Choć Atelier Firis: The Alchemist and the Mysterious Journey jest już osiemnastą (!) odsłoną serii japońskich RPG-ów, jeśli nie jesteś zagorzałym fanem gatunku, najpewniej o niej nie słyszałeś. Nie ma w tym nic dziwnego. Gra studia Gust idealnie wpisuje się w kanon produkcji pochodzących z Kraju Kwitnącej Wiśni, a co za tym idzie, musisz żywo interesować się tą tematyką, aby być na bieżąco z kolejnymi dokonaniami wspomnianego studia developerskiego.
Już na wstępie winien Ci jestem ważną informację – musisz być starym, skośnookim, RPG-owym dziadem, aby w ogóle decydować się na sięgnięcie po recenzowany tytuł. Japońszczyzna jest tu bowiem wyczuwalna w każdym pikselu, dźwięku i sekundzie gameplayu. Wszak pierwsza odsłona Atelier wydana została w Japonii niemalże dwadzieścia lat temu na pierwsze PlayStation. Europejczycy mogli poznać przygody uroczych alchemiczek dopiero na PS2, przy okazji szóstej ich przygody.
Marzenia młodej Firis
Główna bohaterka, nastoletnia dziewczyna o imieniu Firis, od urodzenia mieszka w górniczym miasteczku schowanym głęboko pod ziemią. Dostępu do świata zewnętrznego bronią potężne wrota, przez które przejść mogą tylko wybrańcy. Dzierlatka marzy o tym, aby kiedyś zobaczyć błękit nieba w całości, a nie tylko przez niewielką szparę w sklepieniu ojczystej jaskini. Pewnego dnia nadarza się okazja, aby marzenia się spełniły…
Fabuła Atelier Firis, jak na japońskie RPG przystało, jest ekscentryczna na tyle, że w pewnym momencie zastanawiałem się, po co w ogóle kieruję się we wskazane w dzienniku questów miejsce. Niezwykle ważne jest wczytywanie się w dialogi bohaterów, aby w pełni pojąć meandry historii przygotowanej przez jej twórców. Jest to o tyle istotne, że podejmowane w trakcie przygody decyzje mają realny wpływ na jej przebieg. Do tego dochodzą (liczne) wątki poboczne. Najważniejsze, że spora część z nich nie jest typowymi zapychaczami nabijającymi całkowity czas gry, lecz ciekawymi misjami, za których ukończenie możesz być sowicie wynagrodzony.
W trakcie przygody spotykasz też postacie doskonale znane z poprzednich odsłon serii. Na szczęście nie musisz znać ich przeszłości, aby móc zorientować się w sytuacji. Oczywiście wiedza ta niejednokrotnie daje możliwość spojrzenia na wydarzenia z innej perspektywy, aczkolwiek nie ma wpływu na przedstawioną tutaj historię.
Atelier Firis i potężna alchemia
Tytułowe Atelier to miejsce, w którym Firis może pałać się alchemią. To właśnie poznając jej tajniki możesz tworzyć potężne przedmioty, możliwe do wykorzystania w starciach z napotykanymi przeciwnikami oraz do wpływania na niezwykle rozbudowany świat gry.
Alchemia jest jednak trudną sztuką, co da się odczuć już podczas pierwszych prób stworzenia jakichkolwiek przedmiotów. Nie dość, że aby w ogóle móc zabrać się za ich kreowanie, musisz najpierw wejść w posiadanie właściwej receptury, tak niezbędne są ku temu odpowiednie składniki, przy okazji możliwie najlepszej jakości. Do tego dochodzi nowość w serii, czyli super synteza, pozwalająca nadawać podobnym przedmiotom zupełnie odmiennych właściwości. Składniki niezbędne do uprawiania tajemnej profesji zdobywasz w trakcie eksploracji świata oraz na pokonanych wrogach. Aby nie było zbyt łatwo, alchemicznego kociołka nie możesz postawić wszędzie, a jedynie w wyznaczonych do tego miejscach, nadających się na rozpalenie ognia.
Czas na Twoją turę
W Atelier Firis walki odbywają się w systemie turowym, co pozwala planować strategie dla czteroosobowej drużyny. Jednakże, aby móc w ogóle myśleć o sukcesie, powinieneś skutecznie wykorzystywać system linkowania ataków. Polega on na synchronizacji bohaterów, dzięki czemu jesteś w stanie wyprowadzać swoiste combosy, znacznie potężniejsze od pojedynczych ciosów. W starciach niezwykle przydatne są również wytwory alchemii, chociażby w postaci bomb i trucizn.
Bestiariusz jest imponujący, dzięki czemu nie ma mowy o nudzie i monotonii starć. Na Twojej drodze do poznania wspaniałości świata zewnętrznego staną przeróżne stwory. Począwszy od przedstawicieli lokalnej fauny, przez rzezimieszków dybiących na bezbronnych podróżników, na powykręcanych dziwadłach skończywszy. Choć pojedynki ze zwykłymi antagonistami mogą stanowić spore wyzwanie, szczególnie na wyższym, niż standardowy poziomie trudności, nie mogło oczywiście zabraknąć bossów, wymagających odpowiednich przygotowań, jeśli chcesz mieć nadzieję na ich pokonanie.
Miłym dodatkiem jest cykl dnia i nocy. Wpływa on nie tylko na sam wygląd lokacji, ale także napotykanych przeciwników oraz zachowanie postaci niezależnych. Do tego dochodzą kostiumy, które możesz zmieniać w trakcie przygody. Nie są one tylko estetycznym dodatkiem, bowiem wywołują rozmaite efekty, jak chociażby zniżki w sklepach czy sprawniejszą eksplorację lokacji.
Są ładniejsze miejsca niż atelier Firis
Programiści Gust nie dostarczyli produktu wyciskającego z PlayStation 4 maksimum możliwości. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że Atelier Firis wygląda co najwyżej przeciętnie, przywodząc na myśl poprzednią generację gier. Lokacje, owszem, są rozległe, jednakże ubogie w detale. Atakujące zewsząd piksele nie wyglądają najlepiej, a kulawa i nienaturalna animacja postaci śmiało może posłużyć za łopatę ostatecznie grzebiącą japońską produkcję sześć stóp pod ziemią. Rozumiem, że Firis pochodzi z jaskini, ale nie sądziłem, że twórcy potraktują temat dosłownie… Na szczęście animowane przerywniki oraz statyczne obrazy dotykające fabuły stoją na najwyższym możliwym poziomie, ciesząc oko ręcznie malowanymi grafikami.
Sytuację nieco ratuje udźwiękowienie recenzowanej produkcji. Oczywiście dubbing poszczególnych postaci ma do bólu japońskie brzmienie, w którym zdecydowaną przewagę mają wysokie tonacje, przez co bohaterowie brzmią jak udręczeni, infantylni cierpiętnicy, ale taki to już urok jRPG-ów. Albo go akceptujesz, albo nie sięgasz po ten gatunek. Soundtrack również został napisany z niezwykłą dbałością o zachowanie charakterystycznego klimatu KKW, więc nie licz na to, że podczas epickich z punktu widzenia fabuły usłyszysz monumentalnie brzmiące utwory.
Zajrzysz do atelier Firis?
Jak wspomniałem we wstępie, Atelier Firis: The Alchemist and the Mysterious Journey jest produkcją, którą zainteresować powinni się przede wszystkim miłośnicy japońszczyzny wszelakiej. Jeśli nie należysz do tego grona, daruj sobie rzeczoną produkcję. Nie jest to również tytuł, od którego warto zacząć przygodę z gatunkiem. Jeśli jednak cenisz sobie gry o japońskim rodowodzie, osiemnasta odsłona serii powinna idealnie wypełnić Twój wolny czas. Przygody sympatycznej nastolatki będziesz mile wspominał jeszcze na długo po zobaczeniu napisów końcowych.
Atelier Firis oferuje wszystko to, za co możesz kochać gatunek jRPG – zakręconą fabułę, setki questów do zaliczenia, rozbudowany system alchemii, oferujący potężne możliwości oraz charakterystyczny klimat.
Produkcja Gust mogłaby jednakże wyglądać zdecydowanie lepiej.