Kilka miesięcy temu, w trakcie jednego z lokalnych spotkań pasjonatów szeroko pojętej rozrywki elektronicznej oraz gier planszowych, uczestniczyłem w prezentacji jeszcze wówczas zupełnie mi nieznanej karcianki Star Realms. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, iż była to miłość od pierwszego rozdania. Urzekła mnie prostota zasad, płynność i szybkość rozgrywki, sensowny balans pomiędzy losowością a taktyką oraz kosmiczne uniwersum. Mimowolnie więc, ta niepozorna gra wzbogaciła wieczorne interakcje rodzinne. I ole ile coraz częściej słyszałem pozytywne opinie dot. rzeczonego tytułu, tak najbardziej cieszyłem się z faktu, że entuzjazm związany ze Star Realms podzielać zaczęła moja córka.
Coraz częściej w naszych rozmowach pojawiały się wspólne rozważania o tym czy lepiej budować talię składającą się z samych „blobów”, czy skupiać się na zbieraniu krążowników gwiezdnej floty, a może jednak tworzyć zróżnicowaną armię okrętów i baz. Co więcej, Star Realms stała się kolejną okazją do mozolnej nauki pokazującej jak należy radzić sobie z porażkami, czym jest taktyka oraz jak ważna w podobnych grach jest cierpliwość i opanowanie. Nie muszę chyba opisywać jak wielką radość czuło moje ustatkowane, ojcowskie serce. Mimo jednak ogromnej regrywalności deckbuildera od Games Factory, w pewnym momencie moja 9-letnia latorośl zaczęła odczuwać znużenie galaktycznymi potyczkami.
Hero Realms = Star Realms… w świecie fantasy?
O tym, że Games Factory zamierza wydać kolejną, bazującą na mechanice Star Realms karciankę, dowiedziałem się zupełnie niedawno. Kiedy poinformowałem o tym córkę, nie omieszkałem zwrócić uwagi na odmienny styl nowego tytułu. Mając z tyłu głowy fakt delikatnego przesytu kosmicznymi atrakcjami, przedstawiłem Hero Realms jako fantastyczną przygodę w świecie pełnym bohaterów, magów i smoków. Widząc jak pozytywnie odebrała mechanikę polegającą na budowaniu własnej talii, bardzo chciałem nadal wzmacniać u niej ten trend. Hero Realms okazała się pod tym kątem strzałem w dziesiątkę (no dobra, może w dziewiątkę, ale o tym za chwilę).
Nowe wydawnictwo urzekło nas w pierwszej kolejności oprawą graficzną. Niezwykle barwne prezentacje poszczególnych kart wyróżniały się jeżeli chodzi o szczegółowość wykonania. Na niemalże każdym rysunku widać było jak dużą wagę przyłożono do najmniejszych detali. W efekcie otrzymaliśmy karty cieszące oko, mimo w niektórych przypadkach dosyć mrocznego charakteru, niekoniecznie odpowiedniego dla 9-letniego gracza. Pod tym względem Star Realms wydało mi się tytułem łagodniejszym w odbiorze.
Sama rozgrywka natomiast oraz fakt na ile twórcom udało się przygotować coś innego, świeżego, budziła w głównej mierze tylko moje zainteresowanie. Zastanawiałem się, czy przypadkiem Hero Realms nie jest typową zagrywką marketingową, której celem byłoby wykorzystanie rozpoznawalności poprzednika i wypuszczenie na rynek gry nie oferującej w nowej odsłonie nic więcej poza odmiennym uniwersum. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, pomimo dużej ilości rzeczywiście podobnych rozwiązań pod względem zastosowanej mechaniki, Hero Realms potrafiła skutecznie zaskarbić uwagę.
Ponownie celem rozgrywki stało się „wyzerowanie” punktów życia przeciwnika poprzez odpowiednie rozbudowanie startowej puli kart. Tym razem również do dyspozycji grających oddane zostały cztery frakcje, charakteryzujące się różnymi właściwościami i znowu, tak jak to zostało zaimplementowane w Star Realms, końcowy sukces zależał od tego, kto popełni jak najmniej błędów w procesie kupowania / odrzucania / zagrywania. Twórcy postarali się dodać jednak kilka nowych interakcji, odmiennych akcji zagrywanych przez poszczególne karty i popracowali nad większą, niż miało to miejsce w wersji kosmicznej, dynamiką rozgrywki wieloosobowej. Mimo wszystko, różnice między obiema grami należy rozpatrywać raczej w kategorii tych subtelnych.
O gustach się nie dyskutuje
Patrząc na Hero Realms z perspektywy kilkudziesięciu już partii mogę zdecydowanie stwierdzić, że największy wpływ na jej odbiór (mniej lub bardziej pozytywny) będzie miał indywidualny gust graczy. O ile sięgnąć po nią powinien każdy fan rozwiązań deckbuildingowych gdyż z pewnością doświadczy dużej ilości emocji związanych z rozgrywką, o tyle jestem przekonany, że na dłużej zagości ona głównie u osób z zacięciem w kierunku fantasy.
Nie jest to jednak regułą, ponieważ wypracowana mechanika jest niezwykle angażująca. W dłuższej perspektywie czasu powodować może brak zwracania uwagi na to czy tworzymy flotę kosmicznych okrętów, czy też kompletujemy zastęp mitycznych herosów. Na końcu i tak najważniejsze staje się jak najszybsze pozbawienie przeciwnika wszystkich posiadanych przez niego punktów.
Nie zmienia to jednak faktu, że zdecydowanie lepiej odbiera się gry korespondujące z naszym wewnętrznym „ja”. Z mojej perspektywy, Hero Realms oprócz innego settingu oferuje delikatnie odmienną od poprzednika rozgrywkę, której największa różnica widoczna jest przy partiach wieloosobowych. Przy wersji „1 na 1” wchodzimy na grunt rozmowy o gustach, a tu jak wiadomo, najlepiej słuchać samego siebie. Niemniej jednak, zarówno ja jak i moja córa szczerze najnowszą produkcję od Games Factory polecamy.
Grę otrzymaliśmy dzięki uprzejmości sklepu internetowego Grapla
Jeżeli oczami wyobraźni widzisz siebie jako mitycznego bohatera, herosa fantastycznych światów, toczącego mordercze boje, a do tego w prawdziwym świecie pasjami zagrywasz się w przeróżne tytuły deckbuildingowe, Hero Realms powinno jak najszybciej znaleźć się w Twojej kolekcji. Jest to gra dynamiczna, piękna graficznie, oferująca rozgrywkę przepełnioną emocjami z mocną stroną w postaci regrywalności i dopracowanych wariantach wieloosobowych.
Jednocześnie tytuł ten obciążony jest pewnego rodzaju losowością mogącą czasami zniechęcać, a różnorodność i wielość możliwych zagrań potrafi stworzyć wrażenie bycia skomplikowanym, szczególnie dla młodszych graczy.