Ponieważ wychowałem się na komiksach DC oraz Marvela, manga niekoniecznie była w obszarze mojego zainteresowania. Ten stan rzeczy uległ zmianie, gdy w moje ręce wpadł pierwszy tom Battle Angel Alita. Drugi tylko utwierdził mnie w przekonaniu, iż warto poszerzać horyzonty. Najnowszą publikację J.P. Fantastica wciągnąłem w dwóch podejściach i z wypiekami na twarzy czekam na kolejną.
Po emocjonujących zmaganiach w Motorballu, Alita nadal próbuje odkryć swoją przeszłość. Tym razem postanawia wejść w szeregi najemników ochraniających pociągi towarowe. Wszystko po to, aby dorwać gang, który na nie regularnie napada. Pierwsze, co mocno rzuca się w oczy, to zmiana klimatu. Niemalże cała historia rozgrywa się w pustynnym otoczeniu. Ponownie pojawiają się ciekawe postacie, w tym konkretnie zakręcony Figure Four, wnoszący do opowieści solidną dawkę humoru. Wracają oczywiście również starzy wrogowie. 13 rozdziałów, tradycyjnie nazwanych walkami, to niemalże niekończąca się akcja. Co jednak istotne, Battle Angel Alita to nie tylko młócka. Autor serwuje niezwykle wciągającą opowieść o tym, jak ważne jest odnalezienie własnego ja, nawet dla androida.
Kreska Yukito Kishiro ponownie zachwyca. Artysta specjalizuje się zarówno w zapierających dech w piersi krajobrazach (genialna wizja pochłoniętej przez pustynię metropolii), jak i niezwykle dynamicznych ujęciach, w których Alita szatkuje swoich oponentów ostrzem i ołowiem. To, co mnie ucieszyło, to większa czytelność poszczególnych kadrów. Nawet jeśli wiele się dzieje, nie ma problemu w zorientowaniu się w sytuacji. Tu warto zaznaczyć, że twórca poszedł mocniej w soczyste sceny zgonów pechowców stających w szranki z uzdolnioną dziewczyną-cyborgiem. Latające w powietrzu i tryskające krwią kończyny to norma, a dochodzą do tego dosłownie wyskakujące z oczodołów gałki oraz zabryzgujące wszystko dookoła mózgi. Na niemalże 450 stronach znajdziesz wartką akcję, niewybredny humor oraz odrobinę romansu.
Komiks Battle Angel Alita w moim osobistym rankingu komiksów zajmuje bardzo wysoką pozycję. Gdyby ktoś kazał mi na szybko wymienić dziesięć ulubionych publikacji, dzieło Yukito Kishiro bez wątpienia znalazłoby się na liście, zaraz obok Zabójczego żartu, Staruszka Logana, czy Lobo.