Czerwiec tego roku miał być prawdziwym piłkarskim świętem za sprawą długo wyczekiwanych Mistrzostw Świata w Rosji. Apetyt na mundialowe szaleństwo był tym większy, gdyż po wielu latach nieobecności, wreszcie reprezentacja Polski zakwalifikowała się do fazy grupowej. Udane eliminacje, dumne zapowiedzi, niezbyt wymagająca grupa (tak pozornie się wydawało) i Robert Lewandowski w ataku pozwalały mieć wielkie oczekiwania na udany występ naszych „orłów”. W trakcie pierwszego meczu z Senegalem emocje sięgnęły zenitu, cała Polska kibicowała a każdy z nas miał nadzieję na pierwsze zdobyte punkty. Konsole w tym czasie zbierały tylko kurz, a zaliczenie kolejnego levelu ulubionej gry zamieniło na oglądanie transmisji z Mundialu.
Mecz otwarcia
Niestety szybko powróciły koszmarne wspomnienia dwóch poprzednich nieudanych mistrzostw. Piłkarze z Afryki zagrali z determinacją, taktycznie eliminując próby rozgrywania akcji i na kilka meczów wykorzystując swój limit szczęścia. Odbita piłka od naszego zawodnika i nieporozumienie polskiej defensywy pozwoliły czarnoskórym piłkarzom zainkasować trzy punkty, po naprawdę słabym meczu naszej reprezentacji. W polskiej drużynie nic nie zagrało,zabrakło woli walki, a mocno defensywna taktyka musiała się zemścić. Srogo zawiedzeni kibice przypominali w memach niesławny scenariusz poprzednich mistrzostw, kiedy to po przegranym meczu otwarcia, drugi mecz był o wszystko, a trzeci już tylko o honor. Bardziej wyrozumiali fani śpiewali słynną przyśpiewkę Polaków – „nic się nie stało”, jednocześnie wierząc jeszcze w wyjście z grupy. Zawodnicy bili się w pierś, obiecywali całkiem inną postawę w następnym meczu, a trener zapowiedział rotację znanych nazwisk.
Wielu kadrowiczów podobno posiada swoje egzemplarze PlayStation 4, więc za taką postawę powinni zagrać w Evolve, Assassin’s Creed Unity (bez łatek), Mafia III czy Agony. Twórcy wymienionych tytułów również zapowiadali hity, a wyszło podobnie jak w przypadku gry naszych reprezentantów… Niespełnione obietnice, nuda i błędów od cholery. Może wówczas piłkarze zrozumieliby jak wielką klapą był ich pierwszy występ. Sfrustrowani kibice powinni całą złość wyładować w grze FIFA 18. Szansa na lepsze wyniki naszej reprezentacji gwałtownie by wzrosła.
Mecz o wszystko
Kolejny mecz z Kolumbią zapowiadał się niezwykle ciekawie, bo przecież nasi rywale również mieli przysłowiowy nóż na gardle. Wygrana dawała nam tak bardzo oczekiwaną radość i nadzieję, przegrana eliminowała Polskę z Mistrzostw Świata. Cóż, zły sen nie zamierzał się jednak kończyć i po fatalnej postawie oraz braku choćby cienia koncepcji polska drużyna doznała kolejnej, tym razem sromotnej porażki. Zmiany w składzie nie wniosły zapowiadanej zmiany, a nasz rozpoznawalny w świecie snajper nie doczekał się podań, które mógłby zamienić na bramki. Polacy grali bez wyrazu, nie mając pomysłu na sforsowanie obrony rywali, w efekcie czego szybko opadli z sił. Za to Kolumbijczycy pomimo presji wydawali się opanowani i z zimną krwią wykorzystywali sytuacje po błędach polskich piłkarzy. Ostatecznie nasza drużyna narodowa nie wyszła z grupy i w fatalnym stylu odpadła z rosyjskiej imprezy.
Polakom pozostała zatem narodowa rozpacz. W ramach rozładowania frustracji zaraz po meczu powinni sięgnąć po takie tytuły jak Doom lub serię Wolfenstein. Sposobność utopienia smutków murowana, a istnieje również szansa na wydzielenie dwóch kropel adrenaliny. Wracającym do domu zawodnikom polecałbym spróbowanie swoich sił w takich grach jak Rambo, Godzilla, Road Rage czy Inner Chains. Poziom adekwatny do ich postawy – niech cierpią!
Mecz o honor
Na otarcie łez pozostał jeszcze trzeci mecz z Japonią o przysłowiowy honor. To niestety nie było już to samo, a przybici postawą naszych piłkarzy kibice masowo wyprzedawali bilety na ostatnie nasze zawody. Choć narodowa drużyna wygrała pożegnalne starcie, jej styl pozostawiał wiele do życzenia. I choć nadwiślańscy samuraje ponownie pokazali się ze słabej strony, końcówkę meczu zapamiętam na długo. Oba zespoły za nic miały wiernych kibiców zgromadzonych na stadionie i na kilkanaście minut przed końcem meczu postanowiły… nie biegać! Piknikowa atmosfera i brak zaangażowania, szczególnie polskiej drużyny narodowej, całkowicie odebrały mi radość ze zwycięstwa. Dlaczego Polacy nie atakowali? Czego się bali? Przecież grali o „pietruszkę”. Choć na zakończenie mogli wykrzesać z siebie więcej sił. Wszak to kurwa mać Mistrzostwa Świata a nie sparing na obozie młodzieżowym!
Kibice powinni jak najszybciej zapomnieć o tym turnieju, odstresowując się przy genialnym The Last of Us, doskonałej serii Uncharted, nowych przygodach Kratosa czy Assassin’s Creed Origins. Każda pozycja pozwoli stopniowo zapomnieć o piłkarskich porażkach. Nasza reprezentacja za to co wyprawiała na rosyjskich boiskach, powinna mieć szlaban na korzystanie z konsoli do odwołania. Nie ma potrzeby, aby tak słabi zawodnicy męczyli się dodatkowo w wirtualnych światach. Niech cały wolny czas poświęcą lepiej na szlifowanie kiepskiej formy.
Nie ma winnego?
Co się takiego stało, że polska drużyna była cieniem tej z eliminacji? Czemu taktyka trenera i zapewnienia o dobrym przygotowaniu fizycznym okazały się niewystarczające na mundial? Dlaczego ponownie polskim kibicom muszą towarzyszyć rozczarowanie i smutek? Pytań ponownie jest mnóstwo, jednak o odpowiedzi będzie ciężko. Może sztab szkoleniowy z piłkarzami ciągle żyli eliminacjami… możliwe, że taktyka była źle dobrana na przeciwników spoza Europy… możliwe również, że dyscyplinę i mobilizację diabli wzięli. Gdzieś wkradło się też zbytnie rozluźnienie, czasami nonszalanckie zachowanie i dziesiątki reklam z naszym napastnikiem i trenerem na czele. Chcę oglądać zawodowych piłkarzy w dobrej formie na boisku, a nie w serialowej przerwie reklamowej!
Jestem zaskoczony postawą piłkarzy na tak wielkiej imprezie, bo przecież wielu zawodników dobrą grą mogło uchylić drzwi do kariery. Tak słaby występ drużyny może mieć całkiem odwrotny skutek. Miało być wspaniale – wyszło jak zawsze. Mundial wciąż trwa, więc powinieneś odszukać zastępczego faworyta i jemu do końca kibicować. Oby kolejne transmisje przyniosły pełne dramaturgii starcia, emocje godne tak wielkiej imprezy i jeszcze więcej niezapomnianych chwil. A przy okazji odłożyć piłkarskie marzenia na kolejne cztery lata i odkurzyć swoją konsolę.