Czy można zrobić świetną grę i zepsuć jej odbiór technicznymi bolączkami? Oczywiście, że można ale nie powinno się to przytrafić tak doświadczonemu developerowi.
Ekipa z Remedy Entertainment to nie żółtodzioby i mają już swoje stałe grono fanów. Takie tytuły jak Alan Wake czy Quantum Break potrafią sprawić, że oczekiwania na kolejną produkcję będą wielkie. Tak też było z Control, najnowszą propozycją fińskiego zespołu, jednak coś poszło nie tak i na rynku wylądowała gra nie mająca prawa się na nim znaleźć. Optymalizacja Control woła o pomstę do nieba, z drastycznym spadkiem liczby klatek na sekundę podczas gorących starć i nie tylko. Dawno aż takich problemów ze spadkami animacji nie uświadczyłem i bardzo żałuję, że nie starczyło czasu na techniczne poprawki.
Podobna sytuacja miała miejsce z Assassin’s Creed: Unity i masą błędów czy niedoróbek na premierę, lecz wtedy nie zostawiono suchej nitki na twórcach z Ubisoftu. Remedy jakoś się upiekło, pewnie dlatego, że tytuł miał o wiele mniejsze grono odbiorców, a rozgrywka czkawką odbija się tylko na PlayStation 4 i Xboksie One, a już na PC i silniejszych konsolach jest podobno o wiele lepiej. Tak czy siak, techniczny niesmak pozostanie na długo, mimo udanej produkcji skierowanej dla graczy czekających na kilkanaście godzin z fabułą, tajemnicą, strzelaniem i widokiem zza pleców.
Paranormalny atak na Federalne Biuro Kontroli
Trudną do polubienia bohaterką Control jest Jesse Faden, kobieta trafiająca w sam środek ataku nadprzyrodzonych sił na nowojorską siedzibę Federalnego Biura Kontroli. Akurat ta komórka zajmuje się dziwnymi przypadkami mającymi miejsce w USA, jednak teraz musi sama obronić się przed Sykiem – taką nazwę posiadają ów siły. Dlaczego rudowłosa bohaterka znalazła się w tym tajemniczym miejscu? Czemu Syk zaatakował pomieszczenia Biura? Kto zabił dyrektora FBC i jak rozwiązać te wszystkie tajemnice mnożące się jak króliki? Sekrety wraz z kolejnymi wątkami zostają ujawnione, Jesse ma też rodzinny powód, aby właśnie teraz znaleźć się w budynku federalnym, a fani Alana Wake’a będą uradowani z połączenia uniwersum obu tytułów.
Jakby nigdy nic już na samym początku pani Faden zostaje dyrektorką FBC, dowiaduje się o swoich nietypowych umiejętnościach, a przy ciele dyrektora znajduje serwobroń – uniwersalną pukawkę bez limitu pocisków, mogącą przekształcać się w kilka trybów strzelania. Strzelba, karabin czy mocniejszy kaliber pozwalają skutecznie walczyć z nadprzyrodzonymi wrogami, jednak jeśli trzeba będzie przeładować, to wtedy warto pomyśleć o alternatywnym sposobie walki – telekinezą. Jesse potrafi rzucać przedmiotami, wyrywać kawałki muru ze ścian, „nawracać” przeciwników na swoją stronę a nawet lewitować. Wyobraź sobie sytuację kiedy wchodzisz do olbrzymiego pomieszczenia biurowego, jego pracownicy wiszą bezwładnie pod sufitem, muzyka potęguje mroczny klimat i nagle pojawiają się zastępy Syku. Wyrywasz kawał betonu z pobliskiego słupa i ciskasz nim w opętanego żołnierza, drugi dostaje dwa strzały ze strzelby, a trzeciego traktujesz nadprzyrodzoną siłą, aby za chwilę walczył po Twojej stronie. Pod silnym ostrzałem w celu krótkiego odpoczynku możesz aktywować osłonę, aby za chwilę znów miksować strzelanie z umiejętnościami. Podczas walki prowadzonej z kamery TPP dużo się dzieje i to od gracza zależy czy będzie walczył jak rzemieślnik czy może z pola walki zrobi prawdziwy efektowny spektakl śmierci.
Najstarszy Dom i jego osobliwe zakamarki
Odwiedzając poszczególne sektory (np. techniczny, kierowniczy, badawczy) Najstarszego Domu, bo tak nazywany jest zaatakowany budynek, można cieszyć się różnorodnością lokacji, zapadającymi w pamięć pomieszczeniami czy wszechobecną gęstą atmosferą niepewności, tajemniczości i ujawniających się kolejnych cudacznych zdarzeń. W opętanych sektorach po wyzwoleniu trzeba aktywować punkt kontrolny i od tego momentu ściany przybierają normalne kształty i tu zacznie się akcja po zgonie bohaterki. Oprócz misji fabularnych, można skorzystać z opcjonalnych aktywności takich jak udane zadania poboczne, odpieranie ataków Syku na poszczególne działy czy aktywowaniu środków zaradczych zarządu, czyli wypełniania prostych lub też nie aktywności, takich jak zabicie dziesięciu wyznaczonych wrogów lub pokonanie kilku danych przeciwników strzałami w głowę. Dawno tak bardzo nie cieszyłem się z wykonywania misji pobocznych, które nie tylko są ciekawe i angażują, ale też pozwalają dostać solidne nagrody i dowiedzieć się więcej o sekretach w The Oldest House.
Za ukończenie różnych zadań dostępne są punkty umiejętności, zasoby pozwalające na modyfikację serwobroni czy inne przydatne gadżety. Drzewko umiejętności podzielone jest na kilka kategorii jak zdrowie, energia, walka wręcz, osłona czy przechwycenie. Wydając zdobyte punkty można wydłużyć pasek życia, czas działania osłony, skrócić o sekundy przechwycenie wroga czy aktywować kolejne bardzie zaawansowane zdolności. To nie koniec, bo twory astralne pozwalają na modyfikacje osobiste jak i giwery. Można zwiększyć obrażenia spluwy, odblokować kolejny kafelek na nowe ulepszenie czy uzyskać następny poziom upgrade’ów. Pod względem szperania w ekwipunku dzieje się i to nie mało! Podczas przemierzania i odkrywania tajemnic warto zgłębić wiedzę, zbierając i czytając interesujące akta spraw, korespondencję, dokumenty czy przeróżne multimedia. Fani zbierania nie będą narzekać, a znaleziona kolekcja potrafi rzucić nowy obraz na kilka spraw.
(Quality) Control
Graficzne wykonanie Control to wysoko postawiona poprzeczka, które wraz z rewelacyjnymi efektami i znakomitym oświetleniem potrafią niejednokrotnie zauroczyć. Pięknie to wszystko wygląda, szczególnie podczas lewitacji, kiedy bohaterka może popatrzeć z większej odległości na swoje „śmiercionośne dzieło”. Podczas odkrywania kolejnych tajemnic, walcząc z bossami i po wielu licznych, wybitnie gorących starciach, chłonąc klimat wszystkimi zmysłami, bawiąc się na przemian wypasioną giwerą, jej funkcjami i stopniowo zdobywanymi nadprzyrodzonymi zdolnościami, nasuwa się fundamentalne pytanie – gdzie byli liczni testerzy i cała kontrola jakości? A także inna tajemnica Najstarszego Domu, którą rozwikłali tylko programiści Remedy – czemu zgłaszane problemy związane z płynnością rozgrywki (bo takowe musiały być i były!) nie zostały wyeliminowane lub data premiery gry nie została przesunięta?
Każde starcie, mniejsze lub większe, każdy powrót do rozgrywki z menu czy po wczytaniu stanu zapisu to koszmarne, okropne i zawstydzające to znane studio problemy z liczbą klatek na sekundę. Ubytki są tak drastyczne, szokujące i widoczne, że czasami trudno się prowadziło walkę, szczególnie podczas późniejszych etapów z bardziej wymagającymi przedstawicielami Syku. Kto odpowiada za taki obrót spraw i bezczelnie żąda, za świadome oszukiwanie klientów, pełnej ceny za swój produkt? Mogę zrozumieć problemy z wydajnością podczas efektownych starć z dużą liczbą wrogów w olbrzymich lokacjach, jednak tylko sporadyczne, wiedząc że twórcy postawili na świetną grafikę, szczegółowość lokacji i paranormalną zabawę kosztem zdarzających się, małych problemów z płynnością. Jednak to co stało się w Control jest nie do wybaczenia i nie można tego tolerować na konsolach mających kres swojego żywota.
Pełna kontrola
Ciężko jednoznacznie ocenić grę, która mnie pozytywnie zaskoczyła, zaciekawiła, wciągnęła i jednocześnie zszokowała optymalizacją. Sam Lake z Remedy (szef ekipy, scenarzysta i reżyser) potrafi robić gry, umiejętnie podkręcać tempo, mieszać w głowie gracza czy tworzyć dziwaczne historie jak mało kto, jednak co z tego jak dostając całkiem udany produkt, jego techniczna strona leży na łopatkach. Gdyby programiści odpowiedzialni za płynność zabawy dostosowali się poziomem do swojego szefa, to poleciłbym z miejsca każdemu Control, choćby po to aby na własnej skórze doznał efektownej rozwałki czy poznał sekrety i zakamarki Najstarszego Domu.
Jednak w tym przypadku z bólem serca radzę lepiej poczekać na stosowne łatki (choć czytałem, że to poważniejszy problem) i dopiero wtedy poznać historię Jesse Faden. No, chyba że jesteś posiadaczem PC lub Xboksa One X, to wtedy polecam natychmiastowe nadprzyrodzone spotkanie z Sykiem. Kiedyś jeszcze raz zdecyduje się na zwiedzanie Biura, aby w pełni przeżyć to intrygujące doświadczenie, może jeszcze przed wydaniem (mam taką wielką nadzieję) gry Alan Wake 2.
Kopię gry Control (Xbox One) do recenzji dostarczyła firma CDP.
Najstarszy Dom to niesamowite, pełne sekretów miejsce na długo pozostające w pamięci. Grafika, oświetlenie czy efekty specjalne potrafią zauroczyć, liczba upgrade’ów, dokumentów do zebrania czy innych modyfikacji powala, a walka i korzystanie z mocy sprawia wiele frajdy. Zagadki są ciekawe, podobnie jak angażujące misje poboczne, co przecież nie zdarza się często. Dobrą robotę robi też zniszczalność środowiska i ogólny klimat w budynku FBC.
Niestety problemy techniczne (absurdalne spadki FPS’ów) psują ostatecznie odbiór dobrej gry i nakazują mówić głośne „nie” płaceniu pełnej ceny za produkt świadomie nie pozbawiony błędów. Jesse to trudna do polubienia kobieta, dość często gubi się, a poziom trudności potrafi negatywnie zaskoczyć.