcy z Wrocławia chcą coś udowodnić graczom, pokazać że po wielu latach pracy i opóźnieniach można zrobić udaną technicznie produkcję, zarówno na obecne jak i starsze platformy? Być może chcą nawet zmazać tę „polską” plamę solidnej ekipy, której na ślepo ufali gracze i pokazać, że przygody V to był tylko biało-czerwony wypadek przy pracy? Oby tak właśnie było, bo przecież teraz chyba nikt nie uważa, że wydanie Cyberpunka z premedytacją w grudniu ubiegłego roku to był dobry pomysł. Ucierpieli na tym wszyscy, najbardziej gracze.
Grudniowa data Dying Light 2 daje też spore nadzieje. Po nowym zwiastunie odetchnąłem z ulgą, a po ujawnieniu daty wydania byłem pewny, że w Techlandzie znów wszystko wróciło na właściwe tory. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie wyda 7 grudnia spartolonej technicznie gry, a tym bardziej niedziałającej na PS4 i Xboksie One. Bardziej moje obawy skierowane są w stronę fabularną i wypełnieniem interesującymi aktywnościami cztery razy większej mapy niż było to w Dying Light. Oby nie wiało nudą bo olbrzymi otwarty świat to przecież nie wszystko. Trzeba też pamiętać, że oczekiwany sequel to produkcja na długie lata z regularnym wsparciem jak było w przypadku pierwszej części. Każda, nawet najmniejsza wpadka może mocno zaszkodzić długoletniej karierze Dying Light 2.
Studio CD Projekt RED już wie, że nie wszystko można naprawić aktualizacjami, zwodzenie graczy to najgorsza metoda marketingu, a tego czym mogła być obiecana, technicznie sprawna i wymarzona przez graczy produkcja, nikt już nigdy się nie dowie. Szkoda. Jednak nie wszystko stracone. Twórcy ratują Cyberpunka, łatają go i ostatecznie chcą wyjść z twarzą przed grającymi. Czy im się to uda? Optymalizacyjny smród wciąż czuć, ale czas pokaże. Z drugiej strony za kilka miesięcy można w jakimś stopniu zmazać tę zaplanowaną plamę i dać światu kolejny solidny, pełny frajdy i na miarę oczekiwań produkt z kraju nad Wisłą. Jednak jeśli są jakieś nawet małe przesłanki czy obiekcje twórców, aby tak się nie stało, to na Boga, niech nie będzie kolejnej wpadki w tym przeklętym grudniu bo naprawdę jestem cholernie napalony i głodny kolejnego mega hitu z Polski.