Weź pół kilograma ziemniaków, kilka brokułów, dwa selery na krzyż oraz rzodkiewkę a całość dopraw kosmicznym sosem. Zanurz wszystko w garnku pełnym absurdalnego humoru, wywar poczęstuj solidną ilością popkultury i zagotuj. Przed podaniem posyp garścią strategii turowej z dużą ilością mikrozarządzania.
Nie jest to przepis na wegetariańską sałatkę; nie zaczynamy tym tekstem cyklu o zdrowym żywieniu ustatkowanych graczy. Jest to receptura, z której najwyraźniej skorzystali komputerowi kucharze z Daylight Studios tworząc danie, jakim jest gra na komputery osobiste zatytułowana Holy Potatoes! We’re in Space?!. Bywa jednak tak, że mało oczywiste połączenie składników nie zawsze daje w efekcie dobrze skomponowaną potrawę. Jak wyszło tym razem?
Poczuj się jak warzywo… w kosmosie
Wielokrotnie wydawało mi się, że wiele już w świecie gier widziałem i o powiew świeżości będzie już coraz trudniej. Okazuje się jednak, że o kreatywność twórców z branży rozrywki elektronicznej martwić się nie muszę. Połączenie podróży kosmicznej oraz bohaterów z dolnych części piramidy żywieniowej już samo w sobie jest na wskroś oryginalne. Osadzenie tej odrealnionej kompozycji w fabule ocierającej się o klisze z Gwiezdnych Wojen, Doktora Who, Indiany Jonesa czy Ghost in the Shell dodatkowo nadaje całości intrygującego posmaku. Trudno się przecież nie zgodzić, że wizja wejścia w rolę podróżującego po kosmosie kartofla powinna wzbudzić choć odrobinę ciekawości.
Faye i Cassie to dwie sympatyczne pyry, które wyruszają na pełną niebezpieczeństw kosmiczną wyprawę, aby odnaleźć zaginionego dziadka Jijiego. Okazuje się, że dawno temu został on porwany przez tajemniczą federację Eclipse. Przedsiębiorcze ziemniaki przywdziewają mundurki astronautów i czym prędzej startują w nieznaną przestrzeń. Twoim zadaniem jest pokierowanie losem pary sympatycznych bohaterów; przejmujesz więc nad nimi kontrolę i bez niepotrzebnej i ciągnącej się w nieskończoność introdukcji rozpoczynasz przygodę. Twoimi najczęstszymi aktywnościami będą eksploracja przestrzeni kosmicznej, rekrutacja warzywnych członków załogi (a także ich rozwój) oraz mozolna rozbudowa będącego w Twoim posiadaniu statku kosmicznego.
Fabuła nie prezentuje się może nazbyt okazale, potrafi jednak od czasu do czasu przywołać uśmiech na twarzy głównie za sprawą licznych popkulturowych odniesień oraz dużego wachlarza misji pobocznych. Musisz wiedzieć, że finalne oswobodzenie warzywnego dziadka nie będzie Twoim głównym zadaniem. Każde odwiedzenie przez Ciebie kolejnej planety wiązać się będzie z koniecznością poradzenia sobie z przeróżnej maści przeciwnikami. Od czasu do czasu staniesz przed dylematem, czy nieść pomoc napotkanym postaciom, czy też nie zwracając uwagi na błagania, z determinacją dążyć do celu.
Grze autorstwa Daylight Studio nie można odmówić uroku i specyficznego klimatu. Muszę jednak zwrócić uwagę na kilka aspektów, które nie pozwoliły kolorowym bulwom zagościć u mnie zbyt długo…
Nie samymi warzywami gracz żyje
Pierwsze wrażenie to czyste zaskoczenie pomysłem i wykonaniem opisywanej produkcji. Było ono na tyle silne, że zanim się obejrzałem, upłynęło sporo czasu na wspólnych wojażach z mówiącymi do siebie warzywami. W przypadku Holy Potatoes! We’re in Space?! czym innym jest jednak ciekawość sama w sobie, a czym innym chęć kontynuowania rozgrywki przez długie godziny. Wynika to po części ze wzmagającego się z biegiem czasu uczucia powtarzalności znanych schematów. Kolejne, eksplorowane ciała niebieskie po pewnym czasie tracą na różnorodności, a turowe potyczki z gwiezdnymi rzezimieszkami stają się przewidywalne.
Drobnym urozmaiceniem jest całkiem sprawnie zrealizowany system craftingu, który – odpowiednio wykorzystany – może dać w efekcie możliwość tworzenia nieszablonowych wersji uzbrojenia. Cóż jednak z tego, kiedy w grze szwankuje balans skali trudności oponentów i nawet z relatywnie niezłym uzbrojeniem możesz wpaść na kozaka, który w kilku strzałach odeśle Cię z powrotem na początek przygody. Ktoś może powiedzieć, że taki jest urok rogalików, ale w przypadku historii gwiezdnych warzyw klimat roguelike nie jest najsilniejszą stroną produkcji.
Grając w Holy Potatoes! We’re in Space?! miałem nieodparte wrażenie styczności z produktem żywcem przeniesionym z urządzeń mobilnych. Mechanika gry, dwuwymiarowa oprawa graficzna, sposób prezentacji animowanych przerywników – wszystkie te elementy zdecydowanie lepiej prezentowałyby się na ekranie przenośnego urządzenia i funkcjonowały jako miły przerywnik w trakcie np. długiej podróży do pracy.
Same warzywa? Nie dla wszystkich
Ekipa z Daylight Studios niewątpliwie wykazała się inwencją przy tworzeniu recenzowanej produkcji. Holy Potatoes! We’re in Space?! to umiejętna mieszanka znanych rozwiązań podana w mało oczywistym opakowaniu. Wygląda jednak na to, że masz do czynienia z przerostem formy nad treścią, co ostatecznie nie wypada najlepiej. To połączenie przygodówki, strategii oraz gry roguelike skutecznie zaskakuje przy pierwszym zetknięciu, jednak zdecydowanie za szybko zmienia się w opartą na przeklikiwaniu, powtarzalną produkcję.
Holy Potatoes! We’re in Space?! jest grą, która może zaciekawić humorem oraz świeżym podejściem do fabuły.
Nie potrafi jednak skutecznie obronić się na dłuższych dystansach przed monotonią, co jest jej główną bolączką.