Coraz więcej polskich ekip developerskich tworzy gry mobilne. Co ciekawe, wiele produkcji jest naprawdę godnych uwagi. Postanowiliśmy więc zebrać w jednym miejscu najciekawsze, naszym subiektywnym zdaniem, pozycje. Podobne zestawienia będą pojawiały się na łamach Ustatkowanego Gracza regularnie, więc jeśli interesują Cię mobilne tytuły, wspomniany cykl dedykowany będzie właśnie Tobie!
W marcu pojawiło się kilkanaście aplikacji stworzonych przez rodzimych developerów. W mojej opinii cztery zdecydowanie zasługują na ich zainstalowanie na Twoim urządzeniu.
Advanced Pirates & Monsters
Za dzieciaka marzyłem o tym, aby zostać kapitanem pirackiego okrętu. Polowanie na szczury lądowe jako wilk morski wydawało się idealnym (i przy okazji dochodowym) zajęciem. Dzięki Advanced Pirates & Monsters moje życzenie wreszcie się ziściło. Siadając za sterem statku, będzie Ci dane zmierzyć się z rozmaitymi potworami z morskich głębin i zdobyć piracki skarb.
W grze autorstwa Bob Games znalazło się miejsce na tryb fabularny, gdzie przyjdzie Ci odszukiwać fragmenty zaginionej mapy. W tym celu musisz dopłynąć do pięciu wysp, na których zostały one ukryte. Po drodze czekają na Ciebie rozmaite przeszkody – od potworów pokroju wielkich ośmiornic i statków widmo, poprzez wielkie węże morskie. Życie znacznie ułatwiają upgrade’y (odblokowują się za zdobyte w trakcie zabawy punkty), dzięki którym ulepszysz swoje działa w taki sposób, aby te zadawały więcej obrażeń oraz strzelały szybciej. Możesz także zbierać magiczne czaszki, chwilowo zmieniające zasady rozgrywki. Jedne działają na Twoją korzyść, zapewniając Ci czasową nietykalność lub niszcząc wszystkich wrogów ale są i takie, których wolałbyś nie odpalać, bowiem blokują możliwość oddawania strzałów tudzież sprawiają, że wrogowie są niezniszczalni.
Tryb fabularny w Advanced Pirates and Monsters da się zaliczyć w jeden wieczór; wówczas pozostaje survival, polegający na przepłynięciu możliwie najdłuższego dystansu. Jedyne co może irytować to okazjonalnie trafiający się kozi róg, czyli brak możliwości uniknięcia kolizji, spowodowany natłokiem przeciwników. Gra wciąga jednak szybciej niż kraken starą Omegę.
Tak sami twórcy mówią o swojej produkcji:
„Pomysł na grę narodził się w sierpniu 2015 roku na warsztatach Letnia Szkoła Gamedevu organizowanych przez krakowską firmę GameDesire (wówczas firma nazywała się jeszcze Ganymede). Od początku grę tworzyli Leszek Górniak (game design, programowanie, muzyka, dźwięk) oraz Stanisław Skulimowski (game design, grafika, storytelling); z czasem do zespołu dołączyli też Karol Górniak (grafika), Szymon Szewczyk (QA i beta testing) oraz Krzysztof Detyna (muzyka). Zespół nazwał się roboczo Bob Games – i ta nazwa już pozostała.
Do gry przewidziane jest przynajmniej jedno istotne rozszerzenie – dodatkowa historia do części Story Mode. Dodatek nie ma jeszcze zaplanowanej daty premiery. Oprócz tego na bieżąco analizujemy feedback od graczy, starając się w miarę możliwości na jego bazie usprawniać grę w kolejnych patchach. Pierwszy pojawi się do połowy kwietnia bieżącego roku.” – Leszek Górniak, Bob Games
Advanced Pirates and Monsters możesz ściągnąć za darmo na urządzenie działające na Androidzie.
Bad Trii
Niebieska kulka z kaprawymi oczkami omijająca deski z kolcami. Jak sądzisz, co pomyślałem kiedy pierwszy raz zobaczyłem grę Lazy Sloth Games? Ponieważ wyznaję zasadę, że każdej (no, prawie każdej…) polskiej grze trzeba dać szansę, zainstalowałem Bad Trii na swoim smartfonie. Biorąc jednak pod uwagę ilość czasu, jaki ukradła mi ta aplikacja – był to błąd. Bezczelna kropka wciąga na tyle, że trudno się od niej oderwać. Wprawdzie jest to produkcja tworzona najpewniej z myślą o masochistach, jednak powinieneś ją wypróbować – albo ją pokochasz, albo równie szybko odinstalujesz, bowiem umierasz w niej częściej, niż w Red Game Without a Great Name.
O samej oprawie audiowizualnej niewiele da się napisać prócz tego, że niezwykle interesująco wypadają komentarze bohatera, pojawiające się po zebraniu stosownej ikony. Sterowanie odbywa się przy pomocy stuknięć w ekran, podbijających kulkę. Musisz kierować nią w taki sposób, aby zmieścić się w wąskich przesmykach. Jeden błąd najczęściej oznacza zgon…
Aplikację możesz pobrać na urządzenie działające na Androidzie.
Bloody Finger Jump
Proste, ale genialne. To stwierdzenie doskonale odzwierciedla co sądzę o Bloody Finger Jump autorstwa rodzimego Sleepless Clinic. Choć sam pomysł na grę, o której pisaliśmy na łamach Ustatkowanego Gracza, wydaje się być (delikatnie rzecz ujmując) niecodzienny, produkcja ekipy z Bielska-Białej jest doskonałym przykładem niezwykle miodnej aplikacji mobilnej. Całość sprowadza się do wykonywania wykonywania w locie karkołomnych ewolucji… uciętym palcem. Tylko i aż tyle. Tak z pozoru banalna zabawa wciąga niczym bagno!
Wraz z postępami w grze zdobywasz gwiazdki, które służą do odblokowania nowych skórek dla Twojego upośledzonego palca. Szkoda jedynie, że twórcy rzeczonej produkcji nie pokusili się o jakiekolwiek upgrade’y, jak chociażby w opisywanym miesiąc temu, doskonałym go! Mo.
Oprawa audiowizualna wypada jednak pierwszorzędnie. Paluch, choć ocieka krwią, może wzbudzać tylko pozytywne emocje. Udźwiękowienie natomiast to proste melodie przygrywające w tle. Siłą Bloody Finger Jump jest bez wątpienia chęć wykręcenia możliwie najlepszego wyniku. Myślałem, że moje pół miliona punktów było nie lada wyczynem, jednak kiedy włączyłem tabelę rankingową i zobaczyłem jaki wynik ma lider… Szczerze polecam Ci opisywany tytuł, jeśli oczywiście masz przynajmniej 16 lat, ponieważ już sam bohater raczej nie powinien być przyjacielem najmłodszych, że nie wspomnę o tym, jakie ponosi konsekwencje, gdy popełnisz błąd i nie trafisz w trampolinę…
Wiadomo, że twórcy planują wydanie kolejnych wariantów gry – Bloody Finger Run oraz Lift. Nazwy sugerują co w nich się znajdzie, jednak o szczegóły postanowiłem dopytać samo Sleepless Clinic:
„Konkretne daty wydania kolejnych części Run oraz Lift naszej krwawej olimpiady nie są jeszcze znane. Postanowiliśmy realizować kolejne części, jeśli Jump zyska uznanie graczy. Pomysł na kolejne części jest następujący: w Run zadaniem gracza będzie dobiec jak najdalej (swoisty endless runner). Oczywiście bieg utrudniały będą różnorodne narzędzia, takie jak piły czy gwoździe lub inne, pozbawiające krwi przeszkody. Z kolei w Lift gracz będzie musiał zbierać spadające elementy i jak najdłużej przetrwać czyli utrzymać balans z jak największą liczbą przedmiotów. Aha, będzie równie krwawo (śmiech).” – Karolina Piekiełko, Sleepless Clinic
Gra bez problemu działa zarówno na Androidzie, jak również na urządzeniach z systemem iOS.
Bumble Bird
Ekipa Prortus stworzyła niezwykle przyjemną dla oczu i uszu grę, w której przyjdzie Ci kierować małym ptaszkiem polującym na muchy. Szkopuł w tym, że w okolicy grasuje niebezpieczny jastrząb i z łowcy szybko stajesz się zwierzyną. Nic jednak straconego, ponieważ połykając kolejne owady rośniesz w siłę. W Bumble Bird zagrasz jednym palcem, a całość sprowadza się do manewrowania między napotkanymi przeszkodami i łapania wspomnianych kąsków. Po drodze trafiają się też paczki z prezentami, zmieniające wygląd Twojego pupila.
Oprawa nie rzuci Cię na kolana, ale nie ona ma być pobudką do sięgnięcia po Bumble Bird. Produkcja Prortus charakteryzuje się przede wszystkim niezwykle relaksującą rozgrywką. Jest to jedna z niewielu gier, które nie frustrowały mnie gdy rozpoczynałem zabawę setny raz z rzędu. Polecam na krótkie sesje, np. w przerwie na kawę.
Grę możesz pobrać za darmo na urządzenia napędzane Androidem oraz iOS-em.